Dana White o porażce Francisa Ngannou: „Nie wiem, co tam robił”
Głównodowodzący UFC Dana White zabrał głos na temat porażki Francisa Ngannou ze Stipe Miocicem na UFC 220 oraz promocji obu zawodników przed galą.
Dana White nie pozostawił wątpliwości po gali UFC 220 w Bostonie, gdzie Stipe Miocic zatrzymał marsz na szczyt Francisa Ngannou, fundując Kameruńczykowi pierwszą porażkę w oktagonie.
Sternik amerykańskiego giganta w wywiadach po gali zdecydowanie nie tryskał optymizmem – delikatnie rzecz ujmując, bo w rzeczywistości wyglądał, jakby go z krzyża zdjęto.
Nigdy nie wiadomo w tym sporcie. Wszystko się może zdarzyć – nawet pięciorundowa walka pomiędzy dwoma artystami nokautów.
– powiedział w rozmowie z Megan Olivii.
Gdy masz takie statystyki, obroniłeś pas więcej razy niż ktokolwiek inny, trudno nie nazwać cię najlepszym.
Na kilkanaście dni przed galą Francis Ngannou udał się w podróż do Paryża, a dopytywany wówczas przez dziennikarzy, skąd taka decyzja, wyjaśniał, że ma sprawy do załatwienia, jednocześnie przekonując, że nie ma to żadnego wpływu na jego przygotowania, bo obóz już zakończył i znajduje się w doskonałej formie.
Dana White widzi jednak temat inaczej…
Opuścił Instytut Sportowy UFC na dwa tygodnie przed walką i poleciał do Francji. Nie wiem, co tam robił. Na pewno trenował, ale to ciężka podróż – latać w tę i z powrotem na dwa tygodnie przed walką.
– stwierdził.
To była jego pierwsza wielka walka. Stipe już to znał. Stipe jest atletyczny, wszechstronny i spodziewałem się, że będzie chciał szybko obalić, porozbijać go i zabrać na głęboką wodę, gdzie Francis jeszcze nie był.
Z kolei w rozmowie z Aaronem Brontesterem Dana White solennie zaprzeczył, jakoby machina promocyjna UFC przed galą w Bostonie koncentrowała większość swoich mocy przerobowych na Kameruńczyku.
Nie sądzę, że to my go zbudowaliśmy.
– powiedział.
Nie my go zbudowaliśmy i nie my nadaliśmy mu blasku. Blask pojawił się, gdy urwał głowę pretendentowi numer jeden. Potem zestawiasz go więc w walce z mistrzem, bo po tym, jak urwał głowę pretendentowi, wszyscy tę właśnie walkę chcieli zobaczyć.
Czy jednak ludzie zwrócą teraz swoją uwagę na Stipe, który go pokonał, to się dopiero okaże.
Budowaliśmy Stipe w materiałach promocyjnych w tym samym stopniu co Francisa Ngannou. Tym, co wypromowało Francisa Ngannou, było urwanie głowy Alistairowi Overeemowi. Dlatego ludzie ekscytowali się jego starciem ze Stipe Miocicem.
*****