UFC

Cory Sandhagen w ogóle nie dziwi się, że fani odwrócili się od Meraba Dvalishviliego: „Jestem team Umar”

Cory Sandhagen zdecydowanie nie jest fanem narracji medialnej, jaką od kilku miesięcy uskutecznia mistrz 135 funtów Merab Dvalishvili.

Nieukrywający mistrzowskich aspiracji Cory Sandhagen spodziewa się, że za kilka tygodni dojdzie do zmiany na tronie wagi koguciej. Amerykanin ocenia, że w co-main evencie gali UFC 311, zaplanowanej na 18 stycznia w Los Angeles, Umar Nurmagomedov zdetronizuje Meraba Dvalishviliego. Nie pozostawił co do tego wątpliwości w wywiadzie, jakiego udzielił Jamesowi Lynchowi.

– Prawdopodobnie Umar to wygra – powiedział Cory. – Po prostu nie widzę ścieżki do zwycięstwa Meraba. Nie wydaje mi się, aby był w stanie wymieniać się z nim uderzeniami w stójce. Nie sądzę też, aby dawał radę go obalać i kontrolować w parterze, jak robił to z O’Malleyem i innymi gośćmi.

– Po prostu nie widzę drogi do zwycięstwa Meraba. Spodziewam się, że Umar wybroni wiele prób obaleń, utrzyma walkę w stójce, a tam Umar jest po prostu snajperem.

Sandhagen miał okazję sprawdzić bitewne umiejętności Nurmagomedova w sierpniu. Przegrał z Dagestańczykiem jednogłośną decyzją sędziowską, pomimo iż walka długimi fragmentami toczyła się w jego koronnej płaszczyźnie tj. w stójce.

– Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak gość jest szybki i jak jest dobry – powiedział Amerykanin o Umarze. – Jego kopnięcia nadlatują dosłownie znikąd.

– Walka z Merabem będzie dla niego dobrą okazją, żeby trochę się nawet popisać. A z uwagi na to, że Merab gada tyle bzdur, to mam nadzieję, że dostanie nauczkę od gościa, który jest niby zapaśnikiem, a nie był w stanie porobić mnie zapaśniczo – a pomimo tego Merab nadal opowiada, że gość (Umar) dostał prezent. Jestem więc teraz team Umar.

Sandhagen nie ukrywa, że nie przypadły mu do gustu wypowiedzi Dvalishvilieg, który broniąc się rękami i nogami przed zestawieniem z Nurmagomedovem, kwestionował wspomnianą wiktorię Dagestańczyka właśnie z Sandmanem. Gruzin chętnie powtarza, że Umar pokonał Cory’ego, bo ten nie jest zapaśnikiem, zapominając, że pojedynek ten toczył się głównie w stójce.

Narracja medialna, jaką forsuje od kilku miesięcy Maszyna – niedawno garnął się do natychmiastowego rewanżu z Seanem O’Malleyem, później prowadząc kampanię na rzecz innego rewanżu, z Petrem Yanem – nie zjednuje mu fanów. W przestrzeni medialnej aż kipi od szyderstw pod adresem Gruzina. Sandhagen w ogóle się temu nie dziwi.

– Merab zachowuje się trochę jak szaleniec – powiedział Amerykanin. – Mam swoją teorię na temat tego, jak patrzą na to fani. Oczywiście jest mnóstwo różnych fanów, ale uważam, że ogólnie fani chcą, abyśmy byli pozbawionymi jakiegokolwiek strachu wojownikami, którzy nie boją się wychodzić i stawiać swoje życie na szali – z kimkolwiek, bo wierzymy w swoje zwycięstwo. Tak w głębi serca patrzą na nas fani. Chcą inspiracji.

– Nie ma natomiast nic inspirującego w podejściu na zasadzie: „Nie, nie chcę walczyć z tym gościem, bo to albo tamto” albo „Chcę tego gościa, bo już go raz pokonałem”. Ludzie nie są głupi. Widzą te rzeczy. Tak na to patrzę. Fani naprawdę chcą gości, którzy wychodzą, dają z siebie wszystko, dają atrakcyjne walki. Chcą, żeby zawodnicy nie znali strachu i stanowili dla nich inspirację.

Cory Sandhagen nie ma póki co żadnej zaplanowanej walki. Marzy mu się natomiast rewanż ze wspomnianym Petrem Yanem.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button