Demetrious Johnson: „Teraz mam już procent z PPV, ale nadal nie jestem tam, gdzie chcę być”
Mistrz kategorii muszej Demetrious Johnson opowiada o swojej aktualnej sytuacji kontraktowej przed galą UFC 216, podczas której zmierzy się z Ray’em Borgiem.
Od strony sportowej nikt w UFC nie osiągnął w ostatnich latach (nigdy?) tak wiele jak dominator kategorii muszej Demetrious Johnson, który przy okazji gali UFC 216 w Las Vegas skrzyżuje rękawice z Ray’em Borgiem, stając do 11. – rekordowej – obrony złota.
Jednak od strony finansowej Mighty Mouse zostaje daleko w tyle za wieloma innymi, znacznie bardziej rozpoznawalnymi zawodnikami UFC.
Gdy w 2012 roku został mistrzem, zdecydował się na stałą wypłatę, zamiast procentu z PPV, zdając sobie doskonale sprawę, że jego nazwisko nie jest jeszcze wystarczająco mocne, aby sprzedawać samodzielnie numerowane gale. Z czasem jednak doszedł do wniosku, że pora na kontraktowe zmiany – i wygląda na to, że wszystko zaczyna układać się w tym aspekcie po jego myśli.
Mój kontrakt został właśnie zmodyfikowany.
– powiedział w rozmowie z MMAFighting.com.
Chcę być traktowany tak samo jak wszyscy inni mistrzowie. To wszystko jest zresztą dostępne publicznie. Dana White i ci goście tego nie mówią, ale wszyscy wiemy, że mistrzowie otrzymują stałą wypłatę w kwocie $500 tys. oraz procenty z PPV, podczas gdy ja jeszcze nie jestem na tym poziomie. A taki mam właśnie cel.
I wierzę, że First Round Management (Malki Kawa) mogą to dla mnie załatwić. To nie jest moja pierwsza, druga czy czwarta obrona pasa. Nie zdobyłem go wczoraj. Goście zdobywają pasy i od razu dostają stałą wypłatę $500 tys., a potem punkty PPV. Ja mam dziesięć obron, teraz mam nadzieję na dopisanie jedenastej. Chcę być na tym poziomie co tamci goście – gwarantowane $500 tys. To powinno być normą. Zachęcicie wtedy ludzi, aby zostawali mistrzami. Zdobywasz pas i, boom, dostajesz $500 tys. i procent z PPV. Gdybym prowadził tę firmę, tak bym to zorganizował.
Wszystko będzie ujawnione, ale tym razem mam już procent z PPV. Nie jestem jednak jeszcze w miejscu, które jest moim celem.
Nie wiadomo, ile za swoją ostatnią obronę pasa mistrzowskiego zarobił Johnson, ale wiadomo, że w poprzedniej walce – zwycięstwie z Timem Elliottem podczas TUF 24 Finale wzbogacił się o gwarantowane $350 tys. – bez bonusu za zwycięstwo.
Wkrótce jednak dowiemy się, ile zainkasuj za starcie z Ray’em Borgiem, bo Stanowa Komisja Sportowa w Newadzie upublicznia informacje dotyczące (podstawowej) gaży zawodników.
Biorąc jednak pod uwagę, że gala UFC 216 żadnych rekordów sprzedaży PPV z pewnością nie ustanowi – delikatnie rzecz ujmując – mistrz 125 funtów na wielki zarobek liczyć nie może. Ba, niewykluczone, że gala nie sprzeda się nawet w ilości, która pozwoli mu zainkasować choćby dolara z PPV. Na ogół bowiem dopiero jeśli sprzedaż gali przekroczy 200-300 tys. PPV, wówczas szczęśliwcy, których kontrakty obejmują procent z PPV, otrzymują swoją działkę.
Organizacja UFC nie informuje, którzy zawodnicy otrzymują procent ze sprzedaży PPV, ale wedle nieoficjalnych doniesień spośród obecnych mistrzów organizacji bez PPV pozostaje cały czas negocjujący nową umowę Stipe Miocic. W podobnej sytuacji znajdował się też Max Holloway, ale wraz z nowym kontraktem podpisanym kilka dni temu najprawdopodobniej otrzymał też procent z PPV.
*****