„Chciałbym go dopaść” – Łukasz Rajewski zdeterminowany, aby doprowadzić do walki z Filipem Pejiciem
Łukasz Rajewski nie ukrywa, że po nokaucie, jaki jego bratu zafundował w sobotę Filip Pejic, chce za wszelką cenę doprowadzić do walki z Chorwatem.
Nie tak drugi występ pod sztandarem KSW – po bardzo udanym debiucie, w którym rozbił na pełnym dystansie Armena Stepanya – wyobrażał sobie Sebastian Rajewski.
W ramach sobotniej gali KSW 56 w Łodzi polski zawodnik przegrał bowiem w ledwie 12 sekund przez brutalny nokaut z rąk biorącego ten pojedynek w zastępstwie Filipa Pejicia.
Ekspresowej porażce brata przyglądał się z narożnika Łukasz Rajewski, który zresztą był swego czasu przymierzany do walki z Chorwatem.
Po wszystkim niewidziany w akcji od sierpniowej gali KSW 54, w ramach której pokonał niejednogłośną decyzją Bartłomiej Koperę, Raju nie pozostawił najmniejszych wątpliwości co do swoich dalszych planów sportowych.
– W tym roku jeszcze nie będę walczył, ale na początku nowego roku będę gotowy i bardzo chciałbym porozmawiać z włodarzami o walce z Pejiciem – powiedział w rozmowie z Igorem Marczakiem z PolsatSport.pl. – Miałem się już z nim bić w czerwcu. On mi gdzieś wypadł i połączyli mnie z Bartkiem Koperą, ale teraz jest super, bo chciałbym go dopaść.
– To by była dobra walka. Teraz jeszcze mnie mocno zmotywowało to, żeby do niej doprowadzić.
Filip Pejic rywalizuje w KSW od kwietnia ubiegłego roku, gdy efektownie znokautował Filipa Wolańskiego. Kolejnych dwóch pojedynków miło wspominał jednak nie będzie, bo najpierw przegrał jednogłośnie z Danielem Torresem, a później przez techniczny nokaut z Romanem Szymańskim. Jego bilans w KSW wynosi obecnie 2-2.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****