UFC

Curtis Blaydes wyjaśnia, dlaczego nie chce rewanżu z Francisem Ngannou

Coraz lepiej prezentujący się w oktagonie Curtis Blaydes wyjaśnia, dlaczego nie garnie się w tej chwili do rewanżu z Francisem Ngannou.

Curtis Blaydes powoli wyrabia sobie pozycję kolejnego niezwykle perspektywicznego zawodnika kategorii ciężkiej w UFC, co potwierdził demolką, jaką zafundował na gali UFC Fight Night 104 w Houston Adamowi Milsteadowi.

Pomimo zwycięstwa Blaydes nie był jednak zadowolony z zakończenia pojedynku, o którym zadecydowała kontuzja kolana jego rywala.

Przypominają mi się czasy zapaśnicze w szkole średniej.

– powiedział Blaydes po gali.

Wygrałem walkę w ten sam sposób. Gość rozwalił kolano i źle się z tym czułem, bo mogło trafić się to też mnie. Też nie chciałbym przegrać w ten sposób. Nie chcę przegrać przez kontuzję, a tak przegrałem swoją pierwszą walkę w UFC – moje oko zapuchło. Nie chcesz przegrać w ten sposób, więc było mi go szkoda.

25-letni obecnie zawodnik wspomina oczywiście swój debiut pod banderą UFC, w którym zestawiono go z rozpędzonym obecnie serią pięciu wiktorii Francisem Ngannou. Blaydes radził sobie zdecydowanie najlepiej ze wszystkich dotychczasowych rywali w oktagonie kameruńskiego Francuza, ale sędzia nie dopuścił go do trzeciej rundy z uwagi na dużą opuchliznę na oku.

Po pokonaniu Milsteada Blaydes ma już na koncie dwa zwycięstwa z rzędu, ale szczerze przyznaje, że nie jest mu jeszcze spieszno do zrewanżowania się Ngannou za jedyną porażkę w karierze.

Nie jestem głupcem. Wiem, że musiałbym mieć lepsze ręce. Dojdę na ten poziom, rozwinę się. Będziemy nad tym pracować, ale nie, nie chcę tej walki, nie w następnej kolejności.

– powiedział Razor.

Jako sportowiec czujesz, że jesteś gotowy na każdego. Jeśli powtarzają ci, że jesteś świetny, czujesz się świetnie. Ale zdaję sobie sprawę, że muszę rozwinąć swoją stójkę. Zajęło mi wiele lat, aby stać się zapaśnikiem, jakim jestem obecnie, więc spodziewam się podobnie długiej i mozolnej drogi w kwestii poprawy rąk.

Pomimo swoich ogromnych gabarytów – ma 193 centymetry wzrostu i ścina wagę, by wypełnić limit kategorii ciężkiej – oraz inklinacji zapaśniczych, które teoretycznie mogą prowadzić do szybszego opróżnienia baku z paliwem, Blaydes prezentuje się zaskakująco dobrze od strony kondycyjnej. Wyjaśnia, że jest to zasługą treningów na dużej wysokości w Team Elevation.

To naprawdę pomaga. Gdy dotarliśmy tutaj na miejsce (do Houston) na wysokość jakichś 88 stóp nad poziom morza, czułem, że mogę to robić przez pięć rund – i taki był plan: obalać go i kontrolować.

– powiedział zawodnik.

Chcę podziękować moim trenerom w Team Elevation. Bez nich i gości z MusclePharm nie byłoby to możliwe. Nie miałbym kondycji, nie miałbym wsparcia, żeby odnieść zwycięstwo.

*****

Dana White potwierdza – Jessica Andrade powalczy z Joanną Jędrzejczyk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button