„Co ty mówisz? Że jak?” – Tatiana Suarez zdumiona wypowiedziami Joanny Jędrzejczyk
Sposobiąca się do starcia z Niną Ansaroff Tatiana Suarez nie ukrywa zdziwienia wypowiedziami garnącej się do walki o złoto wagi słomkowej Joanny Jędrzejczyk.
W zgodnej opinii fanów oraz ekspertów większych i mniejszych, którzy aspekty sportowe stawiają na pierwszym miejscu, nowa mistrzyni kategorii słomkowej Jessica Andrade w pierwszej obronie złota powinna skrzyżować rękawice ze zwyciężczynią pojedynku Tatiany Suarez z Niną Ansaroff, które zmierzą się 8 czerwca podczas gali UFC 238 w Chicago.
Obie mogą bowiem pochwalić się serią czterech z rzędu wiktorii, a Suarez jest dodatkowo niepokonana.
Pomimo trzech porażek w czterech ostatnich występach mistrzowskich aspiracji nie ukrywa jednak rozdająca swego czasu karty w dywizji Joanna Jędrzejczyk. Ba, olsztynianka zapowiedziała niedawno, że pojedynek o pas mistrzowski został jej obiecany i ani myśli ustępować – zaakceptuje wyłącznie starcie ze złotem na szali.
Tatiana Suarez skupia się obecnie wyłącznie na rywalizacji z Niną Ansaroff, zapewniając, że w najmniejszym choćby stopniu nie lekceważy rywalki – ale słowa byłej polskiej mistrzyni zdecydowanie nie przypadły jej do gustu.
Wszystkie zawodniczki w słomkowej twierdzą, że powinny być następne. Joanna. Pomimo iż jest na wakacjach, i tak opowiada, że powinna teraz dostać titleshota.
– powiedziała z uśmiechem Suarez w programie Ariel Helwani’s MMA Show.
Myślę sobie – co ty mówisz? Że jak? Rozumiem, że już ją (Andrade) pokonała i tak dalej, ale ostatnio nawet nie walczyła w wadze słomkowej. Z kim przegrała ostatnio? Z Valentiną? A wcześniej z kim walczyła? Z Tecią. Zgadza się?
Nie wiem… Podkreśla, że obroniła pas wiele razy – ale od tamtego czasu dywizja mocno się rozwinęła. Pojawiły się nowe twarze. Dlaczego więc nie dać szansy nam, abyśmy pokazały, na co nas stać? Mogłaby więc zmierzyć się z jedną z nas, a nie od razu wszystkie przeskakiwać.
Zobacz także: Jessica Andrade nie wyklucza rewanżu z Joanną Jędrzejczyk
Wywodząca się z zapasów i swego czasu uznawana za jedną z najlepszych zapaśniczek w Stanach Zjednoczonych Tatiana Suarez walczy w UFC od 2016 roku. Serią czterech wiktorii – ostatnio zdemolowała byłą mistrzynię Carlę Esparzę – utorowała sobie drogę na 3. miejsce w rankingu kategorii słomkowej.
28-latka nie ma jednak wątpliwości, że z uwagi na fakt, że tytanem medialnym nie jest, nie może pochwalić się tak dużą rozpoznawalnością jak inne rywalki.
Nie jestem osobą, która szczególnie udziela się w mediach społecznościowych, nie rozpętuję konfliktów. Być może dlatego nie cieszę się takim zainteresowaniem jak inne zawodniczki z wagi słomkowej.
– powiedziała.
Nie mam niewyparzonej gęby, nie opowiadam, że ciebie bym zlała, ciebie bym zlała. Nie mam takiej osobowości. Gdybym spróbowała, nie byłoby to naturalne tylko sztuczne. Jestem więc sobą i tego się trzymam.
Wszystko pokazuję swoimi czynami. Nikogo tak naprawdę nie wyzywałam nigdy do walki. Po prostu staram się pokazać czynami, ile jestem warta. 8 czerwca udowodnię swoim występem, że zasługuję na walkę o pas. Nie wychodzę do walk, żeby prześlizgiwać się decyzjami. Kończę pojedynki, dominuję dziewczyny. Uważam, że to czyni mnie lepszą kandydatką do walki o pas – bo dominuję wszystkich. Nie wygrywam bliskimi decyzjami. Myślę, że to się liczy. 8 czerwca dam dobrą walkę i pokażę, dlaczego zasługuję na titleshota.
Tatianie Suarez nie umknęła oczywiście sobotnia wiktoria Jessiki Andrade z Rose Namajunas w walce wieczoru gali UFC 237 w Rio de Janeiro.
Myślę, że jest trochę takim małym buldożerem.
– powiedziała, zapytany o potencjalną konfrontację z Brazylijką.
Ja też oczywiście wywieram dużą presję, ale w innej postaci. Myślę, że różnice są dobrze widoczne. Powiedziałabym, że jestem nieco bardziej techniczna, podczas gdy ona opiera wszystko na sile i brutalności.
Suarez przyznała, że ciężko było patrzeć na slam, jakim Andrade potraktowała Namajunas. Powiedziała, że sama nie wykonuje takich akcji nawet na treningach, choć nie uważa, aby sensownym było zabronienie tej techniki.
Oczywiście, że ze mną też by tego spróbowała. Nie wydaje mi się, żeby obawiała się robić ze mną zapasy.
– powiedziała.
Znam jednak obronę przed tym. Robię zapasy od wielu lat. Pokazywałam już nawet trenerowi, co bym zrobiła w takiej sytuacji. A on na to: o, dobre, to ma sens! W takich sytuacjach nie szukam kimury, więc byłoby inaczej.
Tatiana nie ma wątpliwości, że kluczowym błędem, jaki popełniła Namajunas w decydującej, jak się okazało, akcji, było trzymanie kimury do samego końca. Sama rozwiązałaby tę sytuację zupełnie inaczej.
Zaszłabym jej za plecy w takim położeniu.
– stwierdziła Amerykanka.
Zeszłabym do boku. Miała głowę na zewnątrz, więc zeszłabym do boku, chwyciła ją i zaszła za plecy.
Mówię tylko, jak zachowałabym się w tej sytuacji. Rose jest trochę inna. Bardziej opiera się na jiu-jitsu, więc kontrowała to swoim jiu-jitsu. Ja kontrowałabym zapasami. To byłby więc inny kocioł.
*****