Dana White: „Wychodząc z areny, widziałem płaczących ludzi, mężczyzn i kobiety”
Głównodowodzący UFC Dana White broni Rondy Rousey przed lawiną szyderczej krytyki, jaka spadła na nią po porażce z Amandą Nunes na gali UFC 207.
Po klęsce z Amandą Nunes na gali UFC 207 Ronda Rousey ponownie zaszyła się gdzieś w domku w lesie u boku Travisa Browne’a, publikując jedynie lapidarne oświadczenie dla zaprzyjaźnionego dziennikarza z ESPN.
Zamiast niej jednak jak szalony haruje Dana White, broniąc upokorzonej gwiazdy jak lew.
Moja marynarka musi być cała w łzach, krwi i glutach, bo poszedłem tam i tuliłem ją przez 45 minut.
– powiedział sternik UFC w rozmowie z EPSN, wspominając galę UFC 207.
Powiedziałem jej: „Kocham cię i cokolwiek postanowisz, będę cię wspierał. Zbudowałaś to. Bez ciebie by tego nie było. Jesteś najlepszą decyzją, jaką podjąłem”.
Nie tylko to jednak. Wbrew obiegowej opinii, jakoby Rousey straciła mnóstwo fanów z uwagi na swoje zachowanie przed i po gali UFC 207, White przekonuje, że jest zupełnie inaczej.
Wychodząc z areny, widziałem płaczących ludzi, mężczyzn i kobiety. Była niesamowitym przykładem do naśladowania, niesamowitą partnerką, niesamowitym przyjacielem.
– powiedział White.
Dla milionów ludzi, którzy ją podziwiają, jest kimś, kto zasługuje na podziw. Możecie mi wierzyć, jest tu mnóstwo popularnych celebrytów, spotykam ich cały czas – i nie są warci podziwu. Są marni. Ale Ronda Rousey jest kimś innym. Jest niesamowita.
Gdyby nie ona, nie byłoby tego. Zbudowała to wszystko.
*****