Cain Velasquez: „Muszę przestać się wygłupiać, wracając zbyt wcześnie”
Były mistrz kategorii ciężkiej Cain Velasquez opowiada o swojej aktualnej sytuacji oraz potencjalnym powrocie do oktagonu.
W akcji nie był widziany od lipca zeszłego roku, gdy w bardzo dobrym stylu rozprawił się z Travisem Browne. Do oktagonu miał powrócić na koniec 2016 roku, mierząc się w rewanżu z Fabricio Werdumem, ale nie pozwoliło mu zdrowie i zamiast bić się z Brazylijczykiem na początku stycznia Cain Velasquez poszedł po raz ósmy w karierze pod nóż. Zmagał się bowiem z dużym bólem prawej nogi, który był spowodowany naciskiem ostrogi kości na nerw kulszowy.
W marcu wydał krótkie oświadczenie, zapowiadając, że powróci do walki, gdy będzie w pełni sprawny.
Teraz natomiast przy okazji sobotniej gali UFC 215 pojawił się w Edmonton.
Jestem bliski (powrotu). Nie dotarłem tam jeszcze, ale jestem blisko.
– powiedział reprezentant American Kickboxing Academy w rozmowie z MMAFighting.com.
Skupiam się też na dziecku, które nam się urodzi. Chcę przy tym być. Ma przyjść na świat w listopadzie. To był naprawdę dobry okres rehabilitacji i czasu spędzonego z rodziną. Chcę być gotowy w 100% dla fanów. Muszę przestać się wygłupiać, wracając zbyt wcześnie. Nie mogę tego robić, nie mogę już sobie na to pozwolić. Na powrót muszę być gotowy w 100% – i zrobię to.
Wcześniej spekulowano, że może zmierzyć się ze Stipe Miocicem podczas gali UFC 216, ale nic z tego nie wyszło. Zapytany, czy w pierwszej walce po powrocie otrzyma od razu titleshota, Velasquez odparł:
To nie zależy ode mnie. Chcę kogokolwiek. Nie rozmawialiśmy. Spędzam czas z rodziną i dochodzę do siebie.
Wygląda jednak na to, że 35-latek, który w ostatnich dwóch latach stoczył jedną tylko walkę, może już nigdy nie powrócić do oktagonu. Zapytany bowiem wprost o to, czy istnieje ryzyko, że nie będzie już walczył, nie rozwiał wątpliwości.
Chcę walczyć. Uwielbiam to, uwielbiam walkę.
– powiedział były mistrz kategorii ciężkiej.
Ulubioną częścią mojej pracy są codzienne treningi. Uwielbiam to. Nigdy nie przeszło mi przez głowę, że trenowanie jest marne. Uwielbiam to, więc chcę wrócić.
Velasquez przyznał też, że w tym roku „prawdopodobnie nie wróci”, a na pytanie o przyszły, odparł krótko:
Zobaczymy.
*****