Dillashaw vs Barao II – natchniony czy upokorzony?
Renan Barao otrzyma wymarzone rewanżowe starcie z TJ-em Dillashawem na gali UFC 177, która odbędzie się 30 sierpnia w Sacramento.
O ponownym zestawieniu dwóch zawodników poinformował w programie UFC Tonight szef organizacji Dana White. Nie będę ukrywał, że jestem absolutnym przeciwnikiem tego starcia. W pierwszej walce TJ Dillashaw (10-2, 6-2 UFC) złamał, zmasakrował, upokorzył i ostatecznie ubił Renana Barao Pegado (32-2, 7-1 UFC), przerywając niewiarygodną passę 32 kolejnych zwycięstw (nie wliczając no contest) ówczesnego brazylijskiego króla dywizji koguciej. Amerykanin był wyraźnie lepszy w każdym elemencie oktagonowego rzemiosła, jego przewaga była zatrważająca i nie pozostawiała najmniejszych wątpliwości co do tego, kto jest lepszy. Jeszcze gdyby w pierwszej rundzie po knockdownie podopieczny Duane’a Ludwiga ubił mistrza, moglibyśmy dyskutować, że miał szczęście, Barao by się rozkręcił, zawodnicy Nova Uniao zawsze nie błyszczą w pierwszej, rozpoznawczej rundzie, ale nie – Amerykanin zdominował Brazylijczyka na przestrzeni pięciu rund, fundując mu prawdziwą drogę przez mękę.
Ze sportowego punktu widzenia zdecydowanie bardziej zasadne byłoby postawienie naprzeciwko mistrza Raphaela Assuncao, który bardzo niedawno pokonał go niejednogłośną decyzją sędziowską. Barao w tym czasie mógłby ubić innego rywala i gdyby obaj wygrali, wielki rewanż mógłby zostać zestawiony. Stało się jednak inaczej.
Czy to oznacza, że obejrzę to starcie bez zainteresowania? Absolutnie nie! Barao to prawdziwy potwór, ich ponowna rywalizacja zapowiada się niezwykle ciekawie, zwłaszcza pod kątem możliwych zmian w stylu walki Brazylijczyka. Nie zmienia to jednak faktu, że sportowo nie ma to sensu – nawet pomimo doniosłości poprzedzających pierwszą potyczkę oktagonowych popisów Brazylijczyka.
Nie rozstrząsając dalej tego wątku – bo wątpię, by Amerykanin miał coś przeciwko natychmiastowemu rewanżu, o czym zresztą chyba nawet wspominał – przejdźmy dalej.
Tło pojedynku
Wszyscy wiemy, jaki przebieg miała ostatnia walka obu zawodników. Wcześniej natomiast Barao odprawiał przeciwnika za przeciwnikiem, udowadniając swoją niebywałą klasę. TJ Dillashaw natomiast otrzymał walkę o pas mistrzowski z uwagi na problemy zdrowotne Raphaela Assuncao, który wówczas nie mógł jej wziąć, pomimo tego, że w drabince kategorii koguciej był wyżej dzięki wcześniejszemu zwycięstwu nad Amerykaninem. Od momentu porażki z Johnem Dodsonem Dillashaw prezentował się coraz lepiej w każdej walce, doskonałe zapasy uzupełniając pod okiem Ludwiga poprawiającą się z każdej walki stójką, która w potyczce z Barao świeciła już pełnym blaskiem.
Zwycięstwo Brazylijczyka może doprowadzić do trylogii, zwłaszcza jeśli będzie kontrowersyjne. Wygrana Dillashawa – bez względu na przebieg starcia – powinna odsunąć Barao od walki mistrzowskiej na kilka co najmniej pojedynków.
Kto lepszy na papierze?
Nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że po laniu, jakie Dillashaw zafundował Barao, to Amerykanin ma przewagę na papierze. Jest bez porównania szybszy, rewelacyjnie kontroluje dystans, jest dużo bardziej mobilny i nieprzewidywalny. Jego defensywne zapasy są dobre na tyle, by bez większych problemów stopować zapędy zapaśnicze Brazylijczyka. Potrafi rewelacyjnie walczyć z obu pozycji, płynnie zmieniając ustawienie, jego kiwki i markowanie to najwyższa klasa światowa. Rozczytania stylu Dillashawa to nie lada sztuka, której zresztą wkrótce się podejmę w cyklu Sierpem – a za opóźnienie z artykułem wynikające z braku czasu przepraszam.
Co w swojej grze może zmienić Barao? Otóż, w mojej opinii musi wyeliminować najmocniejszy atut przeciwnika – jego mobilność. Uczynić można to w ten podobny sposób, w jaki swego czasu Mauricio Rua próbował ubić Lyoto Machidę – poprzez odwołanie się do lowkingów. Ze swoją doskonałą defensywą zapaśniczą Barao nie powinien szczególnie obawiać się obaleń ze strony Amerykanina – co najwyżej jakichś kontr pięściami, ale… w mojej ocenie to jego jedyna szansa. Okopać nogi Dillashawa, zwolnić go, spowodować, że przestanie tańczyć i wtedy, będąc bardziej statycznym celem, pozwoli się trafić lub przynajmniej zagonić do klinczu, gdzie silniejszy fizycznie Brazylijczyk będzie mógł pracować kolanami, łokciami lub próbować przenieść walkę do parteru. Szermierka na pięści jest ostatnim, czego Barao potrzebuje w rewanżu.
Czy upadłemu mistrzowi uda się jednak zaprzęgnąć do działania inne narzędzia, by powstrzymać Dillashawa? Jeśli Assuncao był w stanie to zrobić, to może się to powieść także Renanowi, ale… mam co do tego poważne wątpliwości. Aby skutecznie przeciwstawić się mistrzowi Brazylijczyk musi zmienić naprawdę dużo, co może okazać się ponad jego siły, zwłaszcza że Dillashaw przecież nie próżnuje i cały czas idzie do przodu. Bóg jeden raczy wiedzieć, czym może nas zaskoczyć w rewanżu!
Kurs bukmacherski
Tutaj będzie ciekawie… Barao swoją wartość udowodnił już wielokrotnie, ale nie wierzę, że kursy mogą być podobne do tych z rewanżu Chrisa Weidmana z Andersonem Silvą. Tam jednak opinia publiczna w dużej części przekonana była, że wygrana Amerykanina była przypadkiem i w rewanżu nadal faworytem był Brazylijczyk. W pierwszej walce Dillashawa z Barao o najmniejszym przypadku nie mogło być jednak mowy, wobec czego spodziewam się, że jednak bukmacherzy minimalnie faworyzować będą aktualnego mistrza.
Predykcja kursu:
TJ Dillashaw – 1.80
Renan Barao – 1.95
fot. Esther Lin / MMAFighting.com
Można zawsze powiedzieć, że „gdyby nie knockdown, po którym Barao nie był sobą…” :) Po takiej demolce jednak wątpię żeby Brazol dał radę zmienić tyle by wygrać.
Barao za dużo walczy o czym zresztą mówił jego trener. Rewanż może wyglądać zupełnie inaczej, bo teraz obaj mają pełny obóz przed sobą. Może naprawdę Barao miał po prostu słabszy dzień?
Coś w tym jest, że Barao walczył przeciwko najlepszej dotychczasowej wersji Dillashawa. Wydaje się, że średnio prawdopodobne jest, by również w rewanżu Amerykanin wyglądał TAK dobrze, a Brazylijczyka TAK źle.
Ciekawe też, jak psychicznie podejdzie do walki Dillashaw, bo w pierwszej nie miał absolutnie nic do stracenia i był przez wszystkich skreślany. Teraz będzie dźwigał na swoich barkach dużo więcej presji i o wiele większe oczekiwania, co może, ale oczywiście nie musi, wpłynąć na jego dyspozycję.
Tak sobie myślę, że fajnie by było dla Barao i dużo by mu to dało, gdyby dołączył do Aldo w jego wycieczkach do holenderskiego Golden Gymu.
Dla mnie ten rewanż to najciekawsze rozwiązani. Dawno mnie tak żadna walka w kategorii koguciej nie interesowała. Zestawienie obecnego mistrza z innym rywalem niz Barao byłoby dla mnie mało interesujące, zresztą dla większości fanów również, tym bardziej że te kategorie nie cieszą się dużym zainteresowaniem. Zgadzam się jednak, że sprawiedliwiej byłoby gdyby szanse walki o pas dostał inny zawodnik.
Jeśli chodzi o przebieg pojedynku, to wg mnie ciężko przewidzieć jak ten rewanż będzie wyglądał. Czy może w pierwszej walce Dillashaw trafił z formą życia, lub/i barao miał słabszy dzień. Dla mnie Dillashaw jest jeszcze większą niewiadomą niż Weidman.
Kursów również jestem ciekawy. Nie mam pojęcia jakich można się ich spodziewać.
Nie będzie w tej walce TJ faworytem. ;) Mimo wszystko.
1,70-2,00
Jeśli tak rozłożone byłyby szanse, to myślę, że tacy jak ja – a sądzę, że byłoby ich wielu – szybko doprowadziliby do tego, że Dillashaw jednak byłby faworytem ;)
Pomyliłem się tutaj niewiele, stawiałem 1.80 – 1.95 TJ, a otworzyli 1.70 – 2.00 TJ. Teraz już jest 1.55 – 2.50, ale nadal widzę wartość w kursie na Amerykanina. Jeśli jednak Barao poszybuje do 3.00 (małe szanse), to wtedy zmienię zdanie.