Chris Weidman: „Czuję, że jestem najlepszy na świecie”
Były mistrz kategorii średniej Chris Weidman opowiada o czarnej serii trzech porażek oraz sobotniej walce z Kelvinem Gastelumem podczas gali UFC on FOX 25.
Czasy, gdy Chris Weidman dzielił i rządził w kategorii średniej UFC, strącając z tronu legendarnego Andersona Silvę, by następnie trzy razy obronić pas mistrzowski, minęły dawno temu. Dziś Amerykanin walczy nie o najwyższe cele, ale o powrót na drogę zwycięstw. Ostatnie odniósł bowiem ponad dwa lata temu, ubijając w trzeciej obronie złota Vitora Belforta.
Od czasu tamtej potyczki przegrał trzy walki z rzędu, padając pod uderzeniami kolejno Luke’a Rockholda, Yoela Romero i Gegarda Mousasiego.
W każdej z tych walk, które przegrałem, wygrywałem. I nie było tak, że ci goście pokazali, że mają ode mnie większy potencjał, większe możliwości czy że nie byłem na ich poziomie.
– powiedział w rozmowie z Yahoo! Sports Weidman.
Były w tych walkach fragmenty, gdy było dokładnie odwrotnie – zdecydowanie nad nimi górowałem. Nad każdym z nich. Ale to ich ręka powędrowała do góry, znaleźli drogę do zwycięstwa.
Ich ręka powędrowała w górę, a moja nie – ale to nie określa mojego potencjału czy mojego miejsca w dywizji. Czuję, że jestem najlepszy na świecie. Muszę tam tylko wyjść, rozluźnić się, być pewnym siebie i wtedy nie sądzę, żeby którykolwiek z tych gości był w stanie mnie pokonać.
Szansę na przerwanie czarnej serii 33-letni Amerykanin miał będzie już w najbliższą sobotę. W walce wieczoru gali UFC on FOX 25 w Long Island skrzyżuje pięści z doskonale radzącym sobie po przejściu z kategorii półśredniej do średniej Kelvinem Gastelumem.
W swoich przygotowaniach do walki Weidman postawił na naukę i technologię, wiele czasu spędzając w zaawansowanym instytucie dla sportowców Sports Science Lab.
Szanuję Kelvina. Pokonał dobrych gości w kategorii średniej, nie ma co do tego wątpliwości.
– powiedział Weidman.
Wiem jednak, co potrafię i na co mnie stać. Przegrałem te trzy walki i przez to ludzie inaczej na mnie patrzą, ale nie tak, jak widzę siebie ja sam. Przegrałem każdą z nich z innych powodów i szczerze mówiąc, po prostu trzy razy z rzędu miałem najgorsze wieczory w życiu.
Czuję jednak, że w sobotę ludzie zobaczą dawnego Chrisa Weidmana. Nie chcę nawet mówić, że „dawnego”, bo to sugeruje, że zniknąłem. A to nieprawda. Nadal tu jestem, u samego szczytu. Tak czuję. Jestem przygotowany, aby wyjść tam i udowodnić, że jestem najlepszy.
*****
Alistair Overeem: „Jeśli tak się stanie, nic nie będzie już stało na drodze do mojego titleshota”