„Chciałem pokazać, że nie jestem zawodnikiem na cofce” – Robert Ruchała był pewny siebie przed KSW 94 i „nie musiał wszędzie o tym mówić”
Robert Ruchała podsumował fantastyczne zwycięstwo nad Patrykiem Kaczmarczykiem podczas gali KSW 94 w Trójmieście.
Krótki ale kapitalny występ dał Robert Ruchała w rewanżowym starciu z Patrykiem Kaczmarczykiem podczas sobotniej gali KSW 94 w trójmiejskiej Ergo Arenie.
Kapitalnie dysponowany 26-latek potrzebował jedynie 59 sekund, aby rozprawić się z rywalem. Dobrze pracował lewym prostym, nie oddając pola, aż w końcu potraktował Patryka srogim kopnięciem na korpus, odbierając mu ochotę do dalszej walki. Sięgnął tym samym po tymczasowy pas mistrzowski kategorii piórkowej.
W rozmowie z Arturem Mazurem w magazynie Klatka po Klatce nowosądeczanin nie ukrywał radości i dumy ze swojego występu.
– Wiedziałem – powiedział. – Tutaj dostawałem te pytania na wywiadach… Aż mówiłem Dominikowi (Woźniakowi), jak wychodziliśmy: czemu wszyscy mówią, że Patryk jest taki pewny i zmotywowany, jak ja też jestem? Tylko ja nie muszę tak o tym wszędzie mówić. Po prostu też jestem pewny.
– Naprawdę ciężko zapierdzielałem i byłem pewny tych wszystkich swoich umiejętności i chciałem wam to dzisiaj pokazać – że po tej porażce z Parnassem, która była dla mnie naprawdę ciężka – bo była u mnie w mieście, zabrali mi pas…
– Wiesz, dlaczego był dzisiaj kolor czerwony z czarnym? Feniks z popiołów. Po prostu odrodzić się i wrócić jako odmieniony zawodnik.
Do walki z Patrykiem Kaczmarczykiem mający za sobą okres przygotowawczy w American Top Team Robert Ruchała wyszedł z prawdziwie morderczymi intencjami. W przeciwieństwie do poprzednich pojedynków, tym razem pola nie oddawał, poszukując – udanie! – mocnych ciosów i kopnięć.
– Chciałem pokazać, że nie jestem zawodnikiem na „cofce” – wyjaśnił. – Powiedziałem to wcześniej w wywiadach: jestem zawodnikiem, który dostosowuje się do rywala w klatce. To, że stanąłem, to stanąłem. Nie wiem, jak dalej trwałaby walka, ale po prostu dostosowuję się do tego, co dzieje się w klatce.
– To, że ostatnie dwie walki były na „cofce”? Po prostu tak musiałem walczyć. Ta była w przodzie, bo po prostu poczułem, że mogę i tak zrobiłem.
– Byłem tak naładowany emocjami, że po prostu czułem, że tam parę razy wszedł ten lewy prosty i mówię: ja pierdzielę, ale ja biję! Ale ja biję! Muszę jeszcze raz, muszę jeszcze raz! Czułem też, że szybkościowo (przeważałem) i te kopnięcia. Czułem, że kłuję i Patryk się tam gubił po prostu.
– Nie wiem, jakie mają tam odczucia. Może się podzieli za niedługo, ale ja po prostu czułem, że wyprzedzam, że trafiam, że jestem po prostu nieuchwytny.
Zapytany o potencjalny rewanż z Salahdinem Parnasse, który w zeszłym roku zadał mu pierwszą w karierze porażkę, Robert Ruchała podkreślił, że w ogóle się nad tym teraz nie zastanawia. Cieszy się ze zwycięstwa. Z perspektywy czasu nie ma natomiast wątpliwości, że porażka ta z Francuzem na złe mu nie wyszła.
– Porażka była mi potrzebna – powiedział. – No tak. Tak.
– Czy presja zeszła? Tak akurat na to nie patrzyłem. Nie, nie. Po prostu poczułem, że ta walka (z Parnassem) dała mi bardzo dużo. Zmieniłem przygotowania, zmieniłem podejście, bardzo dużo zmieniłem. I to mi uświadomiło.
– Salahdine jest na bardzo wysokim poziomie. To jest top topów. Myślę, że w UFC mógłby być na Top 10.
Cała rozmowa poniżej.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – KAŻDY DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.