Dziennik MMA – 29 października 2014
Najciekawsze wiadomości MMA z Polski i zagranicy z 29 października 2014.
McCall o dywizji muszej i kobietach
Ian McCall w bardzo ciekawej rozmowie w The MMA Hour podzielił się swoimi, często bardzo celnymi, spostrzeżeniami na temat dywizji muszej. Zacytujmy:
Każdy ma nas (muszych) w dupie i taka jest prawda. Może to wina Demetriousa, bo jest „niepromowalny”, pomimo tego że jest świetnym sportowcem. Może to moja wina, bo nie ubiłem go, a powinienem był. A może ludzie po prostu naprawdę mają gdzieś oglądanie walk małych ludzików. Nie wiem, jaka jest przyczyna, ale to frustrujące, choć trzeba z tym żyć i robić swoje.
Rozgoryczony Uncle Creepy mówił też o tym, że zawodnicy z kategorii muszej zarabiają mniej niż inni, oraz że są znacznie mniej promowani przez UFC niż kobiety pomimo tego, że są dwa razy lepszymi fighterami niż one.
O Demetriousie Johnsonie powiedział też:
Ma osobowość mojego kubka od kawy. Właściwie to mój kubek ma więcej osobowości, bo to kubek z Joe Roganem.
Abstrahując od kwestii muszych w UFC – bo to temat na szerszą rozprawkę – jutro przeczytacie na Bloodyelbow, że Ian McCall jest szowinistą i rasistą, a Brent Brookhouse, przystrajając się w mentorskie pióra, dumał będzie nad czwartym dnem wypowiedzi najbliższego przeciwnika Johna Linekera, zastanawiając się, czy UFC nie powinno czasem wyciągnąć konsekwencji wobec zacofanego zawodnika.
Ian zatem na plus!
Condit planuje powrót na wiosnę 2015
W rozmowie z portalem Bleacherreport.com Carlos Condit opowiedział o swoich rehabilitacyjnych bojach po zerwaniu więzadła w kolanie w walce z Tyronem Woodley’em w marcu tego roku.
Aktualnie Amerykanin może już trenować, ale ostrożnie, bez żadnych zrywów, dynamiki. Celuje w powrót do oktagonu w marcu lub kwietniu 2015 roku i, co zrozumiałe, nie zamierza nikogo wywoływać do walki, koncentrując się teraz tylko i wyłącznie na dojściu do pełnej sprawności.
My natomiast możemy powróżyć, z kim mógłby się zmierzyć na wiosnę. Biorąc pod uwagę, że Condit przegrał trzy z ostatnich czterech walk, nie może to być nikt ze ścisłej czołówki. Z drugiej strony, nie może być to też nikt spoza Top 15. Dodatkowo, tenże ktoś musi być po porażce. Kogo my tam mamy…?
Być może przegrany walki Jordan Mein vs Thiago Alves? Chociaż Brazylijczyka brakuje w czołowej piętnastce, więc… Może zatem Matt Brown? A może… Nick Diaz, jeśli przegrałby z Andersonem Silvą w styczniu? Byłoby dobre starcie, bo Condit – że pozwolę sobie rzucić czarnym humorem – po takiej kontuzji nie będzie już tak mobilny, jak w ich pierwszym starciu. I wtedy będzie sobą, czyli zawodnikiem, który 27 z 29 zwycięstw zanotował przed czasem!
Alvarez wyjaśnia porażkę z Cerrone
W audycji The MMA Hour Eddie Alvarez nie miał szczególnej ochoty na roztrząsanie swojej przegranej w debiucie w UFC przeciwko Donaldowi Cerrone, ale pociągnięty za język w końcu się wygadał.
Reprezentant Blackzilians wyjaśnił, że był bardzo mocno naruszony potężnymi lowkingami, które Kowboj lokował na jego udach. Spowodowały one, że jego styl, polegający przecież na ogromnej mobilności i atakach z różnych kątów, poszedł w diabły. Były mistrz Bellatora starał się ukryć przed rywalem, fanami i samym sobą, jak bardzo naruszony jest wspomnianymi lowkingami, ale na niewiele się to zdało – oglądając teraz na spokojnie tamto starcie, dostrzega w swoich akcjach całkowity nieład, który wynikał oczywiście ze szkód, które kopnięciami wyrządził mu Cerrone.
Alvarez bardzo ciężko zniósł tamtą porażkę, bo przygotowania kosztowały go oraz jego bliskich wiele wyrzeczeń. Dość powiedzieć, że na ten czas przeniósł się z całą rodziną z Filadelfii na Florydę.
Teraz jednak ma w sobie mnóstwo ognia i determinacji, by zanotować swoją pierwszą wygraną w oktagonie. Powrócił już do treningów i jest gotowy do kolejnego starcia z kimkolwiek z czołówki. Zapytany o ewentualną walkę z Bensonem Hendersonem, stwierdził, że jest jak najbardziej na tak.
Trzeba powiedzieć, że biorąc pod uwagę, iż walka z Cerrone ogłoszono ledwie miesiąc przed galą, Alvarez wypadł bardzo przyzwoicie na tle robiącego teraz furorę w UFC rywala. Tylko jednak z powodu chwilowej pomroczności jasnej, która zalała umysł Kowboja w ostatniej rundzie, Eddie nie przegrał tej walki przez TKO – gdy bowiem nie był już w stanie udawać, że może się poruszać po ciężkich lowkingach Cerrone, ten ostatni… poszedł w parter. Barboza by to rozegrał inaczej!
Kontuzja Velasqueza poważniejsza, powrót na wiosnę
Trener Caina Velasqueza, Javier Mendez, goszcząc u wspomnianego już Helwaniego, przyznał, że kontuzja kolana jego podopiecznego okazała się jednak poważniejsza niż przewidywano, choć, na szczęście, operacja zakończyła się pomyślnie (z drugiej strony, trudno, żeby było inaczej, nie każdy jest Dominickiem Cruzem…).
Velasquez powinien być gotowy do powrotu wiosną, choć raczej późną niż wczesną. Mendez uznał też, iż kontuzje, których ofiarą pada ostatnio mistrz wagi ciężkiej, tylko opóźnią nieuniknione – a tym jest według niego dojście czempiona HW do statusu najlepszego zawodnika w historii. Jak twierdzi Mendez, Cain może walczyć jeszcze wiele lat i ma dużo czasu na udowodnienie wszystkim, że jest najlepszy.
Hm. Nie sądzę. Meksykański Amerykanin to świetny fighter, który mało gada, co bardzo cenię u ciężkich (tylko mali muszą być krzykliwi), a dużo robi, ale kontuzje, które są jego prawdziwą zmorą, odcisną piętno na jego formie – a pierwszym, co ucierpi, będzie jego rewelacyjna dotychczas kondycja.
Rockhold chce Jacare
Luke Rockhold zdaje się nie przejmować szczególnie zbliżającą się wielkimi krokami potyczką z Michaelem Bispingiem, którego zamierza szybko znokautować – tako rzekł w wywiadzie dla brazylijskiego Combate.
Następnie chciałby zmierzyć się z Ronaldo Souzą w eliminatorze do walki o pas mistrzowski. Uważa Jacare za dobrego zawodnika, zaznaczając jednak, że nie rozumie jak Brazylijczyk – którego przecież swego czasu pokonał – może być wyżej w rankingu niż on, czyli ten najlepszy.
Powiedział też, że w razie kontuzji Vitora Belforta lub Chrisa Weidmana chętnie wziąłby walkę mistrzowską. Uważa, ża Amerykanin pokona Brazylijczyka w boju o złoto, bo temu ostatniemu brakuje teraz wspomagaczy.
Ze smutkiem stwierdzam, że Rockhold to marketingowa mizeria. Za to świetny zawodnik! Szkoda, że – podobnie jak wielu innych – czuje nieodpartą potrzebę podążania śladami Conora McGregora. Nie każdego Pan Bóg obdarzył ciętym językiem.
UFC ogłasza wielkie ogłoszenie
Organizacja Dany White’a, braci Fertitta i szejka Tahnoona zapowiedziała wielką nowinę na 17 listopada. Bóg jeden raczy wiedzieć, co też planują, ale pospekulować chyba możemy? A zatem w kolejności od najbardziej do najmniej prawdopodobnego:
1. Powrót GSP.
2. Wprowadzenie zapowiadanych od dawna jednolitych strojów.
3. Ogłoszenie trenerów czwartego brazylijskiego TUFa.
4. Zakontraktowanie Bena Askrena.
5. Zakontraktowanie Giny Carano.
6. Powrót Brocka Lesnara.
7. Zuffa kogoś kupuje (WSOF?)
Analiza umiejętności Dominicka Cruza
Warto!
………………….
Nowe zestawienia:
125 lbs: Richie Vaculik (10-2) vs Louis Smolka (7-1) – UFC Fight Night 55, 7 listopada
135 lbs: Henry Briones (15-4) vs Guido Cannetti (6-1) – UFC 180, 15 listopada
fot. scifighting.com
Komentarze: 3