„Fani zaraz zaczną gadki, że: ten koleś znowu, ku*wa, oszukiwał!” – Jon Jones obszernie po UFC 235
Pokonawszy Anthony’ego Smitha w walce wieczoru gali UFC 235, Jon Jones obszernie podsumował swój występ.
W walce wieczoru gali UFC 235 w Las Vegas mistrz kategorii półciężkiej Jon Jones obronił pas przed zakusami – co prawda nieśmiałymi ale jednak! – Anthony’ego Smitha. Największy bukmacherski faworyt gali – bo takowym był Bones – dominował w zasadzie od początku do końca, ale w żadnej chwili nie był nawet blisko skończenia pretendenta.
Czuję się dobrze.
– powiedział Jones podczas konferencji prasowej po gali.
Anthony Smith był najbardziej doświadczonym rywalem, z jakim kiedykolwiek walczyłem. 70 walk na koncie. I pokazał to doświadczenie. Był niesamowicie odporny. Niesamowicie opanowany. Ustawiłem go sobie w wielu pozycjach, w których, jak sądzę, wielu ludzi by spanikowało, a on zachował spokój. Wykonał naprawdę dobrą robotę.
Mistrz przyznał, że starał się skończyć oponenta, ale nie był w stanie tego dokonać. Ba, w czwartej rundzie to Lwie Serce stanął przed okazją na zakończenia walki zwycięstwem przez dyskwalifikację. Zainkasował bowiem nieprzepisowe kolano na głowę, gdy znajdował się w parterze – i gdyby stwierdził wówczas, że nie jest w stanie kontynuować pojedynku, skończyłby jako zwycięzca i nowy mistrz.
Jones zapewnił, że nie był to świadomy faul – chciał trafić kolanem w głowę Smitha, gdy ten powracał na nogi, ale się przeliczył. Nie ukrywa jednak ogromnej wdzięczności względem pokonanego rywala za to, że podjął on rękawice, kontynuując pojedynek. Nie ma też wątpliwości, że wielu innych zawodników wykorzystałoby okazję, aby w takich właśnie okolicznościach rozsiąść się na tronie mistrzowskim.
Byłem cały w nerwach. Cały w nerwach. Zacząłem się modlić.
– powiedział Jones, zapytany o moment, w którym sędzia przerwał walkę po nieprzepisowym kolanie.
Miałem po prostu nadzieję, że tak to się nie zakończy. Przypomniała mi się walka z Mattem Hamillem. Myślałem sobie, że, o, mój Boże, proszę, nie mów mi, że tak to się skończy.
Spojrzałem na Anthony’ego i miałem wrażenie, że nasze spojrzenia na moment się spotkały. Dałem mu w pewien sposób do zrozumienia, że „wszystko dobrze z tobą, podnoś dupę”. I pokazał lwie serce. Czapki z głów przed Anthonym. Mógł wybrać łatwą drogę i odrzucić tę – ale zamiast tego pozostał tam. Jestem mu dłużny piwo. Co najmniej.
W Kalifornii kolano na głowę, którym Jones potraktował Smitha, byłoby dozwolone – w Nevadzie jednak jest inaczej, bo tamtejsza Stanowa Komisja Sportowa nie przyjęła wszystkich nowych zasad wprowadzonych w 2016 roku.
Bones przyznał, że odmienne zasady obowiązujące w różnych stanach wprowadzają pewne zamieszanie, ale jednocześnie zapewnił, że bierze wszystko na siebie i obiecuje poprawę. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że takie właśnie akcje decydować mogą nie tylko o zwycięstwie czy porażce, ale też o całej karierze.
Popełniłem błąd. Niezamierzony błąd.
– stwierdził, dodając potem z szerokim uśmiechem:
Jestem pewien, że dlatego, że byłem to ja, fani zaraz zaczną gadki: „Ten koleś, kurwa, oszukiwał! To kawał oszusta! Wbija ludziom palce w oczy, a teraz kopie kolanami po głowie”.
Z kolei w rozmowie z ESPN.com Jon Jones porównał swoją dyspozycję z walki z Anthonym Smithem do tej z potyczki z Ovincem St. Preuxem. Przyznał, że poza faktem, że nie zdołał skończyć rywala, nie był też do końca zadowolony ze swojej formy w ostatniej rundzie, przyznając, że poczuł już spore zmęczenie – i dlatego skupił się przede wszystkim na klinczerskiej kontroli rywala pod ogrodzeniem.
Jestem gościem, który cały czas stara się wkładać w uderzenia nie więcej niż 80% mocy, abym był w grze, jeśli się przeciągnie.
– powiedział.
Uważam, że goście, którzy wyprowadzają uderzenia z pełną mocą, płacą potem za to, jeśli nie trafiają. Ja natomiast zawsze oszczędzam odrobinę energii we wszystkim, co robię.
Jeśli chodzi o piątą rundę… Wydaje mi się, że pierwsze cztery były takie, jakie fani chcieli oglądać. Piąta natomiast była tylko dla mnie i dla mojej rodziny. Aby zadbać o pas. Czasami musisz robić pewne rzeczy dla większej sprawy. Tutaj chodziło o przypilnowanie zwycięstwa. To Anthony powinien uciec spod siatki i zrobić z tego znowu walkę – ale skoro pozwalał mi, abym tam był, to było mądre posunięcie z mojej strony – choć mało efektowne. Po prostu trzymałem go tam.
Dopytywany o potencjalnych pretendentów, Jon Jones nie wskazał żadnego, dystansując się od jakichkolwiek spekulacji na temat kolejnych rywali.
*****
„Co za sport” – McGregor, Overeem, Anderson, Reyes i inni reagują na wiktorię Jona Jonesa