Demian Maia: „Zwycięstwem nad Mattem Brownem zasłużę na titleshota”
Demian Maia uważa, że pokonanie Matta Browna stanowić będzie klucz do otrzymania walki mistrzowskiej.
Pomimo 38 lat na karku Demian Maia znajduje się w wybornej dyspozycji. Brazylijczyk wygrał cztery ostatnie pojedynki, mocno włączając się do rajdu o prawo do walki o pas mistrzowski. Jeśli w najbliższym starciu pokona Matta Browna jego notowania poszybują jeszcze wyżej.
Jeśli mowa o sportowej stronie, to titleshot jest pewny, pod warunkiem że pokonam Matta Browna.
– stwierdził Brazylijczyk w rozmowie z Combate.
Oczywiście, jest jeszcze strona biznesowa, więc nie mogę być niczego pewny. Ale czy jest numerem cztery, pięć czy sześć w rankingu kategorii półśredniej, nie ma znaczenia. To zawsze pomaga. Wiemy, kim jest. ie ma wielkich różnic w czołowej dziesiątce. To kwestia tego, jak poszczególni dziennikarze oceniają zawodników. Jednego dnia możesz być numerem cztery, a następnego numerem sześć. Wszyscy, którzy rozumieją ten sport, wiedzą, że jeśli wygram, powinienem bić się o pas.
Maia walczył już o pas mistrzowski w 2010 roku, jeszcze w kategorii średniej. Nie znalazł jednak recepty na swojego krajana, rozdającego wówczas karty w dywizji, Andersona Silvę, ulegając mu po jednogłośnej decyzji sędziowskiej.
Teraz jest przekonany, że może pokonać zasiadającego na tronie w kategorii do 77 kilogramów Robbiego Lawlera, jeśli dostanie walkę o złoto. Zdaje sobie jednak doskonale sprawę, że najpierw musi 14 maja na gali UFC Fight Night 88 w Brazylii pokonać Nieśmiertelnego.
Uważam Browna za świetnego zawodnika muay thai, ma doskonałe kolana i łokcie, więc muszę odrobić moją pracę domową. Nie analizowałem go jeszcze, bo walka została dopiero zestawiona, ale to nie będzie łatwe. Mogę wygrać, ale mogę też zostać naruszonym i przegrać, bo to efektywny gość. Jeśli wygram, będę miał osiem zwycięstw w tej kategorii wagowej i pięć z rzędu przeciwko naprawdę twardym gościom. Sądzę, że zapewni mi to titleshota.
