Daniel Cormier: „Walka Jona z OSP dowiodła, że mój zespół dobrze go rozpracował”
Mistrz kategorii półciężkiej, Daniel Cormier, opowiada o pierwszej i nadchodzącej walce z Jonem Jonesem oraz przedstawia, jakie wnioski wyciągnął z walki tego ostatniego z Ovincem St. Preuxem.
Daniel Cormier i Jon Jones nie przepadają za sobą. Ten pierwszy przyznaje jednak, że wszelkie bitwy medialne są dla niego zupełnie drugorzędne – liczy się dla niego tylko to, co wydarzyło się w oktagonie, gdy spotkali się pierwszym razem i to, co wydarzy się, gdy ponownie staną naprzeciwko siebie 9 lipca na gali UFC 200.
Rywalizujemy na wielu poziomach, ale najważniejsza dla mnie jest strona sportowa.
– przyznał Cormier w rozmowie z FloCombat.com.
Jeśli nie wygram w klatce, reszta jest bez znaczenia. Mogę pokonać go we wszystkich dyskusjach i pyskówkach, ale jeśli nie jestem w stanie wygrać w klatce, wtedy nie ma w ogóle dyskusji. Chcę wygrać tę walkę i wtedy dopiero fani zobaczą prawdziwą rywalizację.
Gdy obaj spotkali się po raz pierwszy w styczniu zeszłego roku na UFC 182, Cormier radził sobie całkiem nieźle w początkowym etapie walki, ale później wyraźnie osłabł, szczególnie w rundach mistrzowskich, ostatecznie przegrywając po jednogłośnej decyzji sędziowskiej.
Gdy ostatnim razem walczyłem z Jonem, byłem porozbijany emocjonalnie.
– przyznał DC, wspominając karuzelę emocjonalną, jaka poprzedziła tamto starcie.
Za każdym razem, gdy byliśmy blisko siebie, walczyliśmy i kłóciliśmy się. Tym razem nie tak bardzo. Sprzeczamy się raz za razem, ale nie jest tak jak poprzednio, gdy szukaliśmy konfrontacji fizycznej za każdym razem, gdy byliśmy w tym samym miejscu. Wiem, że teraz jestem w znacznie lepszym miejscu od strony mentalnej, ale jeśli ludzie potrzebują intrygi i przekonania, że jestem na krawędzi, śmiało, wierzcie w to. Nie mam nic przeciwko. Wiem, jak się czuję i moja drużyna wie, jak przebiegają moje przygotowania. Tylko to się liczy.
Pozbyłem się wszystkich negatywnych emocji. Jestem skupiony na zadaniu i wierzę, że moja ręka powędruje do góry.
Cormier i Jones mieli zmierzyć się w rewanżu na UFC 197, ale reprezentant American Kickboxing Academy nabawił się kontuzji i zmuszony był wycofać się z walki. W jego miejsce wszedł Ovince St. Preux, który stoczył z Jonesem 5-rundową walkę. Cormier nie ukrywał, że daleki był od zachwytu nad dyspozycję powracającego po ponad rocznej przerwie Bonesa.
Jeśli coś wywnioskowałem z jego walki z Ovincem, to to, że moi trenerzy i ludzie, których ściągnęliśmy, żeby pomogli mi się przygotować, mieli rację.
– powiedział Cormier, który walkę Jonesa oglądał spod oktagonu w roli komentatora telewizyjnego.
Widzieli i zidentyfikowali rzeczy w grze Jona i wszystko, czego się po nim spodziewali, zrobił w tej walce. To daje mi zaufanie do mojego zespołu, bo pokazuje to, że zebrali dobre informacje i przygotowali dobre obszary do ataku.
Siedząc tam i oglądając go, nie nabierałem pewności dlatego, że był zardzewiały i myślałem, że z tego powodu go pokonam. Nabrałem pewności, bo tamta walka naprawdę udowodniła, że mój zespół i ja wybraliśmy odpowiednią drogę do zwycięstwa.