Francis Ngannou vs. Jairzinho Rozenstruik – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC 249
Techniczna analiza i typowanie pojedynku Francis Ngannou vs. Jairzinho Rozenstruik, który odbędzie się podczas gali UFC 249.
Galę UFC 249 w Jacksonville uświetni brutalnie zapowiadające się starcie pomiędzy Tonym Fergusonem i Justinem Gaethje (szczegółowa analiza i typ na walkę – tutaj), ale nie jest to jedyny krwawo zapowiadający się pojedynek w rozpisce.
Nie lada oczekiwania towarzyszą też piekielnie ważnemu dla rozgrywki mistrzowskiej w wadze ciężkiej starciu pomiędzy kowadłorękimi Francisem Ngannou i Jairzinho Rozenstruikiem.
Zdecydowanym bukmacherskim faworytem walki jest rozpędzony serią trzech zwycięstw przez nokauty w pierwszych rundach Kameruńczyk. Czy rzeczywiście mogący pochwalić się nieskazitelnym bilansem 4-0 w UFC – wszystkie zwycięstwa odniósł przez nokauty – Surinamczyk został rzucony Predatorowi na pożarcie?
Przeanalizujmy…
265 lbs: Francis Ngannou (14-3) vs. Jairzinho Rozenstruik (10-0)
Przybliżmy sobie najpierw krótko style walki obu zawodników…
Jak walczy Francis Ngannou?
Predator to przede wszystkim bokser, który jak na swoje gabaryty porusza się bardzo lekko i zwinnie – przynajmniej dopóki nie zabraknie mu paliwa w baku. Jego pięściarska gra nie jest szczególnie skomplikowana – ale jest jednocześnie niezwykle skuteczna.
Ngannou potrafi walczyć z obu pozycji, choć najczęściej jest ustawiony praworęcznie. Chętnie wywiera presję, zmuszając rywali do oddawania pola i wyprowadzenia uderzeń celem opędzenia się od niego – na to jednak właśnie czeka. Odpowiada wówczas kontrującym lewym sierpem, dokładając następnie – jeśli sytuacja na to pozwala – prawego sierpa oraz lewego z dołu.
Nie jest oczywiście tak, że Kameruńczyk sam nie inicjuje ataków – najczęściej co prawda czyha na kontry, ale od czasu do czasu sam odpala kombinację lewego sierpowego – na ogół w charakterze slapa mającego po prostu na celu rozmontowanie defensywy rywala – by potem potraktować nieboraka potężną prawicą, która przybiera różne formy – od krosa przez sierpa po cepa.
Za czasów pierwszych występów w oktagonie chętnie odwoływał się też do potężnych podbródków z obu rąk, poprzedzając ja najczęściej właśnie bitymi dla ustawienia sobie rywala sierpami.
W obu pięściach Kameruńczyka drzemie okrutna moc – w pewnym stopniu także dlatego, że nie jest on zawodnikiem kalkulującym przy wyprowadzaniu uderzeń. Szczególnie jeśli zaprzęga do działania prawicę, czyni to z morderczymi intencjami, wkładając w cios pełną moc. Dzięki temu jest w stanie skończyć walkę w dowolnej chwili. Z drugiej zaś strony, próby urywania głowy oponentom w każdej niemal akcji nie odbijają się najlepiej na jego kondycji.
Jak wspomniałem, Franciszek koncentruje się przede wszystkim na aspektach bokserskich, ale ostatnimi czasy odrobinę podkręcił techniki nożne, okopując rywali potężnymi lowkingami na wysokości łydki – ustawiał je sobie markowanym lewym prostym.
Predator nie jest na pewno gigantem zapaśniczym, ale jest piekielnie silny, co czasami wystarcza, aby powstrzymać zapędy parterowe jego rywali. Sam natomiast praktycznie nie obala.
Jego kondycja jest mocno podejrzana, ale jest uzbrojony w twardą jak tytan szczękę. Nie sposób też odmówić mu woli walki – nawet gdy pojedynek nie układa się po jego myśli. No, może poza potyczką z Derrickiem Lewisem…
Jak walczy Jairzinho Rozenstruik?
Surinamczyk posiada bogatą przeszłość kickbokserską – i to widać w jego poczynaniach w oktagonie. Podobnie jak Francis Ngannou, tak i Jairzinho Rozenstruik jest niemal wyłącznie stójkowiczem, który również opiera się głównie na pracy bokserskiej, choć odrobinę częściej w porównaniu do Kameruńczyka zaprzęga do działania kopnięcia, także w kombinacjach.
Na tym jednak podobieństwa między oboma zawodnikami się nie kończą. Gra Surinamczyka jest bowiem w ogromnym stopniu – jeszcze większym niż w przypadku Kameruńczyka – oparta na kontrach. Bywa to też jego przekleństwem, bo jeśli Rozenstruik nie widzi okazji do kontry, po prostu nie wyprowadza uderzeń, długimi fragmentami będąc kompletnie nieaktywnym.
Jeśli natomiast dostrzeże szansę na kontrę, najczęściej czyni to lewym sierpowym. Czasami dokłada po nim lewego sierpa lub krosa, wszystko kończąc kopnięciem na głowę lewą nogą – często bardzo zaskakującym dla rywali. Warto też podkreślić, że prawa ręka Surinamczyka jest nieustannie w gotowości, aby zbić lub zblokować cios rywala – gdy to zrobi, odpala wspomnianego lewego sierpowego w kontrze.
Jairzinho lubi też odwoływać się do lewego prostego – a w jego wykonaniu jest to cios szybki i ciasny.
Surinamczyk nie jest typem zawodnika, który wywierałby presję, w ten sposób poszukując kontr. Walczy w spokojnym, metodycznym tempie, niespiesznie poszukując okazji na kontruderzenie.
Wyróżniają go dobre szlify techniczne. Uderzenia czy kopnięcia wyprowadza z luzu, są one szybkie i precyzyjne. Ma czutkę do szermierki na pięści i kopnięcia.
Na domiar złego – dla jego rywali – dysponuje niezwykle ciężkimi rękami. Nie musi trafić czysto, aby ubić. Na deski posyła przeciwników nawet lewym prostym. Natomiast lewym sierpem przenosi ich do krainy Morfeusza.
Również pracy na nogach Rozenstruika nie można wiele zarzucić – przynajmniej pod względem szybkości, bo grzechem byłoby nie odnotować, że ma on tendencje do cofania się w linii prostej na siatkę.
Podobnie jak Ngannou, tak i Surinamczyk w zasadzie nie obala. Również posiada niezwykle odporną szczękę. Jego defensywa zapaśnicza i parter pozostawiają natomiast wiele do życzenia. Nie ma tam wiele techniki – powstrzymuje obalenia czy wraca z pleców niemal wyłącznie siłowo.
Konfrontacja
Nie ukrywam, że dumając nad tym zestawieniem, nie mogę opędzić się od myśli o konfrontacji Francisa Ngannou z Derrickiem Lewisem… Kameruńczyk był w tamtym pojedynku niezwykle bojaźliwy, czekając w nieskończoność na idealną kontrę – ale z podobnym podejściem do walki podszedł wówczas Amerykanin, co skończyło się takim widowiskiem, jakim się skończyło.
Mając zaś na uwadze, że Rozenstruik jest również kontruderzaczem – i to sprawniejszym i groźniejszym od Lewisa – nie sposób wykluczyć, że Ngannou będzie miał pewne opory przed rozpuszczeniem pięści. Nie mam bowiem większych wątpliwości, że Surinamczyk będzie tutaj czaił się na kontry – swoim zwyczajem.
Trzeba natomiast uczciwie przyznać, że Jairzinho Rozenstruik rozczarował swoją postawą w pojedynku z leciwym Alistairem Overeemem, którego – przypomnijmy – Francis Ngannou swego czasu omal nie zabił w oktagonie. Gdy po szybkich wiktoriach z Allenem Crowderem i szczególnie Andreiem Arlovskim wydawało się, że Bigi Boi przestawił swój styl na odrobinę bardziej ofensywny, nie opierając swojej gry tylko na kontrach, w starciu z Holendrem dumał, dumał i dumał, zanim wyprowadził jakąkolwiek akcję. Gargantuiczny wpływ miało oczywiście na to obalenie, jakie oddał Reemowi w pierwszej rundzie, nie potrafiąc spod niego wstać – obawiał się kolejnych takowych prób zapaśniczych.
Pojedynek z Holendrem potwierdził też, że Rozenstruik jest z pleców żółwiem. Jest twardy, nie kruszy się pod ciosami – zgoda – ale nie ma też pojęcia, jak wrócić na nogi, jeśli siłowe metody nie przyniosą powodzenia. Ot, próbuje trzymać. Jeśli natomiast znajdzie się pod Franciszkiem, może wpaść w poważne tarapaty – Kameruńczyk wirtuozem GNP oczywiście nie jest, ale jest piekielnie silny i uderza bardzo mocno. Jeśli wybierze Surinamczykowi rękę do kimury, jak uczynił to swego czasu Junior Albini – który, nawiasem mówiąc, robił z Bigi Boiem w parterze, co chciał – urwie ją.
W starciu z Reemem Rozenstruik zdecydowanie nie zachwycił też swoją klinczerską grą. Holender był długimi fragmentami w stanie kontrolować go pod siatką. Zupełnie inaczej aspekty klinczerskie wyglądały w potyczce Overeema z Ngannou – Kameruńczyk ustawiał wtedy Holendra przy ogrodzeniu z dziecinną łatwością. Ergo – jeśli walka wejdzie w klincz i ktoś tutaj będzie kogoś kontrolował, to będzie to Predator. Jest silniejszy i większy.
Na tym nie koniec, bo nie ukrywam, że chwilami przecierałem oczy ze zdumienia, gdy niezachwycający pod względem szybkościowym Alistair kilka razy grzmotnął Jaira swoim firmowym w ostatnich latach lewym cepem z odwrotnej pozycji. Jeśli oberwie podobnym od Francisa, może skończyć na deskach.
Tego rodzaju uderzeń – obszernych zamachowych lewych z odwrotnej pozycji przy mocny zejściu – Bigi Boi zainkasował w starciu z Reemem o kilka za dużo.
Obaj zawodnicy nie są zresztą fanami trzymania wysokiej gardy, ataki rywali próbując przepuścić (Ngannou) lub zbić (Rozenstruik), by odpowiedzieć kontrą. Obaj są w tych elementach bardzo dobrzy, ale w przypadku tej konfrontacji margines na błąd będzie bardzo mały.
O zmianach, jakich dokonał w swoim stylu walki od czasu porażek ze Stipe Miociciem i Derrickiem Lewisem Francis Ngannou, trudno cokolwiek powiedzieć. Wiadomo jedynie, że w trzech ostatnich potyczkach nie był tak bojaźliwy jak w starciu z Czarną Bestią. W każdej z nich opierał się na wspomnianej kombinacji lewego sierpa z prawym sierpem/cepem/prostym/młotem, w starciu z Cyganem dokładając też do swojego arsenału potężne lowkingi na wysokości kolana/łydki.
Na czterech powyższych zdjęciach widzimy te same akcje Predatora. Na pierwszym inicjuje atak lewym sierpem, następnie nurkującego pod ciosami Caina Velasqueza próbując dosięgnąć prawicą – już w postaci młota, bo nie zdążył dostosować jej toru lotu do położenia głowy Amerykanina.
Z kolej na dwóch kolejnych zdjęciach tą samą kombinacją lewego sierpowego z prawym sierpem próbuje ustrzelić Juniora dos Santosa, ale nie trafia czysto.
Nie jestem pewien, czy Surinamczyk będzie mógł pozwolić sobie na korzystanie z lewego prostego tak, jak miewa to w zwyczaju. Kameruńczyk będzie miał bowiem po swojej stronie wyraźną przewagę zasięgu, a ponadto lubi też uderzyć prawym overhandem nad nadlatującym jabem.
Początek końca Curtisa Blaydesa w rewanżu z Francisem Ngannou. Kameruńczyk wyprowadza swoje firmowe kombo – lewego sierpa z prawym overhandem, którego lokuje na czubku głowy poszukującego lewego prostego Amerykanina, posyłając go w ten sposób na deski.
Z drugiej zaś strony, Rozenstruik jest zawodnikiem lepiej poukładanym pięściarsko. Bije z luzu, ciasno, szybko. Nie odsłania się tak bardzo, nie bije tak obszernie jak Franciszek, który czasami odpala kowadła z bioder, a po przestrzeleniu uderzeń leci bez ładu i składu do przodu, torując sobie przestrzeń powietrzną głową. Bigi Boi nie próbuje dekapitacji każdym uderzeniem, w ten sposób oszczędzając też sporo energii. Spodziewam się, że jeśli walka odbędzie się na pełnym dystansie – a z uwagi na odporne szczęki obu takiego scenariusza nie wykluczam – to trzecia runda padnie łupem świeższego Surinamczyka.
Spore znaczenie dla przebiegu walki i mobilności obu zawodników mogą mieć niskie kopnięcia. Ngannou kopie znacznie mocniej, ale też odsłania się wówczas na kontry. Rozenstruik – jak na doświadczonego kickboksera przystało – dobrze blokuje lowkingi, instynktownie podrywając nogę. Sam chętnie też okopuje wykroczną nogę oponentów, często w kompletnie niesygnalizowany sposób.
Franciszek ma natomiast tendencje do nieokiełznywania swoich morderczych żądzy, gdy zainkasuje kilka uderzeń czy kopnięć. Rusza wówczas ostro, odstawiając na półkę swoją kontrującą grę i odrobinę zapominając się w atakach – w starciu z kontruderzaczem pokroju Rozenstruika musi jednak wystrzegać się tego rodzaju zachowań.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
Słowem choćby należy też wspomnieć o utrudnionych przygotowaniach do walki obu zawodników. Który miał gorzej? Trudno ocenić, ale gdyby przyjąć, że mówią prawdę w wywiadach, to Surinamczyk miał znacznie lepsze warunki treningowe – stwierdził bowiem, że jego przygotowania były w zasadzie normalne.
Typowanie
Kursy bukmacherskie tak wyraźnie faworyzujące Francisa Ngannou uważam za mocno przesadzone. Oczywiście, mając na uwadze kowadła w pięściach Predatora, absolutnie wykluczyć nie sposób, że ustrzeli – najpewniej w pierwszej rundzie – Surinamczyka, bo spodziewam się, że szczególnie w pierwszych minutach jego zasięg i szybkość mogą stanowić dla Rozenstruika problem, ale… Czy rzeczywiście Kameruńczyk będzie tak bojowo nastawiony, mając świadomość, że jego przeciwnik tylko czyha na ataki, wybornie prezentując się w aspektach kontr?
Jest to waga ciężka, każdy cios dużo waży, a najmniejszy błąd może okazać się ostatnim, ale obaj zawodnicy mają też szczęki nie od parady – to po pierwsze. Po drugie natomiast – spodziewam się tutaj mimo wszystko taktycznej rozgrywki kickbokserskiej – nie ostrych wymian celem urwania łba rywalowi.
W takim natomiast scenariuszu minimalnie faworyzuję aktywniejszego mimo wszystko Ngannou. Jeśli dodatkowo postraszy Rozenstruika próbami zapaśniczymi – nawet jeśli nie zdoła ich sfinalizować – powinien jeszcze bardziej ograniczyć ofensywę Surinamczyka.
Jestem jednak daleki od skreślania Bigi Boia, bo jeśli trafi precyzyjnie lewym sierpem w kontrze, może wstrząsnąć Ngannou, a i scenariusz, w którym budzi się do życia już w drugiej rundzie, dzięki przewadze kondycyjnej zwyciężając dwie ostatnie, jest jak najbardziej możliwy.
Szczęka Andreia Arlovskiego nie wytrzymuje najdrobniejszego choćby porównania z tą Francisa Ngannou, ale… Otwarty szturm na Jairzinho Rozenstruika będzie obarczony dużym ryzykiem. Powyżej Surinamczyk ścina lewym sierpem z nóg Białorusina.
Tym niemniej… Gabaryty, aktywność, siła w klinczu i wszechstronniejsza gra Francisa Ngannou okażą się decydujące. Wygra na punkty.
Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:
Zwycięzca: Francis Ngannou przez decyzję
*****