Demetrious Johnson: „Nie aspiruję do miana króla promocji w UFC”
Demetrious Johnson wskazuje na błędy, jakie popełnił w walce z Wilsonem Reisem na UFC on FOX 24 oraz opowiada o potencjalnej walce z Codym Garbrandtem.
Demetrious Johnson po raz kolejny udowodnił, że w kategorii muszej nie ma na niego mocnych. W walce wieczoru gali UFC on FOX 24 zdeklasował Wilsona Reisa, okrutnie go obijając, a następnie fundując mu pierwszą w karierze porażkę przez poddanie.
To było dobre.
– przyznał Johnson podczas konferencji prasowej po gali.
Wilson Reis to twardy gość i byłem bardzo skoncentrowany podczas obozu przygotowawczego. Razem z trenerami wróciliśmy do tego, co robimy najlepiej – obejrzeliśmy moje stare nagrania, jak to czyniłem, gdy byłem amatorem, i myślę, że właśnie to zaprowadziło nas do sukcesów. To dopiero początek. Wrócę do domu i przyjrzę się wszystkim elementom, które nie poszły mi dobrze w tej walce, żeby poprawić je w kolejnej.
Zwycięstwo Johnsona mogło na pierwszy rzut oka wydawać się nieskazitelnym, ale sam zawodnik – zdecydowanie typ perfekcjonisty – wskazuje elementy, które nie do końca zagrały.
Było kilka sytuacji, gdy miał podniesione ręce i powinienem był pozostać w półdystansie, pozwolić mu przestrzelić i zaatakować uderzeniami w odpowiedzi.
– ocenił mistrz.
Miał wysoko uniesioną gardę i powinienem był to wykorzystać, ale w każdej walce trzeba walczyć inaczej. Moja obrona przed obaleniami była perfekcyjna i naprawiłem wiele innych rzeczy na tę walkę.
Elementem, którego Johnsonowi prawdopodobnie nigdy nie uda się naprawić, jest jego popularność. Wedle wyników oglądalności zebranych na drugi dzień gala UFC on FOX 24 była najgorszą w historii.
Rzecz jednak w tym, że Amerykanin już dawno się z tym pogodził – jest prawdopodobnie jedynym mistrzem, który wybrał gwarantowaną stawkę zamiast udziału w PPV – nie aspirując do miana bożyszcze tłumów.
Nie zależy mi na tym, żeby ludzie głosowali na mnie jako na króla promocji UFC.
– powiedział Johnson.
Jestem tam, żeby pokazać, że jestem najlepszym zawodnikiem na świecie i myślę, że pokazałem to, wychodząc i dominując światowej klasy grapplera – i nie sądzę, żebym został choćby dotknięty na nogach. W poszukiwaniu czegoś więcej wielu mistrzów wychodzi do walki i wydaje im się, że wiedzą, co robią, ale nie wiedzą, bo nie ufają swoim trenerom, przeskakując z klubu do klubu. Ja pozostaję skupiony i ufam swoim trenerom.
Nie rugam swojej firmy, nie rugam swoich rywali, nie przestrzeliwuję wagi. Nigdy nie brałem żadnych narkotyków, nie biję żony w domu, nie rozbijam samochodów, nie biorę kokainy. I nie proszę o wiele. Wracam do domu, otwieram piwo, gram w gry i zmieniam pieluchy.
W ocenie wielu fanów i komentatorów Johnson powinien przejść do dywizji koguciej, aby tam ugruntować swój status najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie wagowe. W muszej bowiem nie ma już przed nim wyzwań – przynajmniej na tę porę.
Tak się jednak składa, że to mistrz kategorii koguciej, Cody Garbrandt, zapowiedział, że chętnie zejdzie do 125 funtów, aby sprawdzić się z Potężną Myszą.
W całej tej sprawie z Codym rzecz w tym, że nigdy nie odmówiłem walki nikomu, kto schodzi do mojej kategorii.
– powiedział Johnson, który zwycięstwem z Reisem wyrównał rekord obron pasa mistrzowskiego należący do Andersona Silvy.
Uwielbiam gościa, ale z drugiej strony – dopiero zdobył pas. Ja broniłem go dziesięć razy i jestem w sporcie o wiele dłużej. Jeśli zejdzie do 125 funtów, chętnie go powitam. Ale nie będzie dyktował warunków. Może według Dany White’a będzie, ale, koniec końców, jest, jak jest.
Jeśli (White) uzna, że jest gotowy na walkę o pas – perfekcyjnie. Do tego czasu musi jednak zmierzyć się z TJ-em Dillashawem. Ponadto dopiero co podpisali Marlona Moraesa, cały czas jest tam Dominick Cruz. Ja jestem skoncentrowany na tworzeniu historii. Jedenasta obrona pasa. Wtedy będę miał opcje.
*****