Dustin Poirier: „To była raczej kwestia złamanego człowieka – a nie złamanego żebra”
Dustin Poirier obszernie podsumował zwycięską krwawą batalię z Anthonym Pettisem w walce wieczoru UFC Fight Night 120, opowiadając też o swoich planach na przyszłość.
W maju 2012 roku, gdy jeszcze rywalizował w kategorii piórkowej, po raz pierwszy w karierze wystąpił w walce wieczoru – ale nie będzie wspominał jej szczególnie miło, bo podczas UFC on FUEL TV 3 po zażartym pojedynku przegrał przez poddanie, którego zresztą nie odklepał, z Chan Sung Jungiem.
Na kolejną walkę wieczoru przyszło mu czekać ponad cztery lata, ale starcie z Michaelem Johnsonem podczas UFC Fight Night 94 potoczyło się dla Dustina Poiriera, bo o nim oczywiście mowa, jeszcze gorzej. Został bowiem w nieco ponad półtorej minuty brutalnie znokautowany.
Przy trzeciej próbie w końcu się jednak Luizjańczykowi powiodło. W walce wieczoru wczorajszej gali UFC Fight Night 120 w Norfolk po krwawej batalii ostatecznie skończył Anthony’ego Pettisa w trzeciej rundzie, wracając na zwycięskie tory po niefortunnej, zakończonej wynikiem no-contest, potyczce z innym byłym mistrzem – Eddiem Alvarezem.
Wyniki UFC FN 120: Dustin Poirier rozbija Anthony’ego Pettisa w krwawej łaźni – video
Cieszę się ze zwycięstwa. Cieszę się, że wygrałem pierwszą walkę wieczoru w UFC.
– powiedział podczas konferencji prasowej po gali Poirier.
Ostatnie dwie walki stoczyłem z byłymi mistrzami – i nie prześlizguję się przez tych gości. Wymierzam im kary. To mówi samo za siebie.
W swojej karierze w pokonanym polu zostawiał między innymi Maxa Holloway’a, Jimiego Millera czy Joego Duffy’ego, ale Diamond przyznał, że zwycięstwo z Anthonym Pettisem może być największym z jego dotychczasowych.
Obaj zawodnicy – Poirier i Pettis – otrzymali po gali bonusy za Walkę Wieczoru, czemu trudno się dziwić, bo starcie było piekielnie krwawe, zażarte, a szala zwycięstwa zmieniała się w nim raz za razem. Pomimo tego przewaga zawodnika z Luizjany nie podlegała dyskusji – zadał znacznie więcej obrażeń, dłużej utrzymywał dominujące pozycje parterze, wyrządził Pettisowi więcej szkód na nogach.
Nie wszyscy ludzie to wiedzą, ale mam kondycję na całe dni.
– powiedział Poirier, zapytany o przebieg walki.
Szczególnie, gdy zaczynasz się kulać w tych kotłowaninach, goście się męczą. Ja odnajduję w tym przyjemność. Ciągłe zmiany sytuacji, w jedną i w drugą, kto chce tego bardziej. Dostajesz łokcia, jesteś na dole, a potem nagle jesteś na górze. Prawdziwa jatka. Takie walki uwielbiam. Po to walczę. Dla tych chwil wstaję rano i biegam, pokonując swoje ograniczenia – bo uwielbiam walczyć.
Gdy to wszystko się działo, po prostu cieszyłem się, że jestem w tego rodzaju walce. Tłum szalał za każdym razem, gdy dochodziło do jakiejś zmiany pozycji. Bawiłem się świetnie.
O ile sam pojedynek był pasjonujący, to jego zakończenie już niekoniecznie. W trzeciej rundzie Poirier zaszedł Pettisowi za plecy, a gdy ten próbował odwrócić pozycję, kończąc jednak ostatecznie z rywalem w dosiadzie, poddał walkę. Jego trener Duke Rufous zaraz po zakończeniu stwierdził, że prawdopodobnie doszło do złamania żebra, ale Poirier podchodzi do takiej tezy z delikatnym dystansem.
Myślę, że to była raczej kwestia złamanego człowieka a nie złamanego żebra. Tak bym to widział.
– stwierdził.
Mam nadzieję, że nic mu nie jest, ale czułem, że powoli traci tę walkę po tym rozcięciu. Po tych obaleniach zdał sobie sprawę, że jestem silny, że mogę utrzymać się na górze. Nie mógł mnie poddać. Te wszystkie trójkąty, których spróbował – wiedziałem, że jego nogi będą zmęczone, gdy wrócimy na górę, bo sam byłem kiedyś gościem od walki z pleców, szukałem trójkątów, szukałem balach, jedna po drugiej. To bardzo męczy nogi – szczególnie gdy walczysz jak on, który dużo się porusza, atakuje kopnięciami. Wiedziałem, że mocno odbije się to na jego sposobie walki.
Mam więc nadzieję, że wszystko jest z nim w porządku, ale wydaje mi się, że to była kwestia złamanego człowieka – a nie złamanego żebra.
W drugiej rundzie walkę na chwilę przerwano, bo Pettis nie był w stanie widzieć z powodu krwi zalewającej jego oczy. Poirier przyznał, że nie miał pojęcia, czy lekarz dopuści jego rywala do dalszej walki. Zdradził jednak, że najprawdopodobniej Showtime ma też połamany nos.
Swoim już niejako zwyczajem Poirier zamierza sprzedać wszystkie rzeczy z walki – spodenki, rękawice, owijki, ręczniki – uzyskane z tego tytułu pieniądze przeznaczając na cele charytatywne. Jak zapowiedział jeszcze przed galą, będzie robił to do końca swojej kariery.
Za rzeczy sprzedane po poprzedniej walce – tej z Eddiem Alvarezem – uzbierał w ten sposób ponad 5 tysięcy dolarów, które przeznaczył na trzy tysiące posiłków dla najbardziej potrzebujących rodzin z jego rodzinnej miejscowości Lafayette w Luizjanie.
Z kolei środki, jakie uzbiera z aukcji swoich rzeczy po starciu z Anthonym Pettisem, przekaże w całości rodzinie policjanta, który w zeszłym miesiącu zginął na służbie przed szkołą średnią w Lafayette, do której uczęszczał Poirier. Zawodnik zapowiedział, że osobiście przekaże czek wdowie.
28-latek nie zapomina też o własnej karierze, a w wywiadzie po walce dał jasno do zrozumienia, kogo chce na okoliczność swojej kolejnej wizyty w oktagonie – zwycięzcy starcia Eddiego Alvareza z Justinem Gaethje, do którego dojdzie 2 grudnia podczas gali UFC 218 w Detroit.
Mam nadzieję, że Eddie to wygra i zrobimy z tej walki to, czym powinna być. Zrobimy rewanż, który powinienem był dostać nawet przed tą walką.
– powiedział Poirier.
Nie powinien był zostać nagrodzony programem telewizyjnym za to (TUF), jeszcze większym rozgłosem i kolejną dużą walką z wysoko sklasyfikowanym gościem. Oszukiwał i uciekł z walki, którą przegrywał. Powinien zostać zmuszony do powtórki, bo w pierwszej walce to ja zostałem oszukany, a on został nagrodzony.
Czy natomiast wierzy, że matchmakerzy UFC uczynią zgodnie z jego życzeniem, rzeczywiście zestawiając go z wygranym pojedynku Alvareza z Gaethje?
Na 100%. Zapracowałem na to. Nie jest tak, że na to zasługuję czy o to błagam – zapracowałem na to.
W tej chwili Poirier znajduje się na 8. miejscu w rankingu kategorii lekkiej, ale zwycięstwo z Pettisem prawdopodobnie pozwoli mu przesunąć się o kilka oczek wyżej. Od czasu narodzin córeczki nie ukrywa, że zyskał nieprawdopodobną motywację, aby w końcu wdrapać się na sam szczyt, zapewniając swojej małej pociesze lepsze życie.
https://www.instagram.com/p/BXWYA32F-t5/
Cała konferencja poniżej:
*****
Zawodnicy UFC reagują na krwawą łaźnię w walce Poiriera z Pettisem