Derrick Lewis: „Mogę dostawać po dupie, ale prędzej czy później wychodzi ze mnie Bestia”
Derrick Lewis podsumował zwycięstwo przez nokaut w trzeciej rundzie z Marcinem Tyburą podczas gali UFC Fight Night 126 w Austin.
W co-main evencie gali UFC Fight Night 126 Derrick Lewis miał masę problemów z Marcinem Tyburą, ale ostatecznie w trzeciej rundzie znokautował uniejowianina, powracając na drogę zwycięstw po porażce z Markiem Huntem w zeszłym roku.
Marcin Tybura w dramatycznych okolicznościach ubity przez Derricka Lewisa – video
Długimi fragmentami walki Amerykanin był gnębiony przez Polaka w parterze, ale już w pierwszej rundzie miał okazję rozstrzygnąć pojedynek, posyłając naszego zawodnika na deski w kontrze na kopnięcia i rzucając się za nim z uderzeniami z góry. Tybur wyszedł jednak wówczas z opresji.
Nie chciałem się spompować, jak wiecie kto.
– powiedział w rozmowie z dziennikarzami po gali Derrick Lewis, nawiązując oczywiście do Francisa Ngannou.
Jestem pewien, że moi fani już wiedzą, że mogę dostawać po dupie w dwóch pierwszych rundach, ale prędzej czy później wychodzi ze mnie Bestia.
W trzeciej rundzie jednak w ogóle nie byłem zmęczony. To było szokujące. Na ogół w trzecich rundach padam. Ale w tej walce tutaj nie byłem zmęczony. Nadal czułem, że mogę pójść ostro.
Zanim w ogóle zaczęła się walka, moi trenerzy wiedzieli dokładnie, kiedy podkręcę tempo.
Amerykanin nie ukrywa, że najchętniej zmierzyłby się teraz właśnie ze wspomnianym Ngannou, ale absolutnie nie zamierza wybrzydzać na innego rywala z czołówki kategorii ciężkiej – nadal bowiem mierzy w pas mistrzowski.
Wydaje mi się, że moja ręka jest teraz złamana, ale miejmy nadzieję, że dostanę Francisa, Curtisa Blaydesa, Werduma, Caina, Overeema – kogokolwiek.
– powiedział.
Ktokolwiek pierwszy podpisze kontrakt, z tym chętnie powalczę.
Póki co jednak Czarna Bestia ma inne plany.
Spróbuję trochę odpocząć, żeby mieć siły na czwartą rundę z żoną. Pójdę na przebój.
*****