Eryk Anders chce wrócić do oktagonu za trzy tygodnie – ma na oku rywala
Eryk Anders zamierza szybko powetować sobie pierwszą w karierze porażkę, jaką zafundował mu w Belem Lyoto Machida, celując w starcie z Davidem Branchem na UFC on FOX 28.
Eryk Anders nie będzie miło wspominał swojej eskapady do Belem, gdzie w walce wieczoru gali UFC Fight Night 125 skrzyżował pięści z Lyoto Machidą.
Amerykanin miał co prawda swoje mocne momenty na przestrzeni 25 minut walki, a i w ocenie wielu zasłużył na wiktorię, ale dwóch z trzech sędziów wypunktowało starcie dla Brazylijczyka i pierwsza zawodowa porażka Andersa stała się faktem.
Wyniki UFC Belem: Lyoto Machida wypunktował Erika Andersa – video
To, co ja o tym myślę, nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko to, jak widzieli walkę trzej sędziowie.
– powiedział podczas konferencji prasowej po gali Anders.
Nie wykonałem roboty. Mam wrażenie, że tak to wygląda, gdy grasz na wyjeździe, że tak się wyrażę. Drużyna gospodarzy wygrywa. Walka była bliska. Może w Ameryce wskazano by na mnie, ale jesteśmy w Brazylii. Jego rodzinnym mieście.
Na pewno wygrał pierwszą rundę. Sądzę, że miałem dobre trzecią, czwartą i piątą rundę. Wydaje mi się, że piąta runda zadecydowała.
30-latek nie zamierza jednak rozdzierać szat – ani zasypiać gruszek w popiele. Nie ukrywa bowiem, że do akcji chciałby powrócić już za trzy tygodnie podczas zaplanowanej na 24 lutego gali UFC on FOX 28 w Orlando. I ma już na oku konkretnego rywala.
Jestem zdrowy, nie mam żadnych siniaków, kontuzji ani niczego takiego.
– powiedział.
Wiem, że rywal Davida Brancha (Yoel Romero) został przeniesiony do walki z (Luke’iem) Rockholdem, więc jeśli David Branch trenował, nadal jest w formie i chce powymieniać się pięściami w Orlando, z wielką przyjemnością wyświadczyłbym mu tę przysługę.
Innymi słowy, Eryk Anders podtrzymuje rzucone kilka tygodni temu wyzwanie Davidowi Branchowi. Jak jednak na taki pojedynek zapatruje się były podwójny mistrz WSoF – nie wiadomo.
*****
Lyoto Machida o potencjalnych walkach z Michaelem Bispingiem i Vitorem Belfortem