UFC

Cruz: „To ja mogę być trenerem Ludwiga”

Dominick Cruz zaprezentował niebywałe umiejętności oratorskie, przeżuwając, wypluwając i depcząc TJ-a Dillashawa i Duane’a Ludwiga.

Po tym, jak na UFC on FOX 16 TJ Dillashaw zdemolował Renana Barao, po raz drugi broniąc pasa mistrzowskiego kategorii koguciej, tematem numer jeden w branżowych mediach stał się jego pojedynek z Dominickiem Cruzem. Dominator nadal dochodzi do siebie po trzeciej kontuzji kolana, celując w powrót do oktagonu w grudniu tego roku.

Cruz był gościem Ariela Helwaniego w programie The MMA Hour, w piekielnie interesującej rozmowie poruszając wszystkie będące obecnie na topie tematy.

Były mistrz kategorii koguciej nie tonął w zachwytach nad dyspozycją Dillashawa w drugim starciu z Barao, wyróżniając jeden element, który jego zdaniem zawsze będzie decydujący w ich walkach.

TJ zrobił, co powinien. Stylistycznie 9 na 10 razy Dillashaw pokona Barao – bez względu na wszystko. Sam styl jest wystarczający.

Amerykanin nie zgodził się też z prowadzącym, jakoby występ Dillashawa na UFC on FOX 16 różnił się od tego, co zaprezentował w pierwszej potyczce z Brazylijczykiem.

Nie walczył inaczej. Walczył dokładnie tę samą walkę. Jedyną różnicą jest to, że TJ staje się coraz pewniejszy w odkrywaniu, kim jest. TJ nie wiedział, że jest mistrzem, dopóki nie pokonał pierwszy raz Barao. Pokonuje Barao i mówi: „Wow, jestem mistrzem! Nie wiedziałem o tym”. Potem pokonuje Joe Soto i myśli: „Ok, chyba jestem na tym (mistrzowskim) poziomie”, a następnie drugi raz pokonuje Barao: „Tak, zasługuję, by tu być”. TJ zaczął zachowywać się jak mistrz. Wierzyć w siebie. Zaczął się czuć pewnie w swojej skórze, trochę się popisywać, wsłuchiwać się, jak Buffer wymienia jego nazwisko i tak dalej. To właśnie uczyniło tę walkę inną. Nie styl. Poziom jego komfortu wzrósł.

Dopytywany jednak przez Helwaniego, czy nie było różnicy w sposobie poruszania się Dillashawa w drugiej walce, agresji, wyjaśnił.

Przede wszystkim walczył głównie z odwrotnej pozycji. Gdy Barao jest trafiany, od razu przestawia się na poszukiwanie potężnego ciosu w kontrze. Nie chce skrócić dystansu i zaatakować, żeby znów nie zostać trafionym. Za każdym razem, gdy próbował atakować, Dillashawa tam nie było. Problem w tym, że nie możesz kontrować kogoś, kto dużo markuje i kto ciągle zmienia pozycje – bo po tym, jak zamarkuje akcję i zmieni pozycję na odwrotną, kontr, których szukałeś, już tam nie ma. To powodowało, że Barao nie mógł złapać rytmu – i w jego przypadku zawsze tak będzie w takich sytuacjach.

Dillashaw nie uważa, aby przejście Brazylijczyka do kategorii piórkowej rozwiązało problem. Ba, uważa, że może on jeszcze zanotować sporo sukcesów w dywizji koguciej, ale…

Sport się rozwija, a zawodnicy, którzy nie decydują się rozwijać razem z nim, przegrywają. Nigdy nie uważałem Barao za tak dobrego, za jakiego uważali go inni. Nie mogłem tego powiedzieć, bo byłem kontuzjowany, a Dana White opowiadał o nim jak o drugim nadejściu Jezusa. Trzeba pozwolić Danie White’owi mówić, żeby zbudował kogoś w kategorii koguciej. Najpierw zbudował Renana Barao, bo mnie tam nie było. A teraz TJ musi zostać zbudowany, bo mnie tam nie ma.

Dominator poruszył też regularnie pojawiający się temat podobieństwa jego stylu i stylu TJ-a Dillashawa, w niezwykle ciekawy – ale i zagadkowy – sposób wyjaśniając różnice.

Nie widzę absolutnie żadnych podobieństw między moim stylem walki i TJ-a. On zmienia pozycje, ja tego nie robię. Ja robię coś zupełnie innego, czego nikt nie rozumie. Nie wiem, czy to pamiętasz, Ariel, ale komentatorzy kilka lat temu, opowiadając o moich walkach, mówili, że walczę dziwnie, chaotyczny, nieskoordynowany. To było po prostu dziwaczne dla nich. Miałem więc ten dziwaczny styl, w którym nie było sensu (logiki).

Minęły cztery lata. Sport się zmienił. Teraz komentatorzy mówią o TJ-u Dillashawie, że pracuje na nogach, korzysta ze zmyłek, zmienia pozycje – i to zamiast być dziwacznym i nieskoordynowanym, dla wszystkich jest teraz piękne. Sport się zmienia. Zawodnicy zaczynają korzystać z kiwek, zmieniać pozycje, wykorzystywać inne kąty ataku, pracę na nogach, powodować, że inni przestrzeliwują. W powrocie udowodnię, że TJ Dillashaw jest tylko „podróbką”.

TJ Dillashaw wziął tę samą pracę na nogach i zmianę pozycji, które ja stworzyłem.

Cruz wyjaśnił też przyczyny niskiej frekwencji na trybunach podczas UFC on FOX 16, kierując kolejne działa przeciwko aktualnemu mistrzowi.

Wszyscy wiedzą, że TJ jest dobry, ale wiedzą też, że nie jest mistrzem. Dlatego nie mogli tego sprzedać. Frekewncja w Chicago była fatalna. Dillashaw i Barao potrafili tego sprzedać. Po pierwsze – (fani) wiedzieli, że to był stylistycznie doskonały pojedynek dla TJ-a. Po drugie – wiedzą, że TJ tylko używa rzeczy, które wymyśliłem, aby osiągać sukces, co sam zresztą przyznał.

Reprezentant Alliance MMA skomentował też wywiad TJ-a Dillashawa, w którym mistrz przekonuje, że Cruz nie ma wystarczającej mocy w pięściach, aby mu zagrozić.

Może tak mówić. Wszyscy mówili to samo wcześniej. Co mówił Faber? „Nie uderza mocno, zamknę go przy siatce i zleję”. Nic takiego nie zrobił. Co mówił Scott Jorgensen? „Jestem lepszym zapaśnikiem, nie uderza mocno, zamknę go pod siatką i zleję”. Co powiedział Joseph Benavidez? „Będę zmieniał pozycje i poddam go albo znokautuję”. Co powiedział Demetrius Johnson? „Będę się dużo poruszał, zmieniał pozycje, znokautuję go, nie uderza mocno”. I co mówi TJ Dillashaw? „Znokautuję go, nie uderza mocno, wydaje mu się, że jest mistrzem”. W kółko to samo.

Później Cruz poszedł na całość i pomimo tego, że w całej rozmowie kilkukrotnie zaznaczał, że oddaje Dillashawowi, iż ten walczy, wygrywa i utrzymuje zainteresowanie fanów kategorią kogucią, to jednocześnie jasno wyraził się o całym dotychczasowym dorobku reprezentanta Team Alpha Male.

Gość nie ma pojęcia, o czym w ogóle mówi. Nauczył się stylu, który zaprowadził go do mistrzostwa, oglądając moje walki. Nauczył się tego ode mnie. Jak dzieciak z wywieszonym językiem robiący na boisku wsady, próbując być jak Michael Jordan, tak TJ Dillashaw próbuje zmieniać pozycje i wyglądać jak Dominick Cruz. Potrzebuje mnie, żeby być tym, kim jest. Prawda jest taka, że uczyniłem jego karierą cokolwiek wartą. Jestem jedynym zawodnikiem, z którym walki potrzebuje, aby być cokolwiek wartym. Powinien więc podziękować mi, że tak długo mnie nie ma, bo dzięki temu znalazł się wśród fleszy.

Cruz, przekonany, że rozbije TJ-a, podał też najważniejszy element, który o tym zadecyduje.

Nigdy nie walczył z gościem, którego nie może trafić. Mówi, jaką to ma moc w uderzeniach. Moja obrona przed uderzeniami to 80%. Nawet nie wiem, jaka jest jego, ale mogę zapewnić, że niższa. I to będzie stanowiło różnicę w tej walce – nie będzie potrafił mnie uderzyć. Nie ma znaczenia, jak silny jest – nie trafi mnie.

Pochodzący z Tucson w Arizonie zawodnik został też poproszony o skomentowanie słów trenera TJ-a Dillashawa, Duane’a Ludwiga, który w tej samej audycji kilkadziesiąt minut wcześniej stwierdził, że jego podopieczny skończy Dominatora na przestrzeni dwóch rund. Cruz nie miał litości…

Duane Ludwig to gość, który powiedział Benavidezowi, żeby po prostu szedł do przodu w walce z Johnsonem, bo ten nie ma mocy w uderzeniach – i co się stało z Benavidezem? Został znokautowany. Dlatego, że Ludwig zapewniał go, że Johnson go nie znokautuje – po prostu idź do przodu, nie trafi cię mocno.

Duane Ludwig może się czegoś nauczyć ode mnie. To ja mógłbym być trenerem Duane’a Ludwiga.

Ale jest mądry. Najmądrzejszą rzeczą, jaką zrobił TJ Dillashaw, było opuszczenie Alpha Male, bo z tymi gośćmi nie da się nic osiągnąć. Ludwig to zresztą przyznał.

W swoim powrocie Cruz absolutnie nie zamierza bawić się w jakiekolwiek walki na przetarcie – chce się bić o pas mistrzowski.

Ci goście nie rozumieją, co wnoszę do oktagonu, nie rozumieją mojego stylu. Nic z tego nie rozumieją. Wydaje im się, że jest inaczej, ale… wszystko jest pułapką.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button