UFC

„Chcę z nim walczyć” – Adesanya pod wielkim wrażeniem ostatniej wiktorii Chimaeva, wyjaśnił, jak doszło do zestawienia z Imavovem

Były mistrz wagi średniej Israel Adesanya opowiedział o okolicznościach zestawienia walki z Nassourdinem Imavovem na UFC Rijad i ostatniej wiktorii Khamzata Chimaeva.

Gdy kilka tygodni temu Israel Adesanya opublikował w mediach społecznościowych nagranie, na którym ogląda walkę Nassourdine’a Imavova z Jaredem Cannonierem, spekulacje na temat jego zestawienia z tym pierwszym – żywe już wtedy – przybrały jeszcze na sile.

I rzeczywiście. Tydzień temu oficjalnie ogłoszono, że Adesanya pójdzie w bitewne tany z Imavovem. Ich pojedynek zwieńczy lutową gale UFC Fight Night w Rijadzie. W jaki sposób doszło do tego zestawienia? O tym The Last Stylebender opowiedział w najnowszym nagraniu, jakie opublikował na swoim kanale YT.

– W sumie nie wiem, jak do tego doszło – powiedział. – Po prostu zaproponowali mi tą walkę, więc mówię, że ok, niech będzie.

– Nie było żadnych innych nazwisk. Tylko on. Ale! Caio Borralho. On też szukał walki. Gdyby zaproponowali mi jego, byłoby słodko, ale… Odpowiedział zresztą na mój wpis, w którym ogłosiłem tę walkę, ale, brachu, mówiłem ci już, że gdy dojdzie do naszego starcia, na szali będzie pas. Powalczymy o tron.

– Szanuję gościa, który podchodzi do tego stricte biznesowo. Powiedziałbym, że to taki duch Goku. Coś na zasadzie: „Dobra, umiesz się bić? Sprawdźmy, jak mocny jesteś”. Szanuję takie podejście.

– Pojawiła się jednak walka z Imavovem i jesteśmy, gdzie jesteśmy.

– Tak, widziałem jego walki wcześniej – kontynuował Israel. – Wiem, że jest niebezpieczny, wiem, że jest sprytny. Podoba mi się jego styl. Niezła praca na nogach. Bardzo wszechstronny.

Dla Israela Adesanyi będzie to pierwsza niemistrzowska walka od sześciu prawie lat, a i nazwisko rywala też szczególnie rozpoznawalne nie jest. Nigeryjczyk zapewnił jednak, że motywacji mu nie zabraknie.

– Nie chodzi o niego – powiedział. – Chodzi o mnie. Walczę z gościem, ale chodzi o mnie. Chodzi o rozwój. Na tym etapie kariery niczego nie muszę pisać na nowo, podoba mi się ten scenariusz. Tak, chodzi o mnie, o rozwój, o pokazanie, na co mnie stać w pełnej krasie MMA.

Pojedynek Adesanyi z Imavovem – zawodników sklasyfikowanych na miejscach 2. i 5. w dywizji średniej – będzie miał kluczowe znacznie dla rozgrywki o pas. Zwycięzca zyska mocny argument, aby wrócić – w przypadku Nigeryjczyka – czy dołączyć – w przypadku francuskiego Dagestańczyka – do rajdu o złoto.

Tymczasem w grze o tron wagi średniej, na którym przez lata zasiadał The Last Stylebender, naprzeciwko siebie staną ponownie dwaj ostatni pogromcy Nigeryjczyka: Dricus Du Plessis i Sean Strickland. Amerykanin wyprzedził w wyścigu o usługi Afrykanera niepokonanego Khamzata Chimaeva, opromienionego dominującą wiktorią nad dobrym znajomym Israela Adesanyi, Robertem Whittakerem.

Nigeryjczyk takim rozwojem spraw – tj. zestawieniem rewanżu Du Plessisa ze Stricklandem – zaskoczony jednak nie był.

– Wiedziałem, że zestawią tę walkę – powiedział. – Wiedziałem, że tak będzie, bo mieli to już w planach. Nie byłem więc zaskoczony.

– Byłem natomiast zaskoczony, jak Khamzat przejechał się po Robie. Niesamowite. To sprawiło, że chcę z nim walczyć. „Dobra, cholera, koleś jest naprawdę bardzo, bardzo dobry”.

Co zaś tyczy się starcia z Imavovem, to Adesanya stwierdził, że nie ma w nim – póki co! – żadnej złej krwi. Jak zaznaczył, nie zna dobrze Nassourdine’a, więc pasuje mu taka sytuacja. Nie potrzebuje żadnych dramatów. Jeśli się natomiast pojawią, będzie na nie gotowy.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Zapytany o swoje plany na walkę, o swoją przyszłość, 35-latek zaskoczył. Stwierdził bowiem, że żyje z dnia na dzień i niczego już nie manifestuje, jak to przez lata miał w zwyczaju. Dorósł.

– Zrealizowałem już swoje marzenia w tej grze – powiedział. – Nadal mam jakieś marzenia, ale te najważniejsze już zrealizowałem. Trzeba się więc teraz tym po prostu cieszyć.

O jakie konkretnie marzenia chodzi? Adesanya chciałby mianowicie chociaż raz w swojej karierze wygrać przez poddanie. Planuje też na tym etapie swojej kariery walczyć „po prostu inaczej”.

Israel Adesanya vs. Nassourdine Imavov - kto wygra?

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button