Chore szpagaty, niedzielne żale i „pedalskie opaski” – Marcin Różalski ostro i szczerze o rozstaniu z KSW
Były mistrz kategorii ciężkiej KSW, Marcin Różalski, w dosadnych słowach wyjaśnił powody rozstania z polskim gigantem.
Były mistrz kategorii średniej Michał Materla umieścił wczoraj w mediach społecznościowych zabawne zdjęcie, na którym jakoby „apeluje” o powrót Marcina Różalskiego pod sztandar KSW…
Rzecz jednak w tym, że szanse na taki scenariusz wydają się bliskie zeru, a temat nie jest szczególnie zabawny.
Zapytany bowiem niedawno w rozmowie z Jarosławem Świątkiem z MyMMA.pl o Marcina Różalskiego, współwłaściciel polskiego giganta Martin Lewandowski postawił sprawę jasno.
Wydaje mi się, że wątek Różalskiego został wyczerpany.
– stwierdził polski promotor.
Nie będę mówił o przeszłości. Mogę powiedzieć tylko o przyszłości – nasze drogi tak się daleko rozeszły, że się już nigdy nie zejdą.
Żadnych wątpliwości na temat potencjalnej współpracy z KSW nie pozostawił też Różal, który w charakterystycznym dla siebie stylu w bawełnę owijać nie zamierzał, gdy także w rozmowie z Jarosławem Świątkiem został zapytany – przez fanów – o powody rozstania.
To jest bardzo długa historia, w którą musielibyśmy się zagłębić naprawdę od podstaw, bo cały konflikt rozpoczął się po grudniowej gali w Krakowie, a nawet jeszcze przed galą, gdy miałem epizod jako trener.
– zaczął Różalski.
Wszystko to jednak pomijając, konflikt w ogóle nie rozegrał się o pieniądze. W ogóle. Konflikt rozegrał się o to, jak zostałem potraktowany, jakie słowa zostały użyte wobec mojej osoby, bo zostałem nazwany jako „coś charakterystycznego”. Mi, na przykład, to nie pasuje, bo to tak, jak bym powiedział do kogoś: „Ty brodaty pedale”. „Ty brodaty, kurwa, pedale”. Z tą swoją, kurwa, pedalska opaską na włosach. Ja zostałem nazwany „coś charakterystycznego”. Jak jestem dla niego „coś charakterystycznego”, to bardzo mi przykro, bo ja nie jestem, kurwa, „coś”.
Druga sprawa – potraktowanie mnie w kategorii tylko i wyłącznie biznesowej, a wcześniej palenie frana, jaki to jest, kurwa, brat, przyjaciel i tak dalej. A biorąc pod uwagę, że do innych osób też takie słowa były używane, a za chwilę było z nimi, kurwa, ciśnięte od kurew i tak dalej.
I ostatnie – czego też nie rozumiem do tej pory – pretensja do mnie, że zmieniłem, kurwa, barwy klubowe. Jak to z ust jednego, kurwa, z imperatorów usłyszałem: „Nasze drogi się nieco rozchodzą”. No to, kurwa, nasze drogi się rozchodzą. To się rozeszły. Nieco.
Tylko najśmieszniejsze to jest to, że ja tą utarczkę słowną miałem z jednym, ale pruć się, kurwa, zaczął drugi, z którym ja w ogóle nawet w tej kwestii nie nawiązałem dyskusji. Jak sraka była, kurwa, i potrzeba było pomocy, to potrafił, kurwa, jeden przyjechać tu nawet w niedzielę i się, kurwa, żalić. Albo jak potrzeba było, żebym gdzieś pojechał, coś tam. A tutaj nie można było normalnie. Więc się, kurwa, nasze drogi rozeszły.
Za pas dostałem takie same pieniądze jak za walkę z Pudzianem. I to nie były, kurwa, nie wiadomo jak duże pieniądze, żeby ktoś nie myślał. Ja się na to zgodziłem. Nigdy nie byłem roszczeniowy, jak chodzi o pieniądze. Później jakaś tam poszła kwestia, już po Stadionie, żebym dał rewanż, to wtedy wypierdoliłem kwotę. Oczywiście, że wypierdoliłem kwotę. Mega wyjebałem kwotę. Wyjebałem tak kwotę, że nawet mnie się ugięły kolana.
I tak powstał konflikt. Nie chciałem go eksponować, ale to nie ja przelałem pierwszą krew i nie ja zacząłem jakieś, kurwa, chore szpagaty robić i gadki. I tak to wyszło. Jesteśmy teraz na normalnej, kurwa, wojence.
Obecnie Marcin Różalski wojuje pod banderą kickbokserskiej organizacji DSF Kickboxing Challenge.
*****
Komentarze: 3