Czy był zawiedziony, że nie wszedł na zastępstwo? Czy rozczarował go Volkanovski? Co dalej? „Z Abu Zabi wróciłem naprawdę podbudowany!” – Mateusz Gamrot podsumował UFC 294
Mateusz Gamrot podsumował obszernie swoją eskapadę do Abu Zabi, gdzie był rezerwowym do walki wieczoru gali UFC 294: Makhachev vs. Volkanovski.
Mateusz Gamrot nie wystąpił ostatecznie na gali UFC 294 w Abu Zabi – był rezerwowym do walki wieczoru o tron wagi lekkiej – ale cały arabski wypad ocenia bardzo pozytywnie. Nie pozostawił co do tego wątpliwości w najnowszej odsłonie magazynu Koloseum, prowadzonego przez Pawła Wyrobka i Igora Marczaka.
– Niesamowicie było wybrać się na galę w Abu Zabi – powiedział polski zawodnik. – Do samego końca nie wiedzieliśmy w sumie, czy walczymy, czy nie walczymy, bo to sumie procentowo były niewielkie szanse, ale gdzieś tam jednak coś pozostawało w zanadrzu.
– Szykowaliśmy się więc tak, jakby ta walka miała się odbyć. Nie odbyła się, ale w sumie nie ma tego złego. Przyzwyczaiłem się do nowych zasad, zrobiłem limit mistrzowski, pobujałem się też po mistrzowsku o tym Abu Zabi, więc…
– Tak, jak wcześniej mówiłem, że nigdy więcej Abu Zabi, tak tym razem zostało ono odczarowane i w przyszłym roku wracam tam z uśmiechem.
Na niespełna dwa tygodnie przed galą – gdy Gamer był już rezerwowym do walki – z rewanżu z Islamem Makhachevem wypadł Charles Oliveira. Organizatorzy nie zdecydowali się jednak wówczas skorzystać z oktagonowych usług Polaka – ściągnęli z Australii mistrz wagi piórkowej Alexandra Volkanovskiego.
Mateusz Gamrot podkreślił jednak, że ani tak decyzja matchmakerów UFC go nie zaskoczyła, ani nie był nią w żadnym stopniu rozczarowany. Ba! Jest przekonany, że swoją obecnością w Abu Zabi zyskał pod kątem medialnym.
– Doskonale to rozumiem – powiedział. – W sporcie jestem dwanaście lat. Koniec końców, wygrywa biznes. Volkanovski na chwilę obecną jest dużo większym nazwiskiem niż ja. Na dwa tygodnie przed galą to była jasna decyzja, że wybiorą większe nazwisko.
– Ja też od samego początku byłem brany pod uwagę jako rezerwowy, ale w tym fight-weeku przed samym wydarzeniem. Wszyscy mieli też na uwadze to, że niedawno stoczyłem pojedynek, do tego robienie wagi, więc też się zabezpieczali.
– Ale jestem naprawdę zadowolony, że UFC samo mnie zauważyło i doceniło jako zawodnika rezerwowego. W ostatnich dwóch, trzech tygodniach przewijały się nazwiska Makhachev, Volkanovski i Gamrot. Dla mnie to już jest zwycięstwo.
– Z Abu Zabi wróciłem naprawdę podbudowany i szykuję się mocno na gruby rok.
– Bardziej zacieśniły się nasze relacje z UFC. Ten wyjazd był nieco inny od poprzednich, bo zawsze jedziemy na walkę, zawsze jest tunel, zawsze jest misja.
– A tym razem miałem więcej czasu na poświęcenie uwagi, na porozmawianie z innymi ludźmi, na przebywanie w innych miejscach. Ten wyjazd był mocno integracyjny, jeśli mogę tak to nazwać.
Wejście do gry Australijczyka nie oznaczało jednak, że ze swoich obowiązków został zwolniony Mateusz. W przeddzień gali Polak wypełnił limit mistrzowski, pozostając w gotowości. Jak zdradził, otrzymał informacje, że jeśli Makhachev i Volkanovski zmieszczą się w ustalonym limicie i przejdą pozytywnie kontrolę medyczną po ważeniu, najprawdopodobniej jego usługi nie będą potrzebne.
– Jak zobaczyliśmy to (że Makhachev i Volkanovski zrobili rano wagę), to prawdopodobieństwo spadło praktycznie do zera, że tam wskoczę – powiedział polski zawodnik.
Ostatecznie kapitalnie dysponowany Islam Makhachev znokautował Alexandra Volkanovskiego efektownym kopnięciem na głowę już w pierwszej rundzie zawodów, po raz drugi broniąc pas mistrzowski. Czy Gamer był rozczarowany występem Australijczyka?
– Rozczarowany może nie, bo to jest sport – powiedział. – Aczkolwiek wszyscy sobie ostrzyliśmy tutaj zęby na pięć rund i podobny pojedynek do pierwszego.
– Tak, jak Bartek powiedział, zaważyły tutaj różne scenariusze. Volk nie był przygotowany, nie miał campu, też pewnie psychicznie do tego podszedł. Islam był mocno najeżony, nastawił się na stójkę.
– Jak Bartek tutaj pięknie wspomniał, wywierał presję, nie cofał się nawet kroczku. Ale przez te trzy minuty mogliśmy też zauważyć zmiany w stójce, jak i zapasy.
– Jest bardzo dobry, jest mistrzem, ale nie taki straszny wilk, jak go opisują.
Zwycięski w dwóch ostatnich walkach – nad Jalinem Turnerem i Rafaelem Fizievem – Mateusz Gamrot planuje powrócić do oktagonu wczesną wiosną – w okolicach marca, kwietnia lub maja. Marzy mu się pojedynek z Charlesem Oliveirą.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.