„Chodziłem po pokoju podekscytowany, jak piękną robotę zrobił” – Ziółkowski z dużym uznaniem o Gamrocie
Mistrz kategorii lekkiej KSW Marian Ziółkowski opowiedział o sobotniej walce z Maciejem Kazieczką oraz ostatnim zwycięstwie Mateusza Gamrota w UFC.
W grudniu ubiegłego roku Marian Ziółkowski w rewanżu efektownie rozprawił się z Romanem Szymańskim, kończąc krótkie, kilkumiesięczne bezkrólewie, jakie zapanowało w kategorii lekkiej KSW po opuszczeniu tronu przez Mateusza Gamrota.
Tymczasem już w sobotę w ramach gali KSW 60 warszawianin stanie do pierwszej obrony tytułu, krzyżując pięści z rozpędzonym serią czterech zwycięstw Maciejem Kazieczką.
– Jakie postawi warunki, zobaczymy w sobotę – powiedział o rywalu Marian podczas czwartkowej konferencji prasowej. – Jest dobrym zawodnikiem, bardzo solidnym, dobrym w stójce. Dobre zapasy, nie najgorszy parter. Jest dobrym zawodnikiem. Sami wiemy, że swoimi walkami zasłużył na ten pojedynek, więc gość jest na właściwym miejscu.
– Mogę powiedzieć, że czuję, że jestem w bardzo dobrej formie. Wydaje mi się, że znowu mogę powiedzieć, że czuję się w jeszcze lepszej formie niż ostatnio. Można jednak powiedzieć wiele słów, a wszystko weryfikuje walka.
– Nigdy nie zapomnę, jak kilka miesięcy temu obejrzałem trailer przed walką z (Mateuszem) Rębeckim. W tym trailerze mówię, że „ten pas już jest mój, że nie ma innej opcji”. Nie mówiłem, że go rozwalę, ale mówiłem, że ten pas już jest mój – mówiłem to w wersji dokonanej.
– Po czasie to obejrzałem i myślę, kurde, jakie górnolotne teksty, jakie bezsensowne zapowiadanie, jak głupio się teraz czuję, więc… Nie ma co teraz mówić, zapowiadać. Czuję, że jestem w dobrej formie i zobaczymy, jakie to będzie miało przełożenie w sobotę.
Przed sobotnim bojem na szczycie wagi lekkiej nie brak głosów, wedle których 5-rundowy dystans walki stanowić może o przewadze Golden Boya. Reprezentant WCA Fight Team aż cztery razy w karierze walczył już bowiem w mistrzowskich rundach – wliczając w to dwa ostatnie pojedynki – podczas gdy dla Macieja Kazieczki będzie to nowość.
Marian przestrzega jednak przed przywiązywaniem do tego elementu zbyt dużej wagi.
– Na papierze jest to na moją korzyść – powiedział. – Już wiele rund mistrzowskich przewalczyłem, wiem mniej więcej, jak rozkładać siły, jak trzeba do tego podchodzić. W ogóle nie dość, że Maciek nie miał jeszcze walk mistrzowskich, to nie stoczył jeszcze tak wielu pojedynków, ani wielu walk, które kończyły się decyzjami. Na papierze więc jest to oczywiście mój atut.
– Ale powtarzam „na papierze” do znudzenia, bo tyle w MMA było już różnych ciekawych rzeczy… Nigdy nie zapomnę, jak TJ Dillashaw bił się pierwszą walkę z Renanem Barao. Renan Barao był totalnym dominatorem. Wszyscy uważali, że będzie bronił pasa tak samo długo jak Aldo. I wszedł do tej walki TJ Dillashaw. Pamiętam, że wielu ludzi uważało, że gość wszedł, bo nie było tak naprawdę nikogo lepszego. I widzieliśmy, co zrobił z Barao. Totalni go rozwalił.
– MMA jest takie, że na papierze może się wydawać, że wszystko już jest zaplanowane, a w walce wychodzi totalnie coś innego. To trzeba szanować. Zobaczymy. Na papierze wydaje się, że te walki mistrzowskie to moja przewaga.
Marian Ziółkowski podkreślił, że obecnie koncentruje się wyłącznie na sobotniej konfrontacji z Maciejem Kazieczką, ale nie znaczy to, że oczami wyobraźni nie sięga odrobinę dalej…
– Trochę wybiegam (w przyszłość), ale z szacunku dla Maćka przede wszystkim skupiam się na pojedynku z nim – powiedział. – Póki z nim nie wygram, póki moja ręka nie pójdzie do góry, to nic tak naprawdę nie jest wiadome. Ale też myślę gdzieś już, że gdyby się udało wygrać, to myślę, że powinien przyjść czas na moją walkę z Borysem.
Tymczasem w drodze do gali przed jednym z magazynów Koloseum warszawianin miał okazję spotkać się ze swoim ostatnim pogromcą, tj. byłym podwójnym mistrzem KSW Mateuszem Gamrotem, który obecnie wojuje pod sztandarem UFC.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
W zeszłym roku Gamer pokonał jednogłośnie Golden Boya, a po walce doszło do delikatnych medialnych zgrzytów między oboma zawodnikami. Marianowi nie przypadły bowiem do gustu niektóre wypowiedzi Mateusza, który taki a nie inny przebieg walki zrzucił na karb pewnego rodzaju wypalenia.
– To, że nie okazał mi szacunku, to może trochę za mocno powiedziane, ale rzeczywiście brakowało trochę docenienia, jak mu się postawiłem – przyznał Marian, zapytany o Mateusza. – Ale Mateusz potem to wszystko sprostował, więc to już nawet nie ma o czym mówić.
Opuściwszy KSW, kudowianin przegrał co prawda niejednogłośnie z Guramem Kutateladze, ale dwa tygodnie temu koncertowo rozprawił się ze Scottem Holtzmanem, nokautując Amerykanina w drugiej rundzie. Walkę tę na żywo przed telewizorem śledził Golden Boy…
– Byłem szczęśliwy – powiedział. – Jak zobaczyłem, co zrobił, to nie mogłem w to uwierzyć. Od razu wstałem, łaziłem po pokoju, zadzwoniłem do dziewczyny, bo akurat nie było jej. Zadzwoniłem do swojego dobrego koleżki Damiana – którego też pozdrawiam – i gadałem z nim, opowiadałem akcję ze snem. Mówię: „Pamiętasz Pamiętasz, jak to mówiłem?”. Chodziłem po pokoju podekscytowany, jaką piękną robotę zrobił.
– Każdemu praktycznie przeciwnikowi, z którym się biłem, dobrze życzę. Tym bardziej Mateuszowi. To był dla mnie zaszczyt, że mogłem z nim zawalczyć, że w dodatku walka była fajna. Będę mu zawsze kibicował i będę mu zawsze życzył, żeby zarabiał taką kasę jak ostatnio, bo jeszcze przytulił miły bonusik, więc… Coś pięknego!
Cała konferencja prasowa z Marianem Ziółkowskim poniżej (za MMABNB.pl).
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****