Daniel Omielańczuk: „Nie mam aspiracji, aby pokonać tego czy tamtego zawodnika”
Rozpędzony serią trzech wiktorii Daniel Omielańczuk opowiada o zwycięstwie z Alexey’em Oleinikiem oraz kolejnych walkach.
Daniel Omielańczuk stoczył na UFC Fight Night 91 15-minutową, ciężką walkę z Alexey’em Oleinikiem, zyskując uznanie w oczach sędziów punktowych i tym samym odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo pod banderą amerykańskiego giganta.
W rozmowie z PolskaTimes.pl przyznał, że dzięki temu, że pojedynek odbył się na pełnym dystansie, wyciągnął z niego wiele wniosków – głównie w obszarze kickbokserskim.
Niby jestem stójkowiczem, a właśnie w tej płaszczyźnie widzę największe rezerwy.
– stwierdził Omielańczuk.
Podłączyłem Olejnika lewym sierpem, czułem że jest oszołomiony, ale nie potrafiłem ponowić ciosów i go skończyć. Popracować muszę też nad uderzeniami łokciami.
Pokonując sklasyfikowanego wówczas na 15. miejscu w rankingu kategorii ciężkiej Rosjanina, polski zawodnik mocno zbliżył się do czołówki dywizji. Nie ma jednak na oku żadnego rywala.
Ja mogę sobie planować co chcę, ale to mój pracodawca, czyli UFC, decyduje o kolejnych walkach. Przyjmę wszystko, co mi zaoferują. Niezależnie od tego, czy dany zawodnik będzie z czołowej 15. rankingu, czy nie. To waga ciężka, każdy może wygrać z każdym. Faworytów nie ma, widać to było w ostatnich galach UFC. W innych kategoriach wagowych mistrzowie też zmieniają się co chwilę. A pasy są przechodnie.
Nie mam zawodników, których nie lubię. Jesteśmy sportowcami, profesjonalistami. To nie chuliganka i szukanie gości, którym chce się dokopać, bo coś się w nich nie podoba. Jeśli chodzi o względy sportowe to nie mam aspiracji, żeby pokonać tego czy tamtego zawodnika. Najważniejsze, żeby dawać jak najlepsze walki i zarobić za nie dobre pieniądze.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.