UFC

Conor McGregor: „Nie zarządzałem swoją energią wydajnie”

Conor McGregor opowiada o przyczynach pierwszej porażki w oktagonie, jaką zafundował mu w walce wieczoru gali UFC 196 Nate Diaz.

Po pierwszej porażce w oktagonie, jakiej doznał w starciu z Natem Diazem na gali UFC 196, Conor McGregor opowiedział o swoich odczuciach na konferencji prasowej po wydarzeniu.

To gorzka pigułka do połknięcia. Trafiłem uderzeniami, poszedłem za ciosem. Czuję, że po prostu nie byłem wydajny ze swoją energią. Na ogół gdy walczę z ludźmi w dywizji, w której jestem mistrzem, upadają po tych uderzeniach. Nate zniósł je bardzo dobrze. Myślę, że waga pomogła mu je znieść tak dobrze.

Uważam, że z drobnymi poprawkami i rozpoznaniem, że przeciwko większemu mężczyźnie musisz być bardziej efektywny ze swoimi uderzeniami, nie możesz rzucać ich z pełną siłą. Ale byłem po prostu nieefektywny ze swoją energią, popełniłem pewne błędy.

Czapki z głów dla Nate’a, walczył bardzo dobrze, pozostawał w grze. Wielu innych ludzi padłoby pod tymi uderzeniami. Jego zasięg odegrał znaczenie – moje lewa ręka chwilami go nie dosięgała, moje obrotowe kopnięcia tak naprawdę nie… wyprowadzałem je i przestrzeliwałem, raz czy dwa trafiłem w rękawice. Myślę, że bardziej wpłynęły na moją energię niż na jego energię.

To była po prostu bitwa na energię. I on wypadł lepiej.

Taka jest gra. Czasami wygrywamy, czasami przegrywamy. Nigdy nie będę wzbraniał się przed wyzwaniami. Nigdy nie będę wzbraniał się przed porażką. To część gry. Cieszę się, że mogłem tam wyjść, że pozostałem w tej walce, bo miałem wiele okazji, żeby tego nie zrobić i przeczekać, ale wszedłem w to, wziąłem walkę i nie wyszło.

Taki jest biznes walk. Kolejny dzień. Wrócę.

Irlandczyk przed walką zapowiadał, że w kolejnej najchętniej zmierzy się z Robbiem Lawlerem w pojedynku o pas mistrzowski kategorii półśredniej, twierdząc, że jego zainteresowanie starciem z Rafaelem dos Anjosem znacznie spadło po tym, jak Brazylijczyk wycofał się z udziału w UFC 196 z powodu kontuzji.

Nie wiem. Zauważyłem, że wielu ludzi świętuje w kategorii piórkowej. Wielu ludzi świętuje zwycięstwo innego człowieka, co jest czymś, czego nie mogę zrozumieć. Jak ktoś niezaangażowany może świętować zwycięstwo innego człowieka. Koniec końców, jestem mistrzem kategorii piórowej. Czuję, że jest słusznym zejść tam raz jeszcze i przypomnieć im, co osiągnąłem i co zrobiłem z tą dywizją.

Ale nie zapominam o dywizji do 155 funtów, zdecydowanie nie zapominam o dywizji do 170 funtów. Cieszyło mnie, że druga osoba mogła przyjąć te ciosy i kontynuowała natarcie. Zachowywał spokój. Prawie wszedł w tryb autopilota z powodu tych strzałów, jego twarz była obita, a ja wszedłem w tryb paniki. Energia została odwrócona i skorzystał na tym.

Z drobnymi poprawkami i rozpoznaniem, że cięższy zawodnik może przyjąć więcej, że potrzeba więcej niż jeden, więcej niż dwa, więcej niż trzy (uderzenia), aby sprzątnąć cięższego gościa… Uważam, że jeśli podejdę z takim nastawieniem do cięższej dywizji, znów poradzę sobie dobrze, ale obecnie następny jest prawdopodobnie powrót i obrona mojej korony w dywizji piórkowej.

Irlandczyk odpowiedział też na pytanie, czy kategoria wagowa – walka odbyła się w limicie do 170 funtów – miała jakieś znaczenie dla jej wyniku.

Jest, jak jest. Po prostu walczyłem z cięższym gościem. Był w stanie przyjąć niesamowity cios. On i Nick mają ten styl, że potrafią przyjąć i pozostać tam, i siedzieć na tobie. W drugiej rundzie uderzałem w rękawice. Jego zasięg… podchodził bliżej i uderzałem rękawice i to w jakiś sposób mnie wyczerpało. Był po prostu bardziej wydajny ze swoją energią. Siedział na mnie, wykorzystał to. Nie robię wymówek. Jest, jak jest.

Wraz z przerwaniem passy siedmiu kolejnych zwycięstw McGregora nie porzuca on jednak mocarstwowych planów podboju cięższych dywizji.

Wygrałem pierwszą rundę, wygrywałem drugą. Pod koniec trafił mnie kilkoma uderzeniami. Nie schodził ze mnie, był bardzo efektywny w zarządzaniu energią. Ale czuję, że z pewnymi poprawkami wrócę i dowiodę słuszności drugiego pasa raz jeszcze.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button