UFC

Cierpliwy Marlon Vera zmasakrował Roba Fonta!

W starciu wieńczącym galę UFC Fight Night w Las Vegas Marlon Vera rozbił Roba Fonta.

W walce wieczoru gali UFC Fight Night w Las Vegas niezwykle wyrachowany i zarazem skuteczny Marlon Vera (21-7-1) rozstrzelał Roba Fonta (19-6) na pełnym dystansie.

>

Początek walki należał do Fonta, który górował nad rywalem pięściarsko, dosięgając go soczystymi prostymi na głowę i korpus. Ekwadorczyk okopywał natomiast wykroczoną nogę Amerykanina srogimi lowkingami na wysokości łydki. Font trafiał jednak znacznie częściej, świetnie pracując boksersko.

Także podbródki zaczynały dochodzić szczęki próbującego bronić się podwójną gardą Very. Ekwadorczyk nadal trafiał głównie lowkingami, tu i ówdzie dokładając też kopnięcia na korpus.

Font rozpoczął drugą rundę bardzo dobrze, trafiając ślicznym kombinacjami. Vera odgryzał się kopnięciami, ale pięści agresywniejszego Amerykanina dochodziły znacznie częściej. Font ochoczo polował też na schaby rywala.

Ekwadorczyk tu i ówdzie odpowiadał ciosami oraz kopnięciami na korpus, ale był znacznie mniej aktywny, długimi fragmentami skupiając się głównie na obronie. Jednak w końcówce rundy podkręcił tempo, posyłając Amerykanina na deski soczystym lewym sierpowym – i był bliski skończenia go uderzeniami. Font przetrwał jednak do syreny kończącej drugie pięć minut.

Na otwarcie trzeciej rundy Fony poszukał obalenia, ale Vera dobrze się wybronił. W dystansie Amerykanin nadal nacierał, trafiając ciosami częściej. Ekwadorczyk miał problemy ze znalezieniem okna do ataku. Zdzielił jednak Fonta dobrymi kopnięciami na kolano. Wydawało się też, że ciosy Very ważą jednak więcej – choć sam inkasował ich znacznie więcej.

Font był zdecydowanie aktywniejszy, trafiając kilkoma uderzeniami na jedno Very. Ponownie jednak w końcówce rundy Chito posłał rywala na deski – tym razem idealnie wymierzonym kontrującym kolanem. Znów był o włos od ubicia go z góry, ale Fonta po raz kolejny uratowała syrena oraz… cierpliwość Very!

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Także początek czwartej rundy należał do aktywniejszego Amerykanina. Vera miał poważne problemy ze zmieszczeniem własnych ciosów, będąc zmuszanym nieustannie do defensywy. Gdy jednak trafiał, wydawało się, że jego uderzenia ważą znacznie więcej aniżeli ciosy Fonta.

W końcu Vera kompletnie zaskoczył przeciwnika kopnięciem bocznym na głowę, po raz trzeci w tym pojedynku posyłając Fonta na deski. Poszukał kilku uderzeń z góry, ale potem wstał, tylko okopując leżącego przeciwnika. Sędzia w końcu podniósł Fonta i walka wróciła do stójki. Tam Amerykanin nie miał już jednak tyle animuszu, schodząc do narożnika ze zmasakrowaną twarzą.

Font mocno nacierał od początku rundy piątej, ale Vera nie robił sobie wiele z jego uderzeń. Gdy sam trafiał, uderzenia te robiły na Amerykaninie znacznie większe wrażenie – proste, kopnięcia.

W końcówce walki Vera ponownie trafił kopnięciem na głowę, okrutnie wstrząsając zmasakrowanym na twarzy przeciwnikiem. Poszukał jeszcze latającego kolana na dobitkę, ale nie znalazłszy go, przeczekał do syreny kończącej zawody, unosząc triumfalnie ręce.

Sędziowie jednogłośnie orzekli o zwycięstwie Marlona Very w stosunku 2 x 49-46, 48-47. Ekwadorczyk włączył się tym samym do rozgrywki o najwyższe laury w wadze koguciej.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

  1. To połączenie totalnych przeciwieństw wyszło kapitalnie. Dla Very pięciorundówki to wybawienie, ale… z tą cierpliwością to w tym pojedynku przesadzał i nie jest to dobry prognostyk z topem. Mimo wszystko to już chyba sufit tytanowego Ekwadorczyka. Natomiast swoją agresją, animuszem i presją Font mnie zaskoczył. Przed walką czami wyobraźni widziałem ten pojedynek jak nacierający Vera nic nie robi sobie z jabów oganiającego się na boki Fonta i w końcu przełamuje Amerykanina.

  2. Dla mnie osobiście 4:1 dla Very daje do myślenia. Wiadomo miał w kilku rundach knockdowny po swojej stronie, ale do ich momentu przyjmował jednak więcej niż sam trafiał. Jak jednak mówię to Marlon był znacznie bliższy wygrania tej walki przed czasem.

Dodaj komentarz

Back to top button