Były mistrz: „Jestem kryptonitem Khabiba. Jest teraz królem – ale tymczasowo”
Były mistrz kategorii lekkiej UFC Eddie Alvarez nie ma żadnych wątpliwości, że jest odpowiednim zawodnikiem, który zafunduje Khabibowi Nurmagomedovowi pierwszą w karierze porażkę.
Gdy Tony Ferguson na tydzień przed brooklyńską galą UFC 223 wypadł z zestawionej po raz czwarty walki z Khabibem Nurmagomedovem, matchmakerzy skierowali swój wzrok między innymi na Eddiego Alvareza. Amerykanin bowiem kilka tygodni wcześniej zapowiadał, że pozostanie w gotowości na wypadek, gdyby El Cucuy lub Dagestański Orzeł wypadli z pojedynku.
Król Podziemi nie przyjął jednak oferty, tłumacząc, że waży ponad 190 funtów i nie będzie w stanie zbić do limitu kategorii lekkiej w tydzień.
Dziś natomiast, kilka dni po zwycięstwie Dagestańczyka z Alem Iaquintą, który ostatecznie wziął walkę na dzień przed galą, Eddie Alvarez nie ma wątpliwości.
Jestem kryptonitem Khabiba.
– powiedział na Instagram Live (za MMAFighting.com).
Wszyscy to wiecie. To oczywistość. To ja jestem tym właśnie gościem w kategorii lekkiej. Jedynym gościem, który może pokonać Khabiba. Wszyscy to wiedzą.
Dagestańczyk nie ukrywał, że liczył na starcie z między innymi właśnie Alvarezem, gdy Ferguson zmuszony był wycofać się z walki, ale teraz, rozsiadłszy się na tronie 155 funtów, patrzy w kierunku Georgesa Saint-Pierre’a i Conora McGregora.
Może uciekać do Georgesa, może uciekać do Conora albo kogokolwiek zechce – ale to ja jestem tym gościem. To ja jestem gościem, który postawi mu jedynkę w rekordzie.
– powiedział Alvarez.
Filadelfijczyk dobrze wie, jak smakuje mistrzostwo UFC, bo zwycięstwem z Rafaelem dos Anjosem utorował sobie drogę na szczyt. Został z niego jednak strącony w upokarzający wręcz sposób przez wspomnianego Conora McGregora.
Później stoczył jeszcze dwie walki. Zakończoną wynikiem no-contest z Dustinem Poirierem oraz wygraną – po prawdziwej wojnie – przez nokaut z Justinem Gaethje, któremu zadał pierwszą porażkę w karierze.
Celuję w pas mistrzowski kategorii lekkiej.
– powiedział Eddie.
Khabib zrobi sobie teraz trochę wolnego na modlitwy i przemyślenia. Tak mi się wydaje. Nie wiem, co to dla mnie oznacza, ale usiądę z UFC i powiem im, że to ja jestem gościem, który go zdetronizuje. Zadam mu pierwszą porażkę. Pokonuję mistrzów i w tym się specjalizuję. Uwielbiam pasy. Uwielbiam je kolekcjonować. Uwielbiam ubijać mistrzów.
Khabib jest królem – ale tymczasowym. Wszystko przemija.
Pozwólcie Królowi Podziemia zrobić to jeszcze raz i odzyskać ten pas.
*****
Al Iaquinta: „Jest najlepszy. Wpie*dolił wszystkim. 26-0. Ale dajcie mi trochę czasu…”