Donald Cerrone: „Gdybym mógł kogoś wybrać, chciałbym Demiana Maię”
Po efektownym ubiciu Matta Browna na gali UFC 206 Donald Cerrone podsumował swój występ oraz opowiedział o planach na najbliższą przyszłość.
Donald Cerrone podtrzymał kapitalną serię w kategorii półśredniej, na gali UFC 206 odnosząc czwarte z rzędu zwycięstwo przed czasem. Tym razem w pokonanym polu zostawił Matta Browna, nokautując go soczystym kopnięciem na głowę w trzeciej rundzie.
Kowboj nie był jednak w pełni zadowolony ze swojej dyspozycji, o czym opowiedział na konferencji prasowej po gali oraz w rozmowie z Megan Olivii.
Moja poruszanie głową nie wyglądało najlepiej, dostałem sporo ciosów. Sporo ciosów bez odpowiedzi.
– przyznał Cerrone, który w drugiej rundzie wylądował nawet na deskach po jednej z akcji Nieśmiertelnego.
Ale czasami trzeba ostro harować i właśnie to kocham w tym sporcie. Gdy jesteś pod siatką i dostajesz uderzenia, musisz naprawdę dać z siebie wszystko. „Jebać to, jedziemy!”
Trochę byłem zafiksowany na kombinacji 1-2, nie stosując bardziej złożonych ataków, które praktykowaliśmy. Brandon Gibson to świetny gość. Trenujemy głębokie kombinacje podczas sparingów, ale gdy tylko go słyszałem, jakby zastygałem. Nadal próbujemy to rozwikłać, nie mamy jeszcze recepty. Któregoś dnia to zrobimy. Słyszałem, jak mój narożnik krzyczał o głębokie kombinacje, ale nie robiłem tego.
Kowboj przekonywał, że nie żywi żadnych negatywnych uczuć względem Browna, który przed walką nie szczędził mu cierpkich słów, dwukrotnie nie podając mu też ręki. Cerrone jest przekonany, że Nieśmiertelny chciał po prostu w ten sposób zajść mu za skórę i sprowokować do emocjonalnej walki. 33-latek nie ukrywa jednak, że nie spodziewał się aż tak ciężkiej przeprawy.
Walka była o wiele cięższa niż się spodziewałem. Uderzał o wiele mocniej i był o wiele odporniejszy, niż sądziłem.
Sklasyfikowany obecnie na 5. miejscu w rankingu kategorii półśredniej zawodnik – po aktualizacji prawdopodobnie awansuje jeszcze wyżej – znajduje się już blisko walki o pas mistrzowski. Wcześniej co prawda pomimo świetnych zwycięstw w 170 funtach zapowiadał chęć powrotu do kategorii lekkiej, ale wygląda na to, że jest to już historią.
Widziałem Pettisa w saunie i zapytałem swoich gości: „Czy tak wyglądam w 155 funtach?”. Powiedzieli: „Gorzej”. O, kurwa… W porządku.
– stwierdził, przyznając, że nie planuje opuszczać kategorii półśredniej.
Dla Cerrone starcie z Brownem było czwartym w tym roku, co – jak na jego standardy – nie jest zbyt okazałym wynikiem. Jednak Kowboj już teraz pali się do powrotu – chce ponownie wejść do oktagonu już 28 stycznia na gali UFC on FOX 23 w Denver. Nie wiadomo, czy stanie się zadość jego życzeniu i z kim mógłby skrzyżować rękawice, ale dla Kowboja rywal nie jest istotny.
To w ogóle nie ma znaczenia. Nie dbam o to.
– przyznał.
Gdybym mógł kogoś wybrać, chciałbym Demiana Maię, bo to byłaby droga do pasa. Ale jeśli mam się spieszyć i zdążyć na Denver – mogą mi dać kogokolwiek, to nie ma żadnego znaczenia. Lubię mieć co robić, dobrze się bawić.
Cerrone spotkał się też z Daną Whitem, który wcześniej wyraził rozczarowanie przystąpieniem zawodnika do Stowarzyszenia Sportowców MMA.
Poszło bardzo dobrze. To nie był lunch, wziął mnie na bok po spotkaniu z mediami. Rozmawialiśmy przez 15-20 minut – on jest szczęśliwy i ja jestem szczęśliwy. Mówiłem o tym, czego chcę, on mówił, czego oczekiwał ode mnie, poszło bardzo dobrze.
– powiedział Kowboj.
Zawsze mieliśmy dobre relacje. Gdy nabroisz, ojciec nie uziemia cię, tylko mówi ci, jak bardzo jest tobą rozczarowany, co jest nawet gorsze. Więc mniej więcej tak zrobił, stwierdził, że go zawiodłem.