Dana White: „Co jest warty Diaz bez Conora?”
Głównodowodzący UFC, Dana White, odpowiada na krytykę ze strony Nate’a Diaza oraz jego emerytalno-triathlonowe plany.
Nie milkną echa tyrady, jaką urządził sobie w programie The MMA Hour Nate Diaz, nie zostawiając suchej nitki na Conorze McGregorze, jego menadżerach oraz UFC, wszystkich ich oskarżając, że chcą go wkręcić w do niczego mu niepotrzebną walkę z Tonym Fergusonem.
Stocktończyk przyznał, że otrzymał oficjalną propozycję walki z El Cucuy’em i – jak przekonywał – przystał na nią, ale zażądał większej gaży, na co nie zgodziła się organizacja.
Głos w sprawie wypowiedzi Diaza zabrał w Yahoo! Sports sternik UFC, Dana White i… wygląda na to, że przeciąganie liny trwa w najlepsze.
Jakiego kontraktu by (Nate Diaz) nie miał, to dobry kontrakt.
– powiedział White.
Koniec końców, co warty jest Diaz bez Conora McGregora? Nie wiem. Dzieciak nie jest w pozycji do otrzymania PPV ani niczego takiego. Ale to (walka z Tonym Fergusonem) może go tam zaprowadzić. Gdyby walczył z Tonym Fergusonem, byłoby to o tymczasowy pas.
A oczywiście gdybyś miał tymczasowy pas, dostałbyś swoją działkę z PPV. Diaz musi zapracować sobie na pieniądze z PPV.
Wszystko to przypomina oczywiście negocjacje Diaza z Whitem przy okazji rewanżu z McGregorem. Jak pamiętamy, stocktończyk zażyczył sobie za drugą walkę większych pieniędzy i ostatecznie postawił na swoim.
Teraz historia się powtarza, bo stocktończyk zdążył już zapowiedzieć, że do oktagonu mu się nie spieszy i wcale nie musi się bić w 2017 roku. Ba, w ogóle nie musi się już bić. Stwierdził, że do oktagonu ściągnąć mogą go tylko atrakcyjniejsze niż jego umowa przewiduje warunki finansowe – albo ktoś, kto rozpali w nim ogień, żądzę walki. Takiego osobnika jednak obecnie nie widzi, z przymrużeniem oka podchodząc do zalotów ze strony Fergusona.
Nie frustruje mnie to (że bracia Diaz nie walczą) w najmniejszym stopniu, bo nauczyłem się, że nie da się zmusić ludzi do walki.
– stwierdził White.
To taka sama sytuacja, jak wtedy, gdy ludzie pytają mnie: „A co jeśli ten czy tamten gość przejdzie na emeryturę?”. To biznes, w którym musisz chcieć walki. Musisz chcieć zostać mistrzem świata. Chcieć się bić. Musisz przejść przez to wszystko, czego potrzeba, aby wejść do oktagonu. Nie frustruje mnie to więc. Będziemy dalej oferować walki braciom Diaz, aż jeden z nich powie „tak” albo nie będą nigdy walczyć.
W żadnym stopniu nie wpływa to na moje życie. Ludzie bardzo lubią braci Diaz. Gdy tam wychodzą, są twardzi i zadziorni. Miło się ogląda ich walki i ich wywiady. Są popularni. Koniec końców, ludzie ekscytują się gośćmi, którzy chcą zdobywać tytuły – chcą zobaczyć, kto jest najlepszy na świecie w danej kategorii. Takie rzeczy się sprzedają i takimi rzeczami interesują się właśnie ludzie.
*****