Demetrious Johnson chce pobić rekord Andersona Silvy
Dominator kategorii muszej obrał sobie za cel rekord Andersona Silvy – dziesięć obron pasa mistrzowskiego.
Demetrious Johnson (22-2-1, 10-1-1 UFC) od lat terroryzuje dywizję muszą w UFC, dzięki czemu systematycznie pnie się w rankingach, również tych pound for pound (obecnie 3 miejsce). Jednak jak pokazują wyniki sprzedaży PPV gal, których motorem napędowym jest Mighty Mouse, na nikim jego osiągnięcia nie robią wrażenia. Spokojna natura połączona z niską kategorią wagową przekłada się na nikłe zainteresowanie, co na pewno odbija się na dochodach mistrza.
By to zmienić, musiałby dokonać czegoś wielkiego, historycznego. Czymś takim byłoby na pewno poprawienie rekordu uwielbianego Andersona Silvy, który zdołał dziesięciokrotnie bronić tytułu mistrzowskiego kategorii średniej.
Rekord obron z rzędu należy do Andersona Silvy i wynosi dziesięć. Byłoby wspaniale pobić go. Następnie chcę być muszym z największą ilością skończeń w historii. To są moje cele. Omijają mnie kontuzje i chcę to wykorzystać. Chcę być aktywny.
– powiedział MMAJunkie.
W najbliższą sobotę, w walce wieczoru UFC 191, Johnson stanie po raz siódmy w obronie swojego pasa. Kolejnym krokiem na drodze ku historii będzie John Dodson (17-6, 6-1 UFC), z którym już raz się mierzył, podczas UFC on FOX 6 w 2013, zwyciężając wówczas decyzją. Dodson jednak cały czas jest uważany za najgroźniejszego rywala w najmłodszej w UFC męskiej dywizji, która ma ewidentne problemy z bieżącą produkcją wartościowych pretendentów.
Płytkość kategorii nie stanowi jednak problemu w oczach Demetriousa:
Planuję być w tym sporcie długo, wierzę, że Dodson także. Jestem przekonany, że nasze ścieżki się jeszcze przetną, tak, jak jestem przekonany, że czeka mnie jeszcze jeden pojedynek z Josephem Benavidezem. Jesteśmy w światowej czołówce i jeśli będziemy pokonywać kolejnych przeciwników, nasze walki są nieuniknione.
Mighty Mouse docenia też świeżą krew w swojej dywizji:
Jest jeszcze mnóstwo zawodników, z którymi nie walczyłem: Sergio Pettis, Henry Cejudo, Ryan Benoit. To, że jeszcze nie mają głośnych nazwisk i największe testy w postaci Dodsona, Benavideza, McCalla jeszcze przed nimi, to nie znaczy, że nie są wyzwaniami, że nie chcę z nimi walczyć.
John Dodson, Henry Cejudo, Joseph Benavidez, Ray Borg i pewnie jeszcze raz Dodson lub Horiguchi – na chwilę obecną tak wygląda ścieżka Johnsona do wielkiej sławy. Możliwa? Czy pobicie takiego rekordu wreszcie zwróci na niego uwagę? Czy będzie to czas na superfight w innej kategorii wagowej? Na przykład dyskutowany pojedynek z TJ-em Dillashawem?
W tym momencie w ogóle nie myślę o zmianie kategorii. Jest jeszcze dużo do zrobienia w dywizji muszej. Mam swoje cele. Dopiero po nich zacznę myśleć o pójściu wyżej.
Jak zwykle, Johnson wypowiada się stonowanie i beznamiętnie. A może to po prostu wstęp do negocjowania wyższego wynagrodzenia za superfight?