Fabricio Werdum: „Jeśli wygram z Brownem, zasłużę na walkę o pas”
Fabricio Werdum opowiada o rewanżowym starciu z Travisem Browne na gali UFC 203, przekonując, że zwycięstwo zapewni mu walkę o pas mistrzowski.
Wspaniały sen Fabricio Werduma dobiegł końca na majowej gali UFC 198, gdy wdał się w pogoń za Stipe Miocicem, przyjmując kontrujący cios, po którym padł na deski nieprzytomny, tracąc pas mistrzowski kategorii ciężkiej.
Na gali UFC 203 Brazylijczyk stanie przed szansą powetowania sobie tamtej klęski – przynajmniej w pewnym stopniu – i utorowania sobie drogi do kolejnej walki o złoto. Jego rywalem będzie stary znajomy Travis Browne.
Taki jest cel.
– przyznał w rozmowie z MMAFighting.com Vai Cavalo, zapytany o skończenie walki z Hapą przed czasem.
Nigdy nie widziałem nikogo, kto powiedziałby, że chce wygrać przez decyzję. Sądzę, że wszyscy chcą nokautu lub poddania. Im szybciej, tym lepiej. Jedna minuta, jedna runda, dwie rundy, nawet lepiej. Nie mogę myśleć inaczej.
Potrzebuję tego zwycięstwa. Moim celem jest ponowna walka o tytuł. Zasługiwałem na natychmiastowy rewanż, bo miałem sześć zwycięstw z rzędu, ale wiedziałem, że UFC mi go nie da. Jeśli wygram tę walkę, zasłużę na to. Zrobię, co w mojej mocy, aby dać spektakularną walkę i otrzymać starcie o pas.
Werdum spotkał się już z Brownem ponad dwa lata temu, pewnie rozbijając Hawajczyka na dystansie pięciu rund. Teraz zadanie stojące przed Hapą może być jeszcze trudniejsze, bo wszedł do walki na zastępstwo na cztery tygodnie przed galą. Brazylijczyk zapewnia jednak, że daleki jest od lekceważenia rywala.
Nie mogę być zbyt pewny siebie w tej walce. Nigdy nie wyszedłem do walki zbyt pewny siebie. Moje porażki mają źródła w tym, co robiłem na treningach i oczywiście szczęście też ma znaczenie w walce. Wracam teraz po porażce, więc nie mogę być przesadnie pewny siebie. Mogę mieć niewielką przewagę, bo wygrałem poprzednią walkę, ale to nic wielkiego.
Tylko dlatego, że pokonałem go wcześniej, nie znaczy, że to będzie łatwa walka. Nie mogę zlekceważyć Travisa Browne’a. On też wraca po porażce, więc chce wygrać i iść przed siebie. Jestem pewien, że zwycięstwo da mi walkę o pas. W jego przypadku tak nie będzie, ale na pewno też chce wygrać.
Od dawien dawna Brazylijczyk słynął z charakterystycznej miny, którą raczył fanów i dziennikarzy przy każdej niemal okazji. Teraz jednak wszystko się zmieniło i o żadnych wygłupach nie ma mowy.
Ludzie skojarzyli kampanię z tą radosną miną (przed UFC 198) z porażką przez nokaut, więc nie jest to dobry moment, aby znów to robić.
– wyjaśnił 39-letni zawodnik.
Nadal będę żartował, ale radosna mina jest już przeszłością. Zrobiłbym raczej coś innego.
Werdum zapowiedział też, że po swojej walce będzie pilnie śledził starcie na szczycie kategorii ciężkiej pomiędzy Stipe Miocicem i Alistairem Overeemem, w zwycięzcy upatrując swojego kolejnego rywala – podobnie, nawiasem mówiąc, jak Cain Velasquez, który również chce bić się o pas.
Jeśli chodzi o wynik pojedynku Miocica z Overeemem, Werdum pozostaje niezdecydowany.
Jeśli Overeem wyjdzie, jak wyszedł do Cigano, walcząc mądrze z dobrą strategią, myślę, że wygra. Ale jeśli wyjdzie bojaźliwie, jak to zdarzało się w przeszłości – widać to po jego twarzy i sposobie, w jaki walczy – wierzę, że zostanie znokautowany przez Stipe Miocica. Jeśli jednak wykorzysta swoje doświadczenie z K-1 i MMA, wygra.