Donald Cerrone: „Stary Kowboj z WEC kopiący dupska na lewo i prawo powrócił!”
Donald Cerrone zapowiada niedzielną potyczkę z Yancym Medeirosem w walce wieczoru gali UFC Fight Night 126 w Austin i przekonuje, że jest w wybornej formie mentalnej i fizycznej.
Miniony rok nie był dla Donalda Cerrone udany. Ba, był najgorszym w jego długiej karierze. Nigdy wcześniej nie przegrał bowiem dwóch walk z rzędu, podczas gdy 2017 zakończył z czarną serią trzech kolejnych porażek – w tym dwóch przez nokauty.
W walce wieczoru niedzielnej gali UFC Fight Night 126 w Austin Kowboj stanie przed szansą przełamania impasu, mierząc się z Yancym Medeirosem. Będzie to dla niego już 27. występ w oktagonie. Jeśli wygra, odniesie swoje 20. zwycięstwo, zrównując się z rekordzistami Michaelem Bispingiem i Georgesem Saint-Pierrem
Zabawne, że zawsze, jak siedziałem na tych wywiadach, pieprzyłem bzdury, opowiadając, że „jestem w najlepszej formie w życiu, mogę zrobić najwięcej brzuszków w życiu”, ale… Jasna cholera, oto jestem i… Jestem najlepszej formie życia. Robię najwięcej brzuszków w życiu.
– powiedział naładowany pozytywną energią Cerrone w rozmowie z MMAJunkie.com przed niedzielną galą.
Mentalnie jestem, kurwa, najmocniejszy w życiu. W głowie tę walkę już wygrałem, zanim wszedłem do oktagonu w niedzielę. Po prostu zrobiliśmy wszystko, jak trzeba.
To walka, którą muszę wygrać, bo jestem, kurwa, zmęczony przegrywaniem. Mam gdzieś ustanawianie rekordów, jakieś powroty czy udowadnianie wszystkim, że się mylą. Po prostu już, kurwa, czas. Jazda.
Mam wyjebane na to, czy zachowam pracę, czy udowodnię coś innym gościom w dywizji. Po prostu jedziemy, Kowboju! Jazda, kurwa! Chodzi tu o mnie. O dobrą zabawę. Uwielbiam walkę. To najstraszniejsze, najbardziej intensywne i najprzyjemniejsze uczucie. Nie potrafię nawet tego wyjaśnić, ale poczynając od tej chwili teraz… Nie możesz spać w nocy, jedzenie sprawia problemy, robienie wagi, połowa walki skończona. A potem dzień walki i wszyscy twoi koledzy kłapią ci: „Zajebiesz go!!!”. Nie, głąbie, idę tam, kurwa, walczyć. To nie takie proste. Strach. Jedziemy, pakujesz się prze wyjazdem na halę. Wszyscy trenerzy już tam są. Szaleństwo, niepokój. A potem stoisz w holu i czekasz na walkę, światła jebią ci po oczach. Jesteś na żywo w telewizji, idziesz korytarzem i myślisz: „Jasna cholera… Sześć tygodni… Tu i teraz.”
Skakałem z samolotu, byłem na szczytach gór i nic tak, kurwa, nie jeży mi włosów na grzbiecie jak wyjście do tego jebanego oktagonu. Zamykają za tobą drzwi i… „Cóż, w jedną albo w drugą stronę”.
Przyjdzie niedziela i… Jak mówię, w głowie już to wygrałem. Już to zrobiłem. Stary Kowboj z WEC kopiący dupska na lewo i prawo powrócił! Czuję to. Jestem znów głodny. Uwielbiam to. Nie mogę się doczekać. Nie mogę się doczekać, żeby stanąć w oktagonie, zobaczyć po drugiej stronie Yancy’ego i pomyśleć: „Ożeż ty biedny skurwielu!”.
Katami Donalda Cerrone w zeszłym roku byli Jorge Masvidal, który go znokautował, Robbie Lawler, który go wypunktował, oraz Darren Till, który zdemolował go w niecałą rundę.
Amerykanin nie ukrywa, że garnął się do powrotu od razu po klęsce z Brytyjczykiem, ale został usadzony. Szykowała mu się wstępnie rewanżowa walka z Mattem Brownem, ale ostatecznie UFC wyszykowało mu wspomnianego Yancy Medeirosa.
Nie zamierzam robić wymówek. Masvidal mnie dojechał. Walka z Robbiem była bardzo bliska. Darren Till? Myślałem sobie: „Co to za koleś?”. Kręciłem film, nie zwracałem na dzieciaka uwagę. A okazało się, że to kawał złego skurwiela. Uderza naprawdę mocno.
– powiedział.
Mam cardio. Muszę mieć swoje cardio. Jestem typem króla cardio, więc jeśli wiem, że cardio jest na miejscu, to mogę robić, co mi się, kurwa, zamarzy. Mogę iść ostro. Mam swego rodzaju mentalne hamulce, gdy uważam, że nie zrobiłem przygotowań, jak należy. Hamulce idą wtedy w ruch. Jakbym próbował jechać na zaciągniętym ręcznym. Nie mogę wbić biegu i ruszyć. A teraz? Nie ma nic, czego bym nie zrobił. O wszystko zadbaliśmy.
Ba, Kowboj przyznał, że tym razem wspólnie z teamem oglądał masę walk swojego rywala, podczas gdy w przeszłości praktycznie tego nie robił.
O emeryturze nie myśli. Ocenia, że finansowo poradziłby sobie bez walki przez kilka lat, ale ani myśli zawieszać rękawic na kołku, przekonując, że będzie jeszcze się bił przez 5-6 lat.
Jestem w szczycie formy.
– podsumował z uśmiechem.
*****
Daniel Cormier gromi Alexandra Gustafssona za wyzwanie rzucone Luke’owi Rockholdowi