Francis Ngannou: „Wszyscy chcą robić ze mną zapasy albo jiu-jitsu”
Rozpędzony serią czterech wygranych Francis Ngannou po poddaniu Anthony’ego Hamiltona na gali UFC Fight Night 102 wskazał rywali, z którymi chętnie zmierzyłby się w następnym starciu.
Francis Ngannou powoli wyrasta na najbardziej perspektywicznego ciężkiego, jak pojawił się w oktagonie od wielu lat. Pochodzący z Kamerunu Francuz na gali UFC Fight Night 102 w Albany dopisał do swojego rekordu czwarte z rzędu zwycięstwo przed czasem pod banderą amerykańskiego giganta. Tym razem jednak – w przeciwieństwie do trzech poprzednich występów, które rozstrzygał ciosami – zanotował poddanie, odklepując efektowną kimurą Anthony’ego Hamiltona.
Ludzie wiedzą, że jestem uderzaczem, więc wychodzą tylko, żeby robić ze mną zapasy albo jiu-jitsu – dlatego staram się rozwijać w innych dyscyplinach, bo w ten sposób mogę zostać mistrze.
– powiedział łamaną angielszczyzną 30-letni zawodnik w rozmowie z UFC.com po gali.
Będę mistrzem.
W ramach przygotowań do walki Ngannou spędził trzy tygodnie w klubie Blackzilians – teraz natomiast zamierza na stałe przenieść się do Stanów Zjednoczonych, zdając sobie sprawę, że w treningi w Paryżu powoli stają się niewystarczające.
Poddawszy Hamiltona, w wywiedzie z Jonem Anikiem w oktagonie zapowiedział, że chce teraz bić się z kimś z czołowej dziesiątki, wymieniając nazwiska Andreia Arlovskiego, Travisa Browne’a i Marka Hunta.
Wiele jednak mówi się o pojedynku Kameruńczyka z Derrickiem Lewisem, który na tej samej gali znokautował w czwartej rundzie Shamila Abdurakhimova. W opinii wielu to właśnie starcia Ngannou z Lewisem powinno było uświetnić galę w Albany.
Nie mam nikogo konkretnego na myśli, ale ludzie za dużo opowiadają o Francisie Ngannou i Derricku Lewisie.
– powiedział Kameruńczyk.
Jeśli to będzie Derrick Lewis – będzie walka. To moja praca. Po to tu jestem, po to trenuję.