De Fries czy Prasel? Breese czy Janikowski? Stosić czy Kita? Typowanie KSW 74!
Analizy trzech najważniejszych walk gali KSW 74: De Fries vs. Prasel, która odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim.
Przypominamy, że dla Czytelników Lowking.pl, którzy nie są jeszcze graczami FORTUNY, przygotowaliśmy też Zakład Bez Ryzyka do 600 PLN. Szczegóły – tutaj.
Gala rozpocznie się w sobotę o godzinie 19:00 czasu polskiego w aplikacji Viaplay. Druga część analiz i typowań niebawem.
Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
120,2 kg: Darko Stosić (16-5) vs. Michał Kita (21-14-1)
Kursy bukmacherskie: Darko Stosić vs. Michał Kita 1.28 – 3.68
Obejrzawszy raz jeszcze pierwsze starcie obu zawodników, aby upewnić się, że pamięć mnie nie zawodzi, wyrażone zaraz po niej zdanie podtrzymuję – nie było żadnego przypadku w zwycięstwie Darko Stosicia.
Styl walki Serba opiera się na walce ze wstecznego i umiłowaniu do korzystania z podwójnej gardy w defensywie. Trochę a la stara gwardia z legendarnego Chute Boxe. Tak było od zawsze – i dokładnie to samo widzieliśmy w jego pierwszej walce z Michałem Kitą. Darko krążył przy ogrodzeniu – chwilami odrobinę chaotycznie, przyznaję – trzymając ręce wysoko. Naprawdę szczelną gardą zblokował zdecydowaną – podkreślam: zdecydowaną! – większość uderzeń Michała Kity, a sam gdy trafiał, czynił to naprawdę mocno. Dwukrotnie czysto skontrował Polaka soczystym lewym sierpem, który wyprowadził właśnie zza podwójnej gardy. Ot, w swoim stylu.
Na tym jednak nie koniec, bo Stosić ochoczo masakrował też wykroczną nogę Kity, dosięgając go kilkoma atomowymi lowkingami na wysokości łydki. Polak szybko zmienił ustawienie na odwrotne, ale i wtedy Serb nadal kopał – tyle że lowkingami wewnętrznymi. Uważam, że agresja Michała Kity w jakimś stopniu – być może sporym? – wynikała właśnie z faktu, że zainkasował kilka niskich kopnięć. Nie wykluczam, że zdawał sobie sprawę, że takowych kopnięć wiele więcej przyjąć nie zdoła, wobec czego musi podkręcić agresję, szukając skończenia – jak lata temu niemiłosiernie okopywany w rewanżu z Juniorem dos Santosem Stipe Miocić. Masakra nie ma też zresztą najlepszych wspomnień z niskich kopnięć Marka Samociuka, przed którymi musiał ratować się zapasami i parterem…
Czy wszystko to oznacza, że Polak nie ma szans w rewanżu? Absolutnie nie. Waga ciężka, jeden cios… Wiadomo. Zresztą jeśli zabrzanin zachowa więcej uwagi w defensywie – także pod kątem niskich kopnięć – to wywierając presję, zamykając Serba na ogrodzeniu i tam rozpuszczając ręce – nawet jeśli na gardę! – sprawiał będzie optycznie lepsze wrażenie. Nieprzypadkowo przecież wielu komentatorów do dzisiaj uważa, że w pierwszym starciu Polak zdecydowanie rozdawał karty, nieomal mając Serba na przysłowiowym widelcu. Styl walki Stosicia nie jest sędzio-przyjazny.
Kto wie, może Masakra tym razem skupi się na korpusie rywala, wykorzystując jego wysoko uniesione ręce? Nie będzie o to łatwo, bo Serb jest zbudowany bardzo kompaktowo, wobec czego nawet trzymając ciasną podwójna gardę, nieszczególnie odsłania doły, ale… Kto wie!
Michał Kita ma już jednak na karku 42 lata i naprawdę poważne sportowy przebieg. Jest o ponad dekadę starszy od Serba. Ostatnio padł kondycyjnie od prób ubicia Ricardo Prasela. To bardzo skomplikowany dlań pojedynek – szczególnie pod kątem dynamiki i szybkości. Tutaj Stosić będzie miał dużą przewagę, wobec czego poddaję w wątpliwość poprawioną defensywę Kity. Braków szybkościowych wynikających z upływu lat nie nadrobisz. Speed kills, jak to mawiają w Ameryce.
Owszem, może Polak spróbuje pójść tutaj w zapasy, ale mając na uwadze przyzwoitą jednak defensywę zapaśniczą Serba, to spodziewam się, że takie próby to Kitę kosztować będą więcej energii. Innymi słowy, szczelna defensywa młodszego o 12 lat Serba, jego twarda szczęka, szybkość i dynamika, ciężkie pięści i atomowe lowkingi ponownie zaprowadzą go do wiktorii.
Zwycięzca: Darko Stosić przez (T)KO
83,9 kg: Damian Janikowski (7-4) vs. Tom Breese (14-3)
Kursy bukmacherskie: Damian Janikowski vs. Tom Breese 2.20 – 1.67
Najciekawsza walk w całej rozpisce – i zdecydowanie niełatwa do wytypowania. Lata temu, gdy Tom Breese toczył i w świetnym stylu wygrywał swoje pierwsze pojedynki pod sztandarem UFC, wiązałem z nim naprawdę duże nadzieje, wróżąc mu czołową piętnastkę kategorii półśredniej. Dlaczego? Brytyjczyk dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, jego styl był wyrachowany – jak na podopiecznego Firasa Zahabiego przystało – ale bardzo skuteczny. Świetnie korzystał z ciosów prostych, nie stronił od różnorodnych kopnięć, miał smykałkę do kontr. Także w parterze odnajdywał się kapitalnie.
Rzecz jednak w tym, że od czasu świetnych występów Toma w UFC minęło kilka dobrych lat. W międzyczasie nieukrywający nigdy, że pewność siebie nigdy nie była jego najmocniejszą stroną, Brytyjczyk zmienił kategorię wagową na średnią, mierząc się z poważnymi problemami mentalnymi – swego czasu zatrudnił sztab psychologów, gdy pękał przed niektórymi walkami, ostatecznie wycofując się z nich w ostatniej chwili – oraz fizycznymi, vide zerwane więzadło w kolanie. Ile Toma Breese zostało dziś w Tomie Breese?
W stójce Brytyjczyk będzie miał po swojej stronie przewagę gabarytów. Natomiast Damian Janikowski powinien rozdawać karty pod kątem szybkościowym, szczególnie na początku pojedynku. Czy Polak będzie w stanie przedzierać się do półdystansu, aby tam traktować rywala ciosami? Otóż, z Breese sprzed lat miałby z tym problem, ale ostatnie starty Brytyjczyka wyraźnie sugerują, że pod kątem szybkości, dynamiki, gibkości coś po prostu nie działa. Tom walczy wyprostowany, chodzi po klatce, szuka parteru. Sprężystości brak! Absolutnie wobec tego nie wykluczam, że Janikowski będzie w stanie wpadać w półdystans, tam z powodzeniem rozpuszczając ręce.
Rzecz natomiast w tym, że spodziewam się, iż taktyka Brytyjczyka polegać będzie na tym, aby w stójce utrzymywać walkę na dwóch dystansach – długim kickbokserskim albo w klinczu. Dlatego też w odpowiedzi na szarże Polaka Breese jak najbardziej może próbować się do niego kleić, łapać klincz, aby tam pracować nad obaleniami.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Przewaga zapaśnicza powinna jednak należeć oczywiście do Damiana. Zresztą Tom nie ma nic przeciwko walce z pleców, a i jego defensywa zapaśnicza zdecydowanie do elitarnych nie należy. Spodziewam się zatem, że jeśli pojedynek trafi na dół, to z wrocławianinem na górze. Polak będzie starał się kontrolować i okolicznościowo rozbijać Brytyjczyka, który z kolei będzie kręcił się jak zły, polując na przetoczenia, zajścia za plecy i oczywiście próby różnorodnych poddań. Oddać trzeba Tomowi, że to naprawdę sprawny i kreatywny grappler. Z drugiej zaś strony, da się go skontrolować, czego dowiedli chociażby Brendan Allen czy Omari Akhmedov.
Czy natomiast będzie w stanie skontrolować go z góry Damian Janikowski? Bóg jeden raczy wiedzieć! Nie wykluczam takiego scenariusza, choć wymagał on będzie od Damiana, aby skupił się w zasadzie tylko na kontroli, na półkę odkładając jakiekolwiek ofensywne zapędy – no chyba że wcześniej Polak naruszy Brytyjczyka jakąś bombą w stójce. Warto zwrócić tutaj uwagę, że Janikowski to silny i dynamiczny zawodnik – jeśli zabraknie mu w którymś momencie techniki w parterze, może spróbować odwołać się właśnie do swojej fizyczności, w ten sposób wydostając się z tarapatów. Na pewno jednak kulanka z Breese będzie jak igranie z ogniem – o poparzenie nietrudno!
Przyznam szczerze, że mam poważną zagwozdkę z typem na ten pojedynek. Kto wie, może na ważeniu Damian Janikowski tak przestraszy Toma Breese, że ten do klatki wejdzie na miękkich nogach? Absolutnie nie wykluczam tutaj wiktorii naszego zawodnika. Walcząc z obu pozycji w stójce, jak najbardziej może przedrzeć się do półdystansu, tam lokując na szczęce – a może długim korpusie? – Breese jakąś rozstrzygającą bombę. Jak najbardziej może też terroryzować wykroczną nogę rywala atomowymi lowkingami, dzięki przewadze zapaśniczej utrzymując walkę na nogach. Także w parterze scenariusz, w którym wrocławianin długimi fragmentami utrzymuje pozycję dominującą, nie dając sobie zrobić krzywdy, jest realny.
Z drugiej zaś strony, może akurat do tego starcia Breese się bardziej przyłożył? Może jego licha forma fizyczna w ostatnich odejdzie tutaj w zapomnienie? W takim scenariuszu Brytyjczyk stanowiłby zagrożenie dla Polaka także w stójce – przypominam bowiem, że kiedyś Breese robił naprawdę kapitalny użytek z ciosów prostych oraz kontruderzeń. A tutaj będzie miał przecież po swojej stronie sporą przewagę gabarytów.
Podsumowując… Na dwoje babka wróżyła! Damian Janikowski nadal jest zawodnikiem, który rozwija się z walki na walkę, więc jego wiktoria w najmniejszym stopniu mnie nie zdziwi. Zwłaszcza że z całą pewnością motywacji w drodze do tego starcia mu nie brakowało. Nie przywiązywałbym większej wagi do zamieszania w WCA.
Tom Breese kiedyś miał natomiast gigantyczny potencjał – i myślę, że jeśli w jakimś stopniu zdoła go odtworzyć, wyjdzie z tej walki obronną ręką. W stójce nie będzie lebiegą, strasząc Janikowskiego z dystansu ciosami prostymi i kopnięciami (nie będzie obawiał się wylądowania na plecach), a szarże Polaka wykorzystując do klinczowania i szukania kulanek. Przechodząc na dole od jednej techniki kończącej do drugiej i trzeciej, czwartej, w końcu złapie wrocławianina, fundując mu pierwszą w karierze porażkę przez poddanie – choć o wszelkiego rodzaju duszenia, w których się specjalizuje, z uwagi na masywną szyję Damiana łatwo tutaj nie będzie.
Zwycięzca: Tom Breese przez poddanie
120,2 kg: Phil De Fries (21-6) vs. Ricardo Prasel (13-3)
Kursy bukmacherskie: Phil De Fries vs. Ricardo Prasel 1.15 – 5.46
MMA to sport nieprzewidywalny, więc musimy odnotować – waga ciężka, pięści ciężkie, jedno zbłąkane uderzenie i może być po wszystkim. Ricardo Prasel może i w stójce jak dziecko we mgle, ale… Jak trafi w punkt, a Phil De Fries w porę uderzenia nie zauważy, może być nokaut! Brazylijczyk lubi atakować frontalami na korpus i głowę, więc może pójdzie śladami Lyoto Machidy i Andersona Silvy, wcielając Brytyjczyka w rolę Vitora Belforta? To może się wydarzyć!
Schodząc natomiast na ziemię… Nieprzypadkowo pretendent jest największym bukmacherskim underdogiem w całej rozpisce. Na papierze bowiem nie ma na brytyjskiego mistrza nic – poza jakimś wyczarowanym z kapelusza poddaniem (skrętówką?) albo właśnie jakimś zbłąkanym ciosem w stójce.
De Fries jest mocniejszy w każdej płaszczyźnie – od stójki przez zapasy po parter. Gotowość Prasela do walki z pleców w tej akurat konfrontacji może zaprowadzić go na manowce. Brytyjczyk to bowiem bardzo sprawny grappler, który będzie miał też po swojej stronie ponad 10 kilogramów przewagi masy. Czy Prasel zdoła wyczarować coś z pleców? Szczerze w to wątpię.
Mistrz ma tutaj generalnie sporo dróg do zwycięstwa. Może próbować utrzymywać walkę w stójce, bo nawet tam prawdopodobnie będzie miał przewagę – tak słabe są bowiem umiejętności kickbokserskie Prasela. Może męczyć go w klinczu, wykorzystując przewagę siły i masy. Może wreszcie kontrolować i okolicznościowo obijać go z góry.
Innymi słowy…
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Zwycięzca: Phil De Fries przez decyzję
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.