DC, Bones, „pie*dolony czarnuch”, latające butelki, dzieci, koka i prostytutki
Podsumowanie słownych wygibów Daniela Cormiera i Jona Jonesa, jakich dopuścili się podczas konferencji prasowej Summer Kickoff.
Daniel Cormier i Jon Jones, który rewanżowe starcie zostało oficjalnie zapowiedziane jako walka wieczoru gali UFC 214, która odbędzie się 29 lipca w Anaheim, nie szczędzili sobie słownych kuksańców – delikatnie rzecz ujmując – podczas konferencji prasowej Summer Kickoff.
O aspektach sportowych mowy może nie było wiele, ale prywaty nie brakowało!
Siedzę tu i widzę go. No – widzę. Tam siedzi – powiedział Cormier. – Ale czy naprawdę pojawi się w Anaheim? Czy ten gość naprawdę wyjdzie do walki? Czy może znowu spieprzy wszystko, biorąc koks, wciągając kokę czy bzykając prostytutki? W jaki sposób spieprzy to tym razem?
– Prostytutki? – zareagował Jones. – Zlałem cię po weekendzie z kokainą.
– I prostytutkami.
– Miałem dwa wspaniałe weekendy. Jeden po drugim. W jednym kokaina, w drugim twoja dupa. Była wspaniale. Kawał miesiąca.
Od czasu pierwszej walki obu Daniel Cormier pokonywał Anthony’ego Johnsona dwukrotnie, Alexandra Gustafssona i Andersona Silvę, ale Bones podchodzi do tych zwycięstw z ogromną rezerwą.
– Daniel Cormier nie pokazał absolutnie nic od naszej ostatniej walki – ocenił Jones. – W ogóle nie ma progresu. Anthony Johnson oddał mu tamto zwycięstwo.
– No, ale przynajmniej cały czas tu byłem i coś tam pokazywałem – odpalił DC z szelmowskim uśmiechem. – A ty gdzie, kurwa, byłeś? Gdzie był ten gość? Gdzie on, kurwa, był? Zjeżdżaj stąd, oceniając kogoś z boku. Zjeżdżaj na kanapę w Albuquerque. Gdzieś ty się, kurwa, podziewał, żeby teraz kogoś oceniać?
– To prawda, to prawda – przytaknął Jones, odrobinę zbity z tropu. – Naprawdę miałem wrażenie, że Anthony Johnson oddał mu tę walkę. Nie widziałem nic u Daniela. A ta walka z Andersonem Silvą była nawet gorsza. Nie mogę się doczekać, żeby skopać mu dupę.
Zapytany, czy pas mistrzowski Cormiera jest prawdziwy, Jones nie miał żadnych wątpliwości.
– Ni chuja! Nigdy mnie nie pokonał. Więc ten pas, który tam ma, to tylko jego wyobrażenie. Spieprzyłem poza oktagonem i zabrano mi go, ale gość mnie nigdy nie pokonał. Aby zostać mistrzem, musisz pokonać mistrza. Może walczyć ze wszystkimi półciężkimi, z jakimi chce. Ale do czasu aż mnie nie pokona, ten pas jest gówno warty.
– Czy on czasem nie ma jeszcze dwóch miesięcy zawieszenia? – pytał retorycznie Cormier. – Czy więc w ogóle wrócił?
– Lepiej ciesz się tymi dwoma miesiącami. Masz 11 tygodni, żeby…
– Czy wróciłeś, ćpunie?! – przerwał Jonesowi Cormier.
– Wróciłem! Ten ćpun doprowadził cię do płaczu.
Co ciekawe, tym razem publika była podzielona, a można wręcz rzec, że to Cormier cieszył się jej większą sympatią. Widać też było jego medialne obycie, bo choć wielokrotnie wcinał się w wypowiedzi Jonesa, to często też po prostu „zamykał temat”.
Najciekawiej było jednak przed samą konferencją. Obaj wdali się w ostre wymiany zdań, a nawet doszło do rzutu plastikową butelka, którą Cormier cisnął w kierunku Jonesa.
Michael Cheisa filmed the pre-presser bust up between Jones and DC pic.twitter.com/VgIcQ5ye92
— Seán Sheehan (@SeanSheehanBA) May 12, 2017
– Wiecie, co się stało za kulisami? To zwykła dziwka! – powiedział Cormier. – Ta dziwka powiedziała coś o moich dzieciach, więc rzuciłem mu w pysk butelką z wodą. Pierdolony czarnuch. Wiesz, kim jesteś. Mówi, że wrócił. Naprawdę? Wróciłeś? Wróciłeś, ćpunie?
Później jednak podczas rozmowy z dziennikarzami Jones wyjaśnił, o co dokładnie poszło przed konferencją.
Jon Jones has no regrets about bringing up Daniel Cormier's children. Full interview later at https://t.co/jS2cd3PWgE pic.twitter.com/oNIKuTUw9d
— Aaron Bronsteter (@aaronbronsteter) May 12, 2017
– Jesteśmy na zapleczu. Stoimy tam, on patrzy się na mnie, gapi się, ja patrzę na niego – mówił Jones. – Uśmiecham się ironicznie, a on na to: „Co za żenująca fryzura”. Mówię mu: „Naprawdę żenujące będzie, gdy któregoś dnia będziesz wyjaśniał dzieciom, jak byłeś mistrzem, nigdy nie pokonując tego Jonesa”. A on wydziera się: „Nigdy więcej nie wspominaj moich dzieci!”. Wstał, pojawili się ochroniarze, ale mówię mu, że on sam zaczął te gadki.
Dana White w rozmowie z dziennikarzami po konferencji zdradził, że starcie Cormiera z Jonesem w istocie będzie walką wieczoru gali UFC 214, ale w pogotowiu będzie czekał Jimi Manuwa, który wejdzie na zastępstwo, jeśli któryś z bohaterów wypadnie z pojedynku.
*****