„Chciałem bić mu tam brawo!” – Dober o fenomenie Makhacheva i „przezabawnej” reakcji Gaethje
Drew Dober opowiedział o technicznych aspektach porażki, jaką na UFC 259 zadał mu Islam Makhachev.
Nie tak zeszłotygodniowy sobotni wieczór w Las Vegas wyobrażał sobie Drew Dober. W ramach gali UFC 259 Amerykanin przegrał bowiem przez poddanie w trzeciej rundzie z Islamem Makhachevem.
Jak zdradził w rozmowie z Punchlist MMA, jego klubowy kolega Justin Gaethje, który kilka miesięcy temu poległ z Khabibem Nurmagomedovem, w szoku nie był…
– To było przezabawne, bo wróciłem do Denver i gdy poszedłem na pierwszy mały trening, zobaczyłem Justina Gaethje – powiedział Dober. – Podchodzi do mnie i mówi: „No nie?”. Mówię, że tak, zdecydowanie było czuć, że (Islam) robi to od czwartego roku życia.
– Byłem w gazie. Wszystko w punkt. Byłem gotowy. Czułem, że mogę tam pokonać 99% wagi lekkiej, ale… Ludzie, ta gra, którą wniósł do oktagonu… Te elementy, w których jest mocny? Był w nich fenomenalny!
– Dostaję wiele wiadomości w mediach społecznościowych z pytaniami, czy był silny. Otóż, nie wydawał się szczególnie silny. Pod kątem siłowym nie było tam niczego nadludzkiego.
– Jednak te rzeczy, w których jest mocny… Jest w nich ekstremalnie mocny. Nie potrafiłem znaleźć na nie odpowiedzi.
O co konkretnie chodzi?
– Wydaje mi się, że pierwszej rundzie wybroniłem pierwsze zejście do nóg – powiedział Drew. – Chyba w każdej rundzie wybroniłem początkowe próby obaleń, ale jego wycięcia i zewnętrzne oraz wewnętrzne haczenia były decydujące. Był w stanie przechodzić od techniki do techniki.
– Jego wiedza na temat równowagi była nieprawdopodobna. Miałem wrażenie, że jestem tam na łyżwach. Niby mieliśmy klasyczne amerykańskie zejście do nogi, więc działałem zgodni z zasadami, ale zaczął robić to całe sambo z zewnętrznymi i wewnętrznymi haczeniami… To było coś niesamowitego. Chciałem tam bić mu brawo, gdy kładł mnie na plecach za każdym razem. To było zajebiste!
Dober powiedział, że gdy w pierwszej rundzie znalazł się na plecach, starał się rozczytać parterową grę rywala. Nie bronił się zbyt mocno przed oddawaniem pozycji, bo czaił się na najdrobniejszy błąd ze strony Dagestańczyka, aby wykorzystać go do powrotu na nogi. Nie doczekał się.
W drugiej odsłonie Amerykanin zaczął aktywniej bronić się przed ofensywą rywala, licząc na to, że ten, unieruchomiony w gardzie czy półgardzie, zacznie się frustrować i popełni błąd. Makhachev okazał się jednak bardzo cierpliwy.
– Zadowalało go, że znajdował się w mojej gardzie – powiedział Dober. – Zdałem sobie wtedy sprawę, że jeśli ja niczego nie zrobię, to on też niczego nie zrobi.
– Przewrócił mnie, więc zapracował na tę pozycję, ale w drugiej rundzie zdałem sobie sprawę, że to ja muszę coś zrobić, doprowadzić do czegoś. Jednak to dagestańskie wykluczanie nadgarstków, unieruchamianie stopy…
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
– Nie pozwolił mi wrócić pod ogrodzenie. Nie dawał sobie odepchnąć głowy. Kilka razy go przeprosiłem, bo przypadkowo wpakowałem palec w jego oczy. „O, przepraszam!”. Próbowałem do czegoś doprowadzić, kręciłem się. I zanim się zorientowałem, druga runda się skończyła.
– Jeśli mam być naprawdę szczery, to wydawało mi się, że po prostu brał wszystko, co mu dawałem. W pierwszej rundzie pozwalałem mu przechodzić pozycje, więc to robił. Po tej balasze, przed którą się wybroniłem – to była solidna balacha, piękna balacha, szacunek! – znalazłem się na górze. Wydawało mi się, że dlatego do drugiej rundy podszedł nieco ostrożniej na zasadzie: „Hej, chyba zna jiu-jitsu trochę lepiej, niż sądziłem, więc muszę zewrzeć szyki”.
Amerykanin powiedział, że w trzeciej rundzie poszukał skończenia za wszelką cenę, bo wiedział, że na kartach sędziowskich walki tej nie wygra – dlatego zaatakował kimurą z dołu.
– Próbowałem wywołać w ten sposób jakiś kocioł, zrobić coś – powiedział. – Wykorzystał mój błąd. Brał jednak tak naprawdę tylko to, co mu dałem.
– Gdy puściłem tę kimurę, moja ręka była jakby w górze. Zapiął klamrę i ją unieruchomił. Wydawał mi się wtedy – tak samo jak wszystkim innym – że moja ręka jest wysoko, więc jestem bezpieczny. Ale gdy to zapiął, nagle pojawiły mi się klapki na oczach. Krew zaczęła napływać mi do głowy.
– Wydaje mi się, że w pewien sposób połączył mój obojczyk z szyją. Nie musiałem więc mieć ręki przy głowie (jak w trójkącie rękami). Odklepałem w perfekcyjnym momencie, bo gdy tylko puścił, na chwile odpłynąłem. W okamgnieniu zrobiło się bardzo ciasno, więc nie miałem wyboru.
– Nie czułem żadnego bólu. Gdy to zapiął, sądziłem, że wszystko gra. Poczułem jednak szybko napływ krwi. Ma po prostu szeroką wiedzę, jeśli chodzi o duszenia. Wiedział, gdzie dokładnie wywrzeć presję i jak duża musi ona być. Byłem bliski odpłynięcia, więc myślę, no dobra, to jest szach i mat.
Do akcji Drew Dober chciałby powrócić w czerwcu lub lipcu, najchętniej naprzeciwko Ala Iaquinty. Jest też jednak gotowy na innych rywali, także tych spoza czołowej piętnastki rankingu kategorii lekkiej.
Cały wywiad poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=WjeeJ7e8bAw
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Czyli to samo, co mówił Dustin. Aspekt siłowy Dagestańczyków jest często mocno podkreślany, ale nie jest on nadzwyczajny. Technika i wyczucie balansu wydają się mieć dużo większe znaczenie.