Firas Zahabi z nietypową odpowiedzią na obraźliwy wpis Conora McGregora
Trener Firas Zahabi odpowiedział na ostry wpis Conora McGregora, w którym Irlandczyk pognębił go za faworyzowanie Maxa Hollowaya w potencjalnym rewanżu.
Przed kilkoma dniami Conor McGregor nie zostawił suchej nitki na palancie Firasie Zahabim, którego zrugał w mediach społecznościowych za to, że kanadyjski trener zapytany podczas jednego z podcastów o potencjalny rewanż Irlandczyka z Maxem Hollowayem, faworyta upatrywał w osobie Hawajczyka.
Zahabi nie odpowiedział McGregorowi w mediach społecznościowych, ale zapytany podczas najnowszego nagrania właśnie o wpis Irlandczyka, wyjaśnił, jak się sprawy mają.
Nie było tam nic osobistego.
– stwierdził o faworyzowaniu Hollowaya (za BloodyElbow.com).
Nie odpowiedziałem McGregorowi, bo podszedł do tego osobiście – a ja tego nie robię.
Rzuciłem tylko okiem na ten wpis i dopiero potem zdałem sobie sprawę, że mnie obraża. Przemknęło mi przez głowę, że, hej, podwójny mistrz ogląda mój podcast! Wspaniale! Pozdrowię go w podcaście. Potem jednak ktoś wskazał mi, że McGregor odpowiadał tylko na jakiś artykuł o tym, że wskazałem Maxa Hollowaya. Dlatego Conor się zdenerwował i ruszył na Twittera. Pomyślałem wtedy, że, no, niestety, jednak nie słucha mojego podcastu. Szkoda.
Potem jednak zdałem sobie sprawę, że przecież pisał o internacie – a w artykule nie było słowa o internacie! Skoro wie o internacie, to słuchał podcastu. Chcę więc przesłać pozdrowienia Conorowi. Dziękuję za wspieranie kanału. Naprawdę doceniam, że jesteś słuchaczem i chcę ci powiedzieć, że nie miałem na myśli nic osobistego.
We wpisie pod adresem Zahabiego McGregor zarzucił też trenerowi z Tristar, że ten pomimo młodego wciąż wieku sam nie walczy.
Oto moja odpowiedź.
– nawiązał do słów Irlandczyka Kanadyjczyk.
Walczyłem w 145 funtach jako amator. Poszedłem na studia i ukończyłem je. Dlaczego? Bo w MMA nie było pieniędzy. Miałem przyjaciół, którzy walczyli – takich jak Georges St. Pierre czy David Loiseau – i nie zarabiali wiele. Na początku zarabiali grosze. Taki styl życia nie jest dla wszystkich. Poszedłem więc do szkoły, żeby zdobyć wykształcenie.
Niektórzy ludzie mieli tak wiele pasji do walki, że nie dbali o to. Ja nie byłem jednym z nich. Uwielbiam MMA, trenuję MMA każdego dnia bez względu na to, czy na tym zarabiam czy nie, ale niektórzy tak kochają walkę, że są w stanie poświęcić na jej rzecz wykształcenie, biznes, pracę, wszystko.
Dlatego mam tyle szacunku wobec Iaquinty – bo Iaquinta powiedział, że „za taką kasę nie walczę – idę w nieruchomości, bo tam zarobię więcej”. I ja postąpiłem tak samo. Stworzyłem biznes.
*****
Jedziesz, Janku – czyli trzy najważniejsze tygodnie w karierze Cieszyńskiego Księcia