KSWPolskie MMATechnika MMA

Chorwacki koncert – jak Soldić rozmontował i zmasakrował Khalidova?

Techniczna analiza zwycięstwa Roberto Soldicia z Mamedem Khalidovem w walce wieczoru gali KSW 65.

W starciu wieńczącym galę KSW 65 w Gliwicach kapitalnie usposobiony Roberto Soldić ciężko znokautował Mameda Khalidova, odbierając mu tron wagi średniej. Co zadecydowało o zwycięstwie Chorwata? Jakie – chwilami kardynalne – błędy popełnił Czeczen? Przeanalizujmy…

Runda pierwsza

W początkowej fazie walki to Khalidov był stroną atakującą. Wywierał delikatna presję, podczas gdy Soldić krążył dobrze po łuku – nie dawał się zamykać na siatce – jednocześnie jednak pozostając cały czas w gotowośći do wystrzelenia petardy lewicą.

Mamed w swoim stylu czarował przednią ręką, bujał się, poruszał głową, biodrem, starając się wyprowadzić rywala w pole – tj. przygotować sobie atak.

W pierwszych pięciu minutach Czeczen nie zanotował jednak wielu sukcesów. Koncentrował się przede wszystkim na kopnięciach, ale tylko jedno boczne na korpus oraz trzy smagające, także na schaby, doszły celu. Ponadto grzmotnął też Soldicia mocnym niskim wewnętrznym kopnięciem i jednym ciosem krzyżowym.

W 3:17 rundy pierwszej doszło do bardzo ważnej akcji, która uruchomiła sekwencję zdarzeń, po których Khalidov wyraźnie opadł z sił, oddychając już ciężko. O co chodzi?

Roberto zdzielił Mameda soczystym okrężnym kopnięciem na korpus. Jego stopa wyraźnie zahaczyła o schaby ustawionego nieomal bokiem i nieudanie blokującego kopnięcie – przeszło pod jego lewą ręką, podczas gdy prawa strzegła głowy – Czeczena.

Chwilę potem Robocop raz jeszcze grzmotnął na doły…

Roberto łapie rywala na wykroku – ustawienie lewej nogi źle kontrolującego dystans Mameda na pierwszym zdjęciu – zachodząc go i traktując soczystym krzyżowym na korpus.

Zainkasowawszy te dwa mocne uderzenia na dół – middlekick oraz krzyżowy – były już mistrz wagi średniej… Zmienił ustawienie na odwrotne! Oczywiście, scenariusza, w którym zmienił je z jakiegokolwiek innego powodu niż przyjęcie dwóch bomb na korpus – na które był narażony, walcząc klasycznie! – wykluczyć nie sposób, ale… Postawię na to, że chciał dać odpocząć korpusowi. Rzućmy zresztą okiem na ustawienie Mameda zaraz po zainkasowaniu tychże uderzeń.

Na pierwszym zdjęciu postura Mameda chwilę po zainkasowaniu kopnięcia na korpus, a na drugim po krzyżowym na korpus. Charakterystyczna, lekko przygarbiona, niepozostawiająca wątpliwości, że odczuł te bomby.

Co stało się potem?

Idąc już w odwrotnej pozycji do boku, Khalidov zainkasował niskie kopnięcie Soldicia, ale uniósł nogę i zdołał na moment przechwycić lewą Chorwata – na tyle skutecznie, że Robocop stracił równowagę i wylądował na deskach. Czeczen rzucił się za nim. Co działo się w parterze?

Otóż, Chorwat najpierw bronił się motylą gardę, później dystansował kolanami, cały czas cofając się w kierunku ogrodzenia. Khalidov spróbował przeskoczyć jego gardę, aby przejść do pozycji bocznej, ale został powstrzymany. Po siatce Roberto wrócił na nogi. W parterze, gdzie niesłynący nigdy z kontroli z góry Czeczen nie zdołał utrzymać Chorwata, walka toczyła się przez 53 sekundy.

Następnie przez 27 sekund zawodnicy pozostawali w klinczu, gdzie Khalidov wciskał Soldicia do siatki, tracąc na to więcej sił aniżeli rywal. Spróbował nawet obalenia, ale nie zdołał przewrócić Robocopa, który dobrze pracował nachwytem, nie dając zajść sobie za plecy.

Ba! Chorwat popisał się kapitalnym rzutem przez biodro, wykorzystując właśnie doskonale nachwyt lewą ręką.

Khalidov szybko wrócił na nogi, ale… Nie był już sobą! Jego mobilność znacznie spadła, podobnie aktywność. Zaczął oddawać pole, krążąc przy ogrodzeniu. Oddychał szeroko otwartymi ustami. Jego poruszanie się wyraźnie sugerowało, że walka na chwyty w parterze i klinczu, a także dwie bomby na korpus, które wcześniej przyjął – a które to doprowadziły do zmiany przezeń pozycji i w konsekwencji przeniesienia walki na dół – sporo go kosztowały.

Co natomiast zrobił Robocop, gdy walka wróciła na nogi? Podkręcił tempo.

Roberto wymanewrował Khalidova, zachodząc jego wykroczną nogę i odpalając szybki krzyżowy z mocnego wychylenia – bez wcześniejszej sygnalizacji, bez „ładowania”. Mamed próbował dystansować lewą ręką (pierwsze zdjęcie), ale uderzenie trafiło go czysto. Jego głowa odskoczyła (drugie zdjęcie). Spróbował jeszcze skontrować prawym, ale przestrzelił – gdy zaś odchodził, wydawało się, że ma delikatny problem z błędnikiem.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Zresztą, nie wykluczyłbym, że tym właśnie ciosem Roberto przestawił Mamedowi nos!


Powyżej ten sam cios z innego ujęcia. Chorwat wyraźnie zahaczył o nos Czeczena, który na drugim zdjęciu jest odrobinę wygięty milisekundy po jego przyjęciu.

Wróćmy jednak do tematu…

Chwilę potem Chorwat zaatakował swoją firmową kombinacją – lewego kopnięcia, które zostało w większości zblokowane (pierwsze zdjęcie), z ponowieniem natychmiastowym lewym, który wszedł czysto. Kontrola dystansu Czeczena znów nie zadziałała.

W końcu Roberto powrócił do ataków na doły, które świetnie sobie przygotowywał.

Na pierwszym obrazku Soldić atakuje krzyżowym na głowę. Khalidov w dużej jednak mierze zbija uderzenie. Dwie sekundy później Chorwat zmienia poziom ataku – również wyprowadza lewicę, ale tym razem na dół. Spodziewający się kolejnego uderzenia na górę (ręce wysoko) Czeczen inkasuje je na korpus.

Chwilę później Robocop powtórzył bliźniaczo podobny atak.

Na pierwszym obrazku Soldić atakuje krzyżowym na górę, a na drugim – 13 sekund później – zaskakuje Khalidova krzyżowym na korpus, który wchodzi czysto.

Na tym etapie walki Czeczen poniewierał się już po oktagonie dalekim od zwinnego i tanecznego krokiem. Plątał się przy siatce, osaczony przez kastrującego go z przestrzeni i okazji do złapania oddechu Soldicia, którego lewica była cały czas w gotowości. Mamed trafił wówczas dobrym snapem, a jego krzyżowy prawie doszedł celu, ale presja ze strony Chorwata nie malała.

Soldić znów zamknął Khalidova w sąsiedztwie ogrodzenia. Kropnął soczystym wewnętrznym kopnięciem – Czeczen spodziewał się middlekicka vide blok rękami – a następnie natychmiast ponowił mocnym krosem na doły, który również wszedł jak w masło. Ponownie Mamed pozostał w zasięgu rażenia przeciwnika znacznie dłużej niż powinien.

Jakby tego było mało, w ostatnich sekundach Czeczen wziął jeszcze rozbieg, atakując latającym kolanem – techniką wymagającą sporo energii, której na tym etapie walki już mu wyraźnie brakowało! – które jednak Soldić spokojnie przepuścił.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Podsumowując pierwsze pięć minut, warto podkreślić, że to Chorwat znacznie lepiej kontrolował dystans aniżeli Czeczen. Jak wspomniałem, przyjął kilka frontali na korpus, ale przepuścił aż pięć middlekicków, a dwa wysokie kopnięcia zblokował.

Warto też odnotować, że w pierwszej rundzie Robocop grzmotnął pięć razy w wykroczną nogę Khalidova niskimi kopnięciami, co również wpłynęło na mobilność Czeczena. Kluczowe były jednak omówione wyżej ataki na korpus i kilka ciosów, które czysto wylądowało na głowie – nosie – Mameda.

Runda druga

Świadom sukcesów w atakach na korpus z rundy pierwszej, w drugiej Roberto od razu zabrał się do pracy, obijając schaby Mameda długimi krzyżowymi.

Zwracam uwagę, że na obu przykładach Soldić zachodzi wykroczną nogę Khalidova, który prostuje ręce w odruchu obronnym. Nie po raz pierwszy. To ważne. Zapamiętajcie te wyprostowane ręce Czeczena… Wrócimy do nich.

Z czasem Roberto niespodziewanie poszukał… obalenia! Unieruchomił prawą stopę Mameda swoją lewą (pierwsze zdjęcie), a następnie wewnętrznym haczeniem tejże nogi ułożył Czeczena na plecach.

Nie lekceważyłbym tego, co wydarzyło się potem w parterze, bo… Soldić z góry gruszek w popiele nie zasypiał! Najpierw wbił mocno krótki łokieć w korpus Czeczena. Później potraktował go soczystym łokciem na głowę, by następnie dosięgnąć go prostym, także na głowę. Gdy później podniósł pozycję – tj. wrócił na nogi – jeszcze dwa razy pochylił się nad rywalem z intencjami niespeniającymi kryterium dobroci, dwukrotnie rąbiąc lewicą na schaby Khalidova. Wiedział już dobrze, gdzie jest słaby punkt rywala!

Jakby tego było, wymęczony już Czeczen zainkasował potem kopnięcie na krocze. Wykorzystał dokładnie 2 minuty i 5 sekund na odpoczynek, co pozwoliło mu nieco zregenerować siły. Po wznowieniu był bowiem odrobinę zrywniejszy, ruchliwszy.

Ponownie jednak – co było regułą w tej walce – Roberto z łatwością zachodził wykroczną nogę Mameda, trafiając do dominujących pozycji. Powyżej grzmotnął Khalidova soczystym lewym sierpem na głowę. Mam nadzieję, że widzicie, gdzie znajdują się na drugim obrazku ręce byłego mistrza? Tak, wyprostowane, nisko – spodziewał się kolejnego ataku na korpus, przyzwyczajony do tychże.

Mamed odrobinę się zirytował. Zaatakował krosem i kopnięciem na głowę, ale żadne z tych uderzeń celu nie doszło – pierwsze Chorwat zebrał na gardę, przed drugim się odsunął.

Tymczasem Roberto…

Znów grzmotnął Khalidova na korpus! Ponownie widzimy wyprostowane ręce Khalidova i niekorzystne ustawienie przedniej nogi.

Chorwat czuł już krew. Podkręcił tempo. Polował na wijącego się przy siatce Czeczena. Znów potraktował go ślicznym krosem na korpus, który Mamed odczuł bardzo wyraźnie.

Soldić ponownie z łatwością wymanewrował Khalidova – wykroczna noga na zewnątrz – trafiając soczystym krzyżowym. Na drugim z powyższych zdjęć widzimy sylwetkę Mameda po tym uedrzeniu. Zgięty w pół, skurczony. Odczuł tę bombę! Nie po raz pierwszy…

Soldić kontynuował natarcie. Trafił lewym na głowę w kombinacji.

W pewnym momencie Chorwat zaczął też atakować schaby Czeczena prawym prostym – vide akcja powyżej.

Obaj zawodnicy wymienili się późnej krosami na korpus – bo w końcu takowy odpalił też Mamed. Khalidov zaatakował dwoma obrotowymi łokciami i krzyżowym na głowę – i każde z tych uderzeń sięgnęło Soldicia. Może Czeczen nie trafił czysto, ale wystarczyło to, aby na chwilę zdjąć z siebie presję Chorwata.

Ten szybko jednak wrócił do realizowanej z żelazną konsekwencją strategii…

Chorwat na pierwszym zdjęciu znów atakuje korpus, zachodząc wykroczną nogę Czeczena, który standardowo prostuje ręce. Na drugiej akcji – 5 sekund później – zmienia płaszczyznę ataku, tym razem rąbiąc na głowę – i ponownie trafia (zdjęcie uchwycone tuż po uderzeniu). Mamed znów oddał dogodną pozycję, wyprostował ręce.

Robocop ruszył agresywniej, zamknął mocno rozbitego już rywala na ogrodzeniu, gdzie znów odpalił uderzenia na doły.

Powyżej Roberto trafia prawym na korpus i lewym na korpus. Ręce Mameda – nisko!

Khalidov nie złożył jednak broni.

Czeczen trafił dobrym smagającym kopnięciem na korpus, po którym to Chorwat odrobinę się ugiął. Odczuł je!

Khalidov zobaczył światełko w tunelu. Świadom – jak sądzę – że „teraz albo nigdy”, ruszył do ataków.

Czeczen dosięgnął odczuwającego jeszcze skutki snapkicka Chorwata dwoma bliźniaczo podobnymi prawymi, zmuszając go do oddania pola.

Khalidov ruszył za rywalem. Poszedł na wojnę. Jak kiedyś Cody Garbrandt z Pedro Munhozem – przegraną – czy w Stipe Miocić w rewanżu z Juniorem dos Santosem – wygraną. Obaj Amerykanie nie mieli wówczas wyboru – i nie miał go w tym momencie walki także Mamed Khalidov. Zaatakował.

Soldić zachował jednak spokój, świetnie orbitując z rękami uniesionymi wysoko. Przy kolejnej szarży pola już nie oddał i obaj wdali się w ostrą wymianę – obaj trafili bombami, obaj minimalnie się zachwiali. Khalidov, który postawił już wszystko na jedną kartę, ruszył z kolejną szarżą.

Przy kolejnym spięciu żaden nie trafił czysto, choć bomby szyły powietrze. Mamed zamknął Roberto na siatce, ale ten nie stracił chłodnej głowy. Wrócił do tego, co zapewniło mu tak wiele sukcesów…

Soldić ponownie rąbnął Khalidova soczystym lewym na schaby. Schemat ten sam co wcześniej – zaszedł wykroczną nogę, podczas gdy Mamed wyprostował ręce.

Uderzenie to miało kapitalne znaczenie dla tego finalnego. W międzyczasie Czeczen odpalił jeszcze prawy krzyżowy, ale garda Chorwata była na posterunku. Chwilę potem…

Robocop przygotowuje potężną lewicę. Khalidov trzyma ręce wysoko. Jednak po raz kolejny spodziewając się, że uderzenie wyląduje na jego schabach – z ustawienia Chorwata trudno rozczytać, na jakim poziomie zaatakuje – znów popełnia okrutny błąd, niebu obrzydły, opuszczając i prostując ręce. Dodatkowo delikatnie obniża pozycję, próbując chronić porozrywany już wcześniejszymi uderzeniami korpus.

Na jego nieszczęście, bomba ta Chorwata była wymierzona w jego głowę. Czeczen przyjął cały impet uderzenia, jeszcze go zwiększając w wyniku wspomnianego obniżenia pozycji – prosto na rzeczoną lewicę.

Poniżej jeszcze dwa zdjęcia z rzeczonego nokautu oraz nagranie. Zwracam ponownie uwagę na dominujące ustawienie Soldicia – prawa noga na zewnątrz lewej Khalidova – oraz wyprostowane ręce Czeczena. Na nagraniu sugeruję zwrócić uwagę, jak Czeczen obniża ręce, prostując je, tuż przed lądującym na jego głowie lewym.

Wnioski

W ostatnich 12 latach Mamed Khalidov walczył trzy razy z rasowymi mańkutami. W 2009 roku z zapaśnikiem Mattem Lindlandem i niedawno dwukrotnie ze Scottem Askhamem. Jednak w pierwszej walce z Brytyjczykiem – do której zresztą wyszedł ustawiony odwrotnie, co było sygnałem ostrzegawczym! – stójki nie było wiele, a drugą wygrał w 36 sekund. Rodziło to zatem pytanie, jak Czeczen poradzi sobie z mańkutem? Otóż, kompletnie sobie nie poradził.

W potyczce z Roberto Soldiciem nie potrafił utrzymać dominującej pozycji – tj. swojej lewej nogi na zewnątrz od prawej Chorwata. Oczywiście nie jest to element konieczny do pokonania leworęcznego przeciwnika, ale w wielu sytuacjach bardzo przydatny. Robocop zdobywał dogodne ustawienie w zasadzie, kiedy tylko chciał.

Praca na nogach i kontrola dystansu Khalidova również nie wyglądały dobrze. I nie chodzi tylko o wspomniane wyżej notoryczne oddawanie pozycji, ale też o miotanie się przy ogrodzeniu, niezdolność do utrzymywania walki na środku klatki. Prawdopodobnie wpływ miała też na to szybkość Soldicia.

Chorwatowi oddać natomiast trzeba, że kapitalnie przeplatał krzyżowe na korpus z krzyżowymi na głowę, wyprowadzając rywala raz za razem w pole. Niezdolność Czeczena do znalezienia jakiejkolwiek odpowiedzi na powtarzane te raz za razem techniki Chorwata była symptomatyczna. Prostował panicznie ręce, nie wiedząc, czy uderzenie pójdzie na dół, czy też na górę. Z czasem zaczął je też obniżać – a to oczywiście z powodu porozbijanego już korpusu.

Przyjrzyjcie się zresztą poniższemu kolażowi, na którym widać reakcje Khalidova na krosy na korpus Soldicia. Na ostatnim zdjęciu Mamed już się – nie po raz pierwszy – przeliczył, ale tym razem przypłacił to nokautem.

Generalnie ataki na korpus w starciu z zawodnikiem, który opiera swoją defensywę na odchyleniach, to świetny pomysł. Jestem przekonany, że nie było tutaj przypadku. Chorwat miał rąbać na schaby, by były one łatwiej dostępne niż głowa Czeczena.

W drugiej rundzie Soldić dołożył jeszcze sześć niskich kopnięć – głównie zewnętrznych – co prawdopodobnie również odbiło się na lichej mobilności Khalidova.

Uważam zresztą, że fragmenty parterowo-klinczerskie w pierwszej rundzie odebrały sporo tchu Czeczenowi. Do tego doszedł przywoływany już powyżej wielokrotnie terror schabów.

Ba! Nawet w obszarze grapplerskim Roberto Soldić pokazał swoją wyższość. Nie dał sobie zrobić krzywdy na plecach, szybko wracając na nogi. Sam dwukrotnie obalił Khalidova, z góry częstując go kilkoma soczystymi uderzeniami na głowę i korpus.

Chorwat nie pękł też pod presją, gdy w końcówce walki Khalidov ruszył z ciosami. Nadal – w przeciwieństwie do cofającego się często w linii prostej rywala – doskonale orbitował. Zachował zimną krew, w końcowej akcji kolejnym krosem na korpus ustawiając sobie nokaut.

Innymi słowy, byliśmy świadkami koncertu.

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button