„Frajerski numer!” – wściekły Martin Lewandowski grozi, że ujawni, co słyszał z narożnika Sebastiana Przybysza, jeśli zostanie złożony protest
Zirytował się okrutnie współwłaściciel KSW Martin Lewandowski, gdy usłyszał, że ekipa Sebastiana Przybysza zamierza złożyć protest na decyzję sędziego w walce z Jakubem Wikłaczem.
Walka wieczoru gali KSW 86 we Wrocławiu, na szali której znalazł się tytuł mistrzowski wagi koguciej, zakończyła się jednogłośnym remisem. W czwartej rundzie pojedynku Jakub Wikłacz zdzielił Sebastiana Przybysza nieprzepisowym kopnięciem na głowę w parterze, po którym pretendent nie był w stanie kontynuować zawodów.
Sędzia Marc Goddard uznał, że kopnięcie było nieintencjonalne, odejmując też dwa punkty mistrzowi. W rezultacie wszyscy trzej sędziowie punktowi orzekli o remisie 37-37.
W rozmowie z Arturem Mazurem w magazynie Klatka po Klatce współwłaściciel KSW Martin Lewandowski przyznał, że w pierwszej chwili spodziewał się dyskwalifikacji.
– Przyznam szczerze, że rzeczywiście też na początku moja pierwsza myśl, jak rozmawialiśmy przy monitorze, że jest dyskwalifikacja – powiedział polski promotor. – Ale! Po to mamy sędziów… To jest ich odpowiedzialność. To są ludzie, którzy najczęściej – jak w przypadku Marca Goddarda, czyli sędziego w środku, prowadzą walkę… I ci, którzy są na zewnątrz na punktach. To jest też ich odpowiedzialność i ja mam pełne zaufanie do tego, co się wydarzyło i do Marca. On był najbliżej tej akcji.
– Co więcej, jak później oglądałem, nie wiem ile razy tą powtórkę, to rzeczywiście widziałem tak naprawdę, że milisekundę po tym kopnięciu tak naprawdę już ten Kuba próbował tę swoją nogę zabrać prawie. Od razu padł na kolana, wiedział, że coś się wydarzyło. Ferwor walki, poszedł po prostu za ciosem. Na pewno to nie było intencjonalne, szczególnie że ten gość wygrywał walkę. Gdyby przegrywał, to jeszcze można było myśleć, że pojawiają się jakieś dziwne opcje w głowie.
– Niefortunny zbieg okoliczności. Zamroczony w tym całym boju. Na pewno to nie było intencjonalne. Pomimo że przyznaję, że na początku była to dla mnie dyskwalifikacja, ale to jest właśnie ta sytuacja, którą człowiek na bieżąco ocenia, a później sędziowie takich sytuacji mają najwięcej, mają największe doświadczenie i uważam to za bardzo słuszną i dobrą decyzję.
Gdy jednak dziennikarz przekazał Martinowi Lewandowskiemu, że menadżer Sebastiana Przybysza Artur Ostaszewski zapowiedział złożenie protestu na decyzję sędziego, polski promotor zagotował się.
– Słuchaj, (widzę) niewielką (szansę powodzenia protestu), szczerze – powiedział. – Ale nie dlatego, że jak teraz powiem „niewielką”, to nie będziemy chcieli. Na tą chwilę uważam, że nie ma podstaw ku temu. Nikt teraz nie będzie w stanie osądzić, bo to bardzo ciężko jest czasami osądzić, czy to był bardzo ciężki czy lekki cios – i tylko to, co się dzieje na żywo w tym miejscu.
– Był to bardzo sprawiedliwy wynik, więc nie wiem, co Artur w ogóle wyskakuje z jakąś idiotyczną propozycją. Jego zawodnik przegrywał tą walkę.
– Ja słyszałem też, jak chłopcy tutaj, wiesz, różne komentarze swojemu zawodnikowi wydawali, które nie do końca były, że tak powiem, super sportowe. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale niech najpierw się zastanowią, zanim będą tam po prostu grzmieli, bo jak oni zaczną grzmieć, to ja też zaraz zacznę mówić, co słyszałem itd., więc moim zdaniem to jest już takie szukanie…
– Przybysz – pomimo że prześwietnie cenię tego chłopaka, bardzo go lubię – przegrywał tę walkę. Pierwszą rundę chyba tylko jedyną wygrał, bo wiadomo, usadził Wikłacza na tyłek. Natomiast pozostałe był po prostu zdominowany przez Kubę.
– Świetnie się wydarzyło dla przegrywającego zawodnika, że mają remis. Naprawdę świetnie. Dla nich? Oni powinni siedzieć i powiedzieć „łooo, kurna!”. Uważam więc to za frajerski numer. Bardzo frajerski numer, że w ogóle jeszcze podbijają jakimiś protestami. Co oni chcą protestować? Że ich zawodnik przegrywał? Że było ten?
– Międzynarodowy sędzia przez ulubioną federację Artura Ostaszewskiego, UFC, człowiek hołubiony na całym świecie podejmuje taką decyzję. Teraz on chce uczyć Marca Goddarda sędziowania? Myślę, że ten ziomek wszystkich zaczyna uczyć. Wkurzył mnie po prostu jakimś tym kretyńskim temacikiem.
Lewandowski nie ma wątpliwości, że najlepiej będzie, jeśli Wikłacz i Przybysz ponownie – już po raz piąty – wezmą się za bary i w klatce rozstrzygną definitywnie, kto jest lepszy.
– Dla mnie to jest jedyne rozwiązanie – powiedział. – Oczywiście jeśli drogi obu panów się nie rozejdą.
Sebastian Przybysz nie zabierał jeszcze publicznie głosu po walce. Jakub Wikłacz w każdym natomiast wywiadzie jak mantrę powtarzał, że kopnięcie nie było intencjonalne, wszystkich – w szczególności rywala i fanów – za nie przepraszając.
Cały wywiad poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Cytując klasyka:
Kłopoty, kłopoty Ostaszewskiego…