Cub Swanson rozczarowany UFC, wysłucha innych ofert: „Nie jestem krzykaczem, ale tak się załatwia teraz sprawy”
Cub Swanson opowiada o swojej aktualnej – mocno skomplikowanej – sytuacji kontraktowej w UFC, zdradzając, że zdecydował się wypełnić kontrakt do końca, aby wysłuchać innych ofert.
Zaprawiony w bojach czołowy piórkowy Cub Swanson dołącza do coraz liczniejszej grupy zawodników niezadowolonych ze swoich zarobków w UFC.
Amerykanin, któremu w kontrakcie została jeszcze tylko jedna walka, nie doszedł do porozumienia z amerykańskim gigantem w sprawie nowej umowy, wobec czego zdecydował się wypełnić istniejący kontrakt, aby następnie wysłuchać ofert ze strony innych organizacji lub powrócić do rozmów z UFC.
Mówię o tej sytuacji teraz, bo trzeba to powiedzieć.
– powiedział Swanson w rozmowie z FloCombat.com.
Nie jest w moim stylu bycie krzykaczem, ale tak się załatwia teraz sprawy i dlatego o tym mówię. Jestem teraz ojcem i przyszłość nigdy nie była dla mnie ważniejsza. Chcę mieć pewność, że o o mnie dbają i mam wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przejść na emeryturę, gdy zdecyduję się zawiesić rękawice na kołku. To będzie moja 22. walka dla firmy i gdy zdaję sobie sprawę, że nie jestem jeszcze multimilionerem, wydaje się to w pewien sposób szalone.
Ostatnim, czego chcę, jest wyjście na niewdzięcznika – bo jestem niesamowicie wdzięczny za wszystkie możliwości, jakie otrzymałem. Mam wspaniałe relacje ze wszystkimi w UFC. Mój jedyny zarzut to złamane obietnice. I to jest słabe, bo potem podczas negocjacji rzucają ci tym prosto w twarz, mówiąc: „Ale przecież nigdy nie zdobyłeś pasa”. To prawda, ale nigdy nie dostałem takiej szansy, a biorąc pod uwagę moje wyniki, mogło to nastąpić kilka razy.
Organizacja sama podejmuje decyzje i czasami jest to frustrujące. W którymś momencie dochodzi do punktu, w którym skoro nie chcecie dać mi walki o pas, na którą zasłużyłem, to chociaż zapłaćcie mi kwoty na tym poziomie – albo po prostu dajcie mi tę cholerną walkę o pas.
33-letni dziś Amerykanin bije się dla ZUFFY od 2007 roku, czyli od początku swojej kariery w WEC, gdzie stoczył osiem walk, zwyciężając pięć z nich. Kolejne trzynaście pojedynków stoczył już pod banderą UFC, obronną ręką wychodząc z dziesięciu z nich. W pokonanym polu zostawiali go tylko Ricardo Lamas, Frankie Edgar i aktualny mistrz Max Holloway.
W latach 2012-2014 odniósł sześć kolejnych wiktorii, a przed dwoma ostatnimi z tej serii obiecywano mu – jak zdradzał wówczas w wywiadach – pojedynki o złoto. Nigdy jednak do tego nie doszło, a dwie porażki z rzędu ze wspomnianymi Edgarem i Holloway’em wyrzuciły go daleko poza jakiekolwiek rozważania o titleshocie.
Swanson ani myślał jednak żegnać się z marzeniami o złocie. Powrócił do gry z przytupem, czterema kolejnymi zwycięstwami torując sobie drogę do czwartego miejsca w rankingu kategorii piórkowej.
Marzę, aby skończyć karierę w UFC. Uwielbiam walczyć dla tej firmy i jestem zadowolony prawie ze wszystkiego.
– powiedział Swanson.
Poza wynagrodzeniem i sytuacją z walkami o pas naprawdę samą przyjemnością jest praca i walka dla UFC. Zarobiłem całkiem nieźle w ostatnim czasie, ale to nie są pieniądze, które wystarczą na emeryturę. Przygotowuję się na swoją przyszłość i musi się to rozpocząć już teraz.
Jeśli UFC zaproponuje mi dobrą ofertę, z wielką przyjemnością zwiążę się z nimi ponownie. To mój dom od dawien dawna i jestem dumny, mogąc tak mówić. Tutaj chcę zakończyć karierę, gdy przyjdzie na to czas, ale w tej sytuacji muszę w pierwszej kolejności myśleć o sobie i o swojej rodzinie. Ominęło mnie wiele rzeczy podczas tej kariery i zawsze postrzegałem ją w charakterze inwestycji. I pora, aby inwestycja zaczęła się zwracać.
Obok Frankiego Edgara Cub Swanson był jednym z głównych kandydatów do walki o złoto z Maxem Holloway’em, ale ostatecznie to ten pierwszy pójdzie w tany z Błogosławionym. Z pochodzącym z Palm Springs zawodnikiem do rewanżu garnął się jego były rywal Jose Aldo, ale nic z tego nie wyszło i ostatecznie Swanson w swojej ostatniej walce w karierze skrzyżuje rękawice z dopiero budującym swoją medialną i sportową wartość Brianem Ortegą. Obaj skrzyżują pięści 12 grudnia w walce wieczoru gali UFC Fight Night 123 w Fresno.
Cub Swanson vs. Brian Ortega w planach na UFC Fight Night 123
Swanson nie ukrywa, że nie jest to pojedynek jego marzeń, zdając sobie doskonale sprawę, że ma w nim relatywnie niewiele do zyskania – i mnóstwo do stracenia. I nie ma wątpliwości, że to element taktyki negocjacyjnej UFC.
Gdy spojrzysz na to z pewnej odległości, widać, że to mądra zagrywka ze strony organizacji.
– przyznał.
Nie zamierzam wyskakiwać teraz z oskarżeniami, że tak to ukartowali, ale właśnie tak to wygląda i tak to postrzegam. Nie jestem pewien, ale z punktu widzenia organizacji to sprytne posunięcie. Gdy jedna strona znajdzie się w pozycjie, w której posiada dużą siłę negocjacyjną, w ich interesie jest jej osłabienie. To biznes – ale to też moje życie. To mój zawód, sposób na wykarmienie rodziny.
Próbowałem zawsze dostosowywać się do firmy, być ich zaufanym człowiekiem. Byłem dumny z roli ambasadora tego sportu. Gdy zaczynałem, ludzie patrzyli na to zupełnie inaczej i ciężko pracowałem, aby pokazać, jak wspaniały jest to sport. To najtrudniejszy sport na świecie, który wymaga absolutnego poświęcenia i ogromnych wyrzeczeń. Najlepsi zawodnicy na świecie zasługują na wszystko, czego chcą.
*****
Aljamain Sterling oficjalnie, Mike Perry nieoficjalnie gośćmi specjalnymi na UFC Gdańsk