Dziennik MMA – 20 października 2014
Najciekawsze wiadomości MMA z Polski i zagranicy z 20 października 2014.
Miocic chce walki o pas, gdy rozprawi się z dos Santosem
Stipe Miocic (12-1), który 13 grudnia na gali UFC on Fox 13 zmierzy się z powracającym po ponad rocznej przerwie, laniu od Velasqueza i kontuzji Juniorem dos Santosem (16-3), wierzy, że po pokonaniu drugiego w rankingu Brazylijczyka powinien otrzymać walkę o pas mistrzowski.
Oto, co zawodnik z chorwackimi korzeniami miał do powiedzenia na temat Cigano w wypowiedzi dla MMAFighting.com:
Jest świetnym gościem i dobrym fighterem. Dużo się porusza i nie ma wątpliwości, że jest szybki. Uderza bardzo mocno, jak każdy zawodnik w kategorii ciężkiej. Darzę go dużym szacunkiem. Był mistrzem, wie, co robić w oktagonie. To weteran. Będę jednak gotowy 13 grudnia.
Miocic uważa też, że kluczem do pokonania Brazylijczyka jest wywieranie na nim ciągłej presji. Tak czynił Cain Velasquez, ale jednak jego sposób wywierania presji chyba odrobinę różni się od tego, co w swoim arsenale ma Miocic. Amerykanin ma jednak niewątpliwie słuszność w tym, że ubicie dos Santosa powinno zapewnić mu walkę o pas mistrzowski.
McCall bez respektu o Linekerze
Ian McCall (13-4-1) odbija piłeczkę w stronę Johna Linekera (24-7), nie okazując mu zbyt wiele respektu przed ich pojedynkiem zaplanowanym na gali UFC Fight Night 56.
Amerykanin uważa, że w porównaniu do ścisłej czołówki jedyne, co wyróżnia Brazylijczyka, to mocny cios – i nic poza tym. Jego zdaniem w aspekcie zapaśniczym i parterowym nie będzie miał najmniejszych problemów ze swoim rywalem, który od strony technicznej jest przeciętny. Plan Amerykanina na walkę nie jest skomplikowany – kluczem do zwycięstwa będą szybkość, aktywność i tego typu rzeczy.
Uważa, że trashtalk, którym raczy go przed walką Lineker, jest próbą wywarcia presji, aby w oktagonie wdawał się w szalone wymiany z Brazylijczykiem – ale McCall nie zamierza dać się sprowokować.
Trochę szkoda… Szybkości i aktywności w muszej nie brakuje, nokautów – owszem.
Pierce gotowy do powrotu
Mike Pierce, który ostatnio widziany był w oktagonie ponad rok temu, gdy z grymasem ogromnego bólu odklepywał skrętówkę Rousimara Palharesa (na szczęście okazało się później, że operacja nie była konieczna), jest już zdrowy i gotowy do powrotu. Ten zaś miał nastąpić wcześniej, bo Amerykanin zestawiony był z Demianem Maią, ale w międzyczasie złamał rękę i do walki nie doszło.
Jak w wywiadzie dla MMAJunkie.com mówił Pierce, rehabilitacja tego złamania była prawdziwą drogą przez mękę i teraz jest odrobinę bardziej uważny przy wyprowadzaniu ciosów.
Czy to oznacza, że ciężkie ręce Amerykanina, który w oktagonie UFC przegrywał jedynie z Johnym Hendricksem, Joshem Koscheckiem i wspomnianym Palharesem, nie będą już ważyć tak wiele?
Camus wraca do Roufusport
Przygotowujący się do debiutu w kategorii muszej, w którym stanie naprzeciwko Brada Picketta (24-9), Chico Camus (13-5) powrócił do Roufusport. Przypomnijmy, że przed około rokiem Amerykanin opuścił wspomniany gym, a szefujący tam Duke Roufus jako przyczynę podał niewystarczające zaangażowanie Camusa.
Wydaje się, że decyzja o zejściu do kategorii muszej i, co z pewnością wymagać będzie sporego zaangażowania od Amerykanina, mogła mieć pozytywny wpływ na przyjęcie go z powrotem w szeregi Roufusport. Na ile pomocne okażą się treningi m.in. z braćmi Pettisami, dowiemy się już w przyszłym miesiącu na UFC Fight Night 57.
Harris zastępuje Omielańczuka
Po dwóch nieudanych bojach w UFC, zwolnieniu z organizacji i pokonaniu DJ’a Lindermana na gali Titan Walter Harris (7-3) powraca do Dany White’a i spółki. Amerykanin, który miał już zaplanowaną walkę na kolejnej gali Titan z Davem Hermanem, zastąpi Daniela Omielańczuka w starciu z Soa Paleleiem (21-4).
Do trzech razy sztuka?
fot. Zuffa/UFC.com