„Co, u diabła?” – to Joanna Jędrzejczyk – nie Jan Błachowicz! – dała polskiemu MMA najwspanialsze chwile? Szczere wyznanie Polki!
Była mistrzyni wagi słomkowej Joanna Jędrzejczyk nie była zadowolona z narracji medialnej, jaka pojawiła się w Polsce po zdobyciu pasa przez Jana Błachowicza.
W drodze do walki Jana Błachowicza z Dominickiem Reyesem, na szali której we wrześniu 2020 roku znalazł się pas mistrzowski wagi półciężkiej UFC, nad Wisłą nie brakowało głosów, iż jest to najważniejszy pojedynek w historii polskiej sceny MMA.
Gdy zaś Cieszyński Książę brutalnie rozprawił się w Abu Zabi z Dewastatorem, rozsiadając się na opuszczonym kilka miesięcy wcześniej przez Jona Jonesa tronie 205 funtów, nadwiślańskie podwórko pochłonęło się w euforii. Co przyzwoitsi fani oraz eksperci więksi i mniejsi nie mieli wątpliwości, że był to największy sukces w historii polskiego MMA.
Nie inaczej zresztą było, gdy kilka miesięcy później Polak z kwitkiem odprawił mistrza wagi średniej Israela Adesanyę, zadając mu pierwszą w karierze – i póki co jedyną – porażkę.
Okazuje się tymczasem, że panująca wówczas nad Wisłą narracja nieszczególnie przypadła do gustu… Joannie Jędrzejczyk. Była mistrzyni kategorii słomkowej nie pozostawiła co do tego wątpliwości podczas konferencji prasowej przed sobotnią galą UFC 281 w Nowym Jorku.
– Niektórzy ludzie… – zaczęła, zapytana, jak chciałaby zostać zapamiętana. – Dla przykładu, uwielbiam Jana, jest dla mnie jak brat. Jednak gdy zdobył pas, media trąbiły, że to najwspanialszy moment w historii polskiego MMA. Co, u diabła? Pięć razy broniłam swój pas. Byłam pierwsza.
– Uwielbiam Jana i dla mnie jest jednym z największych, ale… W tym właśnie rzecz. Nie chcę, żeby ludzie zapominali, kim byłam i co zrobiłam dla kobiecego MMA.
Joanna Jędrzejczyk zdobyła tytuł mistrzowski w 2015 roku, kilka miesięcy po tym, jak został on wprowadzony do dywizji słomkowje. Obroniła go pięciokrotnie, rozdając karty w 115 funtach przez grubo ponad dwa lata.
Utraciwszy pas w 2017 roku, stoczyła jeszcze sześć walk, w tym trzy mistrzowskie – dwie w wadze słomkowej, jedną w muszej. We wszystkich zmuszona jednak była uznać wyższość swoich rywalek – Rose Namajunas, Weili Zhang oraz Valentiny Shevchenko.
Po drugiej porażce z Chinką w czerwcu tego roku, tym razem przez nokaut, Joanna Jędrzejczyk niespodziewanie ogłosiła zakończenie sportowej kariery. Pomimo iż przyznaje, że po głowie chodzi jej myśl o powrocie, to takowego nie planuje.
– Czasami wydaje mi się, że powinnam dać jeszcze ten ostatni taniec fanom, bo ani ja nie byłam przygotowana na to pożegnanie, ani oni nie byli przygotowani – powiedziała. – Jak mówiłam, ten ostatni obóz przygotowawczy był najlepszym w mojej karierze. Byłam w świetnej formie, ale… No właśnie.
Cała rozmowa z Polką poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Najbardziej mi się podobała jej pierwsza walka z Rose Namajunas.
Trudne to jest do porównania. Jan kopicuszek, który kapitalnymi skonczeniami sensacyjnie doszedl na szczyt, pomimo swych ograniczeń, choć był na dnie, a wszystko to zdobyte w kategorii prawie królewskiej i Joanna, zawodniczka pięciokrotnie broniąca pasa, wieloletnia dominatorka, która trafi niebawem do galerii sław i będzie wspominana jako pionierka w wielu aspektach, a także uczestniczka najlepszej walki kobiet wszech czasów, ale jednak to wszystko w dużo mniej atrakcyjnej wagowodywizji i mniejszej konkurencji kobiecego świata MMA.
JJ może poczuć się jak Demetrius Mysza w takich zestawieniach, ale cóż robić :P.