Condit: „Ludzie chcą tej walki”
Carlos Condit jest przekonany, że jego starcie z Robbiem Lawlerem ma uzasadnienie i będzie piekielnie efektowne.
Pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii półśredniej, Carlos Condit, nigdy nie był wielkim fanem mediów, a jego wypowiedzi rzadko też trafiały na nagłówki portali. Przed pojedynkiem z Robbiem Lawlerem, który odbędzie się na stadionie w Melbourne przy okazji UFC 193, Urodzony Zabójca w rozmowie z Arielem Helwanim w The MMA Hour przyznał, iż nie zamierza się zmienić.
Nie sądzę, by któryś z nas był gadułą. Mam nadzieję, że ściągniemy fanów na stadion z tego powodu, że jesteśmy ekscytującymi, brutalnymi uderzaczami najwyższej klasy, którzy wejdą do klatki i dadzą doskonałe widowisko.
Po tym, jak w starciu z Tyronem Woodley’em Condit zerwał więzadło w kolanie, powrócił po ponad rocznej przerwie, na gali UFC Fight Night 67 mierząc się z Thiago Alvesem. W świetnym stylu zdemolował Brazylijczyka, w wyścigu o titleshota dystansując tym samym niepocieszonych Johny’ego Hendricksa i Tyrona Woodley’a – a więc zawodników, z którymi niedawno przegrywał.
Zdecydowanie sądziłem, że mam na to (titleshota po jednym zwycięstwie) szanse, choć wydawało mi się to trochę odległe. Ale oto jesteśmy.
Rozumiem ich (Hendricksa i Woodley’a) podejście, ale staram się walczyć o swoje. Staram się jednak zawsze otrzymywać jak najlepsze walki. Nie przejmuję się tym, kogo tym zasmucam. Nie da się wejść na najwyższy poziom w sporcie, nie naciskając komuś na paznokieć.
Condit przyznał, że był pod wrażeniem ostatniego występu swojego najbliższego przeciwnika, Robbiego Lawlera, w którym ten obronił pas mistrzowski, pokonując Rory’ego MacDonalda na UFC 189.
Oglądałem tę walkę na żywo i byłem nią zachwycony. Niesamowite starcie. Gdy podpisujemy kontrakt na walkę, pierwszym odczuciem, jakie mam, jest: „Cholera, w co ja się wpakowałem? Jak pokonać tego gościa?”.
Przez pierwszy miesiąc, półtora na treningach analizujemy, jak pokonać tego gościa. Każdy na tym poziomie jest niesamowicie wszechstronny i świetny od strony technicznej. Ale wraz z przygotowaniami wzrasta też pewność siebie, a w tygodniu walki wszystko już jest skończone – muszę wyjść i wykonać plan. I w moim przypadku przeważnie to działa.
Pochodzący z Nowego Meksyku zawodnik nie był jednak skory do tego, aby podzielić się swoim gameplanem na starcie z mistrzem.
Jest człowiekiem, tak, jak każdy inny. Ma mocne i słabe strony. Jest niezwykle doświadczony, ma świetne umiejętności i dużą moc w ciosach, ale… Rozgryzam to, rozgryzam to.
Ogłoszenie pojedynku Condita z Lawlerem wzbudziło bardzo pozytywny odzew wśród mediów oraz fanów pomimo tego, że z punktu widzenia rankingu takiemu zestawieniu można wiele zarzucić. Urodzony Zabójca uważa, że właśnie reakcja fanów jest najważniejsza.
Otrzymałem bardzo pozytywny odzew na Twitterze i w mediach społecznościowych. I dlatego uważam, że ta walka ma sens. Od strony rankingowej może niekoniecznie, ale to jest walka, którą ludzie chcą zobaczyć. Ekscytująca walka. Ludzie wiedzą, że zawszy gdy ja i Robbie Lawler wchodzimy do oktagonu, dajemy widowisko.
Trenujący w Albuquerque zawodnik, który może pochwalić się aż 28 skończeniami na 30 zwycięstw, zapewnia, że atmosfera w klubie dowodzonym przez Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna w obliczu kilku niezwykle istotnych walk dla tamtejszych zawodników (m.in. Donald Cerrone vs. Rafael dos Anjos, John Dodson vs. Demetrious Johnson, Andrei Arlovski vs. Frank Mir) jest doskonała.
Nastrój jest świetny. Mamy fantastyczny nowy ośrodek. Każda walka może pójść w obie strony i wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy underdogami, ale oczywiście nie sądzę, aby zbyt wiele to znaczyło. Widzę co najmniej kilka pasów trafiających do Albuquerque w najbliższych 5-6 miesiącach.
Zapytany o ewentualny rewanż z Nickiem Diazem, przypomniał, że ostatnio wyrażał już gotowość na takie starcie.
Obecnie skupia się tylko i wyłącznie na Robbiem Lawlerze, ale jeśli pokona reprezentanta American Top Team, chętnie pomści kilku swoich ostatnich pogromców. Poproszony o ocenę zbliżającego się wielkimi krokami pojedynku między dwójką z nich – Johnym Hendricksem i Tyronem Woodley’em – wskazał na byłego mistrza.
Walczył już pięć rund. Jest w stanie utrzymywać presję. Woodley jest świetnym zawodnikiem, niesamowicie dynamicznym, ale myślę, że Hendricks będzie wywierał presję i nie pozwoli mu ostro atakować i odpoczywać, ostro atakować i odpoczywać – bo to właśnie (Woodley) lubi robić.