Condit: „Chcę zamknąć sprawę z Diazem raz na zawsze”
Urodzony Zabójca przyznaje, że chciałby raz na zawsze rozwiązać kwestię kontrowersji z walki z Nickiem Diazem.
Jak wieść gminna niesie Carlos Condit w kolejnym pojedynku zmierzy się z Robbiem Lawlerem w pojedynku o pas mistrzowski kategorii półśredniej. Przebywający aktualnie na wakacjach Urodzony Zabójca w rozmowie z Chaelem Sonnenem w podcaście You’re Welcome wyjaśnił aktualny status starcia z Ruthlessem.
Na pewno mam taką nadzieję (że dojdzie do walki). Zasługuję na to. Walka między mną a Robbiem Lawlerem jest tą, którą fani chcą obejrzeć. Sprawa nie jest jeszcze domknięta, ale sądzę, że dojdzie do tego starcia.
UFC potrzebuje walk, które fani chcą oglądać. Mój management jest w ciągłym kontakcie z UFC. Osobiście poprosiłem o tę walkę. Ale sprawa nie jest jeszcze domknięta.
Condit opowiedział też o przeszłości, przyznając, że zanim po raz pierwszy ogłoszono pojedynek Nicka Diaza z Georgesem Saint-Pierrem (którego ostatnie komentarze bardzo mu schlebiają), to on miał walczyć z ówczesnym mistrzem. Jednak UFC zmieniło decyzję po tym, jak Diaz, pokonawszy BJ-a Penna, wyzwał do walki Kanadyjczyka kultowym Where you at, George? – uznano wówczas, że ta walka będzie bardziej medialna, ale nie pozostawiono Condita z pustymi rękoma. Zrekompensowano mu bowiem tę decyzję sowitą wypłatą. Nie była ona co prawda tak wysoka, jak jego ówczesna gaża, ale i tak reprezentant Jackson-Wink MMA do tej pory jest wdzięczny Danie White’owi i Lorenzo Fertitcie za uczciwe załatwienie sprawy.
Ostatecznie Saint-Pierre nabawił się wtedy kontuzji i na UFC 143 to Condit zmierzył się z Diazem, za co oczywiście również otrzymał normalne wynagrodzenie.
Zapytany przez Sonnena, czy przy ogłaszaniu decyzji po starciu z Diazem był przekonany, że wygrał, stwierdził, że nie miał co do tego wątpliwości, choć rozumie, iż nadal werdykt ten otoczony jest kontrowersjami. Jak zapewnia, dwukrotnie już chciał je wyjaśnić, zgadzając się na rewanż.
Za pierwszym razem Dana zadzwonił do mnie w poniedziałek, zaraz po walce, gdy dotarłem do domu. Powiedział: „Hej, ludzie chcą zobaczyć rewanż”. Zgodziłem się. Jeszcze tego samego dnia wieczorem zadzwonił raz jeszcze i powiedział, że Diaz wpadł na ziole. To rozwaliło plany natychmiastowego rewanżu.
Nie pamiętam, kiedy dokładnie Dana zadzwonił do mnie drugi raz z propozycją rewanżu, ale również się zgodziłem. Jednak Nick poszukiwał wtedy jakiejś większej walki i dostał ostatecznie Andersona Silvę.
Zgodziłem się więc na rewanż dwa razy.
Condit, który za swoje wyrachowane podejście w tamtej pamiętnej potyczce ze stocktończykiem znalazł się w ogniu skomasowanej krytyki ze strony rozczarowanych fanów – krytyki, która, nawiasem mówiąc, ciągnie się za nim po dziś dzień – poszedł jednak dalej.
Zdecydowanie chciałbym uciszyć te kontrowersje, załatwić to raz na zawsze.
Komentarze: 2