Cung Le krytykuje UFC
Cung Le bardzo ostro wypowiada się o UFC.
Kariera Cunga Le dobiegła końca prawdopodobnie już jakiś czas temu. Zawodnik po porażce z Michaelem Bispingiem został oskarżony o doping po wykryciu u niego zabronionych substancji, choć ostatecznie zawieszenie wycofano. Deklaracje o chęci przejścia do Bellatora oraz udział w pozwie przeciwko UFC doprowadziły jednak do tego, że ostatecznie zawodnik nie kontynuuje kariery – może to mieć związek z tym, że organizacja nie chciała go zwolnić z kontraktu.
Le w UFC przeplatał wygrane przegranymi, ale dał się poznać jako efektowny uderzacz. Mimo to uważa, że nie był traktowany w odpowiedni sposób – tak wynika z podcastu Round X Round:
Po walce z Patrickiem Cote na UFC 148 myślałem, że mam złamaną stopę. Dana chciał mnie jednak na gali w Makao. Odpowiedziałem mu, że nie sądzę, bym tam zawalczył, bo chyba złamałem stopę. Doktor powiedział, że to głębokie do kości posiniaczenie, co może być równie groźne. Dwa tygodnie później widzieli mnie na gali z usztywnioną nogą. Pytali – „Po co Ci to, przecież potrzebujemy Cię w Makao. To tylko siniak, będzie w porządku”. Mówiłem im, że nie jestem jeszcze dopuszczony przez lekarza. Po UFC 157 – dwa tygodnie – zaprosili mnie na spotkanie. Mówili: „Lekarz jeszcze cię nie dopuścił? Musisz zawalczyć dla firmy”. Mówiłem, że nie wydaje mi się, by lekarz mnie dopuścił. Może przy odrobinie szczęścia dopuści mnie w ciągu tygodnia. Dana kazał mi dać znać, kiedy będzie wszystko w porządku. Tej nocy ogłosił moją walkę z Richem Franklinem.
Na koniec Le gorzko wypowiedział się o szefach kompanii:
Nie ufam Danie. Śmieszne, ale na początku uważałem Danę oraz Lorenzo Fertittę za świetnych gości. Słyszałem, że jesteś dla nich coś warty tak długo, jak jesteś użyteczny. Nie wierzyłem w to, dopóki mi się to nie przydarzyło. Teraz wierzę we wszystko co o nich mówią. W naprawdę złe rzeczy.