Fedor na celowniku Mira
Powrót do sportu legendarnego Fedora Emelianenko wzbudza ogromne poruszenie w świecie MMA, a z każdym dniem przybywa chętnych do przywitania go w klatce.
Frank Mir w wieku 36 lat przeżywa drugą młodość, podążając śladami Fabricio Werduma czy Andreia Arlovskiego, którzy u schyłku, jak mogło się wydawać, kariery wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności, odprawiając jednego rywala po drugim.
Były mistrz kategorii ciężkiej UFC, który jeszcze niedawno przegrał cztery pojedynki z rzędu, będąc, jak sam wspomina, o włos od zakończenia kariery, zrobił sobie roczną przerwę, by doprowadzić swoje zniszczone kontuzjami ciało do większej sprawności. Poświęcił się przede wszystkim – za namową swojej żony – jodze oraz treningom bokserskim.
I rzeczywiście, w swoim powrocie do organizacji spektakularnie rozprawił się z Antonio Silvą, nokautując ogromnego Brazylijczyka na gali UFC Fight Night 61. Wczoraj natomiast na gali UFC Fight Night 71 dołożył do swojej kolekcji kolejną wiktorię, po szalonym boju brutalnie demolując nieźle rokującego Todda Duffeego i tym samym zaliczając drugie z rzędu zwycięstwo, które stanowić powinno przepustkę do walk z czołówką kategorii ciężkiej.
Po gali Mir w rozmowie z FOX Sports wyraził ogromne zainteresowanie walką z innym zawodnikiem, który nawet nie znajduje się (jeszcze) pod banderą UFC – powracającym do zawodowych startów legendarnym Fedorem Emelianenką.
Absolutnie chciałbym się z nim zmierzyć, mam mnóstwo szacunku do Fedora. Uważam, że po prostu miał kilka gorszych walk, ale wcześniej miał trzydzieści, w których roznosił wszystkich. Być może zastanowił się nad sobą, miał pewne wątpliwości i po prostu zrobił to, co ja zrobiłem. Zrobił sobie przerwę i odnalazł na siebie nowy pomysł.
Amerykanin, który jeszcze kilka miesięcy temu był przekonany, że jego kolejnym rywalem będzie nie Todd Duffee, ale Brock Lesnar, nie ma też wątpliwości, że Rosjanin nadal ma wiele do zaoferowania.
Jest zawodnikiem MMA, gdy nie był w klubie, jestem pewien, że trenował Sambo albo coś innego. Jest silny, dynamiczny i zna się na tym, co robi.
Możliwość walki z nim byłaby dla mnie wielkim zaszczytem. Trochę samolubnie chciałbym, aby może najpierw zmierzył się z kimś innym, żeby pokazał wszystkim, że nadal jest potworem, przypominając się fanom. Ale po tej walce, jasne.
Póki co nie wiadomo natomiast, z jaką organizacją podpisze kontrakt Emelianenko. UFC w przeszłości czyniło już kilka prób zwerbowania Rosjanina, ale żadna z nich nie zakończyła się sukcesem, a obie strony zdecydowanie nie pałały do siebie sympatią. Na początku roku sam Fedor zapytany o White’a, ze stoickim spokojem odpowiedział:
Dana White musi nauczyć się szacunku do ludzi, do ludzi z którymi pracuje, do zawodników.
Sternik giganta z Las Vegaz po gali UFC Fight Night 71 również poproszony został o odniesienie się do powrotu Fedora Emelianenko, na co z szelmowskim uśmiechem odpowiedział:
Zobaczymy, co się wydarzy. Zobaczymy, jak ta sprawa się rozwinie.
Pomimo tego, że to Bellator wydaje się być największym faworytem do zakontraktowania Rosjanina ze Starego Oskołu, który zresztą od dłuższego czasu współpracuje ze Scottem Cokerem w aspektach promocyjnych, to warto pamiętać, że w biznesie nigdy nie mówi się „nigdy”.