Przed burzą – UFC Fight Night, Kim vs Hathaway
KARTA WSTĘPNA
155 lbs: Yui Chul Nam vs Kazuki Tokudome
Kazuki Tokudome (12-4-1, 1-1 UFC) ma już za sobą dwa występy z UFC, najpierw uporał się z Cristiano Marcello, potem uległ na punkty Normanowi Parke’owi. W sobotę zmierzy się z debiutującym w UFC Yui Chul Namem (17-4-1), którego największym osiągnięciem w karierze było pokonanie w 2009 roku Hacrana Diasa.
Nam to głównie uderzacz mający czarny pas Taekwondo oraz Judo. Jeśli ktoś jednak widzi już oczami wyobraźni kreatywnego i technicznego strikera, niech pozbędzie się złudzeń – Nam w stójce zdecydowanie preferuje kombinacje bokserskie, raz po raz wdając się w szalone wymiany, w których ciosy świszczą jeden po drugim. Jego trzy ostatnie wygrane przez decyzje (dwie z Takasuke Kume i jedna z Vuyisile Colossą) potwierdziły, że defensywne zapasy Koreańczyka z Południa stoją na niezłym poziomie – podobnie zresztą jak ofensywne. Również jego kondycji nie można wiele zarzucić – pomimo tego, że ostatnia walka toczyła się przez większość czasu w morderczym klinczu, w trzeciej rundzie Nam nie wyglądał źle. Ostatnie potyczki Koreańczyka udowadniają, że gdy trzeba, potrafi on wcielić się w rolę metodycznego grindera, który terroryzuje swoich rywali w klinczu i w parterze z góry.
Podobną taktykę preferuje Kazuki Tokudome, którego potwornie dziurawą gardę obnażył w ostatnim starciu Parke. Na swoje szczęście Tokudome walczy z odwrotnej pozycji, co może trochę pomóc mu w konfrontacji z Namem. Zresztą, jak wspominałem, pomimo czarnego pasa Taekwongo stójka tego ostatniego pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Mam spory problem z określeniem zwycięzcy tego starcia. Przyznam, że Nam zaimponował mi pod pewnymi względami w swoich ostatnich trzech pojedynkach – swoją determinacją, sercem do walki i nieustępliwością. Dysponuje niezłą kondycją, a pomimo częstego wdawania się w szalone wymiany nigdy nie zawiodła go szczęka. W pojedynku z Colossą miał też przebłyski wysokich umiejętności (dobre kombinacje, fenomenalne zajście za plecy) i to powoduje, że to właśnie na Nama postawię, choć specjalnie zdziwiony nie będę, jeśli większy Tokudome znajdzie się w parterze na górze, skąd kontrolował będzie rywala.
Zwycięzca: Yui Chul Nam przez decyzję.
BUKMACHERSKO?
Powiem szczerze – chciałem stawiać na Nama, bo wydawało mi się, że bukmacherzy mogą za niego sporo płacić, ale… kurs w granicach 1.60 nie jest zbyt zachęcający, bo spodziewałem się co najmniej 1.80 lub więcej. Zwycięstwo Tokudome wyceniono na około 2.45 i również te liczby nie powalają. Jeśli kurs na Nama wzrośnie jakimś cudem do 1.70 lub wyżej, jakieś drobne pewnie postawię, ale w przeciwnym wypadku – pasuję.
Propozycja – no bet.
170 lbs: Zak Cummings vs Alberto Mina
Debiutujący w UFC Alberto Mina (10-0, 0-0 UFC) to czarny pas BJJ oraz Judo, ale w płaszczyźnie kickbokserskiej i zapaśniczej posiada sporo luk. Jego rywal Zak Cummings (16-3, 1-0 UFC) ma już za sobą debiut w najlepszej organizacji MMA na świecie, w którym poddał Bena Alloway’a.
Starcie obu zawodników zapowiada się jako interesująca konfrontacja stylów. Walczący z odwrotnej pozycji Amerykanin ma większe doświadczenie, walczy z odwrotnej pozycji i powinien mieć przewagę w aspektach stójkowym oraz zapaśniczym. Wszystko, co w stójce czyni natomiast Brazylijczyk, ma za cel jak najsprawniejsze przeniesienie walki do parteru, gdzie czuje się on jak ryba w wodzie. Myślę, że Cummings nie będzie tak ochoczo obalał jak w ostatnim starciu, mając na uwadze klasę w tej płaszczyźnie byłego trenera BJJ w Londong Shootfighters, którym był swego czasu Alberto Mina.
Postawię na to, że dysponujący przewagą warunków fizycznych (pojedynkował się wcześniej nawet w kategorii półciężkiej) oraz szlifami zapaśniczymi Cummings będzie w stanie decydować o tym, gdzie toczyć będzie się pojedynek, okazjonalnie obalając i kontrolując rywala z góry, choć warto mieć na uwadze, że z tak błyskotliwym grapplerem Amerykanin jeszcze się nie mierzył, więc scenariusz, w którym Brazylijczyk poddaje Cummingsa, jest jak najbardziej realny.
Zwycięzca: Zak Cummings przez decyzję.
BUKMACHERSKO?
Za zwycięstwo faworyzowanego Cummingsa bukmacherzy płacą około 1.65, natomiast kurs na Minę waha się w granicach 2.20. Wydaje mi się, że takie rozłożenie szans obu zawodników mniej więcej odpowiada rzeczywistym ich szansom. Ryzykantom i fanom błyskotliwego BJJ kurs na Brazylijczyka może wydać się nawet interesujący, ale biorąc pod uwagę, że Mina jeszcze nigdy nie walczył na pełnym dystansie, kończąc wszystkich rywali przed czasem, każda upływająca minuta działać powinna na korzyść Amerykanina. Jeśli jednak na górze w jakiś sposób znajdzie się Mina, to szanse na jego wygraną wzrosną bardzo mocno.
Propozycja – no bet.
170 lbs: Albert Cheng vs Anying Wang
Anying Wang (1-0, 0-0 UFC) oraz Albert Cheng (2-2, 0-0 UFC) to zawodnicy bez większego doświadczenia, którzy dostąpili zaszczytu podpisania kontraktu z UFC z uwagi na azjatyckie plany organizacji.
Mongoł Anying Wang w swojej jedynej jak dotychczas zawodowej walce pokonał Jeffa Huanga (wówczas 1-0, obecnie 2-1) po tym, jak lekarz po pierwszej rundzie orzekł niezdolność do kontynuowania pojedynku przez tego ostatniego. Wang to przede wszystkim striker specjalizujący się w Muay Thai, chętnie walczy z kontry i bije całkiem mocno – kilka razy poważnie naruszył rywala kombinacjami bokserskimi. Pod koniec rundy był już jednak mocno zmęczony, choć przyczyn tego być może powinniśmy szukać w ostatecznie nieskutecznych próbach skończenia Huanga w pierwszej rundzie, które kosztowały Wanga sporo sił.
Cheng natomiast w swoim ostatnim boju przed TUFem w dość łatwy sposób przegrał przez poddanie z Kleberem Koike Erbstem, raz po raz dając się ściągać do gardy. To przede wszystkim zapaśnik, który jednak w TUFie przegrał dwie z trzech walk. Jak twierdzi Wang, Cheng prawdopodobnie będzie szukał jednak parteru w sobotniej walce, dlatego Mongoł intensywnie trenował obrony przed sprowadzeniami i grę parterową.
Naturalną kategorią wagową Chenga jest lekka i jak sam mówi, chce tam wrócić po sobotnim pojedynku. Spodziewam się przewagi w stójce Wanga, któremu przewaga warunków fizycznych i treningi BJJ oraz zapasów pomogą przetrwać trudne chwile.
Zwycięzca: Anying Wang przez decyzję.
BUKMACHERSKO?
Minimalnym faworytem tego starcia jest Wang, za zwycięstwo którego bukmacherzy płacą około 1.80. Kurs na Chenga wynosi ok. 1.95. Widać, że specjaliści mają problem z określeniem faworyta, czemu trudno się dziwić. W tym starciu dwóch mało znanych i mało doświadczonych zawodników zdarzyć może się niemal wszystko i typowanie tego starcia przypomina trochę wróżenie z fusów.
Propozycja – no bet.
145 lbs: Jumabieke Tuerxun vs Mark Eddiva
O Jumabieke Tuerxunie (14-0, 0-0 UFC) mówi się, że to najlepszy aktualnie chiński zawodnik MMA, którego rekord jest znacznie lepszy niż ten podany na Sherdogu. Gdy przyjrzymy się bliżej pojedynkom Tuerxuna, których wiele znajduje się w sieci, nie będziemy jednak szczególnie zachwyceni – Chińczyk w stójce prezentuje się bardzo przeciętnie, w ogóle nie broniąc lowkingów i mając dziurawą jak ser szwajcarski gardę, ale z nawiązką rekompensuje to bardzo dobrymi – jak na standardy rywali, z którymi się mierzył – zapasami. Taktyka Tuerxuna podporządkowana jest temu, by sprowadzić walkę do parteru – czy to po markowanym ciosie, czy też w kontrze na ciosy rywala. I trzeba przyznać, że jak dotychczas świetnie zdawała ona egzamin.
Rywalem Chińczyka będzie Filipińczyk Mark Eddiva (5-0, 0-0 UFC), o którym wiemy niewiele, ale to, co wiemy, dość jednoznacznie każe ocenić jego szanse na zwycięstwo z Tuerxunem. Po pierwsze – jeśli dane z Sherdoga są poprawne, to zawodnik ten nie walczył od aż trzech lat (dla porównania, Tuerxun od 16 miesięcy). Po drugie – jego rywale podchodząc do walki z Filipińczykiem mieli następujące rekordy (chronologicznie od pierwszej do piątek walki): 0-0, 0-0, 0-0, 0-0, 0-0. Aktualnie każdy z nich ma ujemny rekord. Po trzecie wreszcie – Eddiva trenuje w Lakay MMA, w którym trenuje też Dave Galera, który na UFC Fight Night 34 raz po raz obalany był przez słabiutkiego Roystona Wee – w kontekście rywalizacji z dobrym zapaśnikiem, jakim jest Tuerxun, nie wróży to Eddivie dobrze.
Myślę, że zapasy i serce do walki Chińczyka (w kilku pojedynkach był naruszony, ale się pozbierał) wystarczą do pokonania Filipińczyka, dzięki czemu dla UFC Tuerxun stanie się ważnym elementem podboju rynku azjatyckiego. Trochę niepokoić jednak musi fakt, że walka odbędzie się w kategorii piórkowej, podczas gdy Chińczyk walczy w koguciej – Filipińczyk powinien wobec tego dysponować przewagą warunków fizycznych i siły.
Zwycięzca: Jumabieke Tuerxun przez decyzję.
BUKMACHERSKO?
Kurs na Tuerxuna oscyluje w granicach 1.30-1.40, natomiast na Eddivę 3.00 i więcej. Jeden nie walczył przez ponad rok, drugi przez ponad trzy lata. Jeśli jakikolwiek typ warto byłoby rozważyć, to tylko na Tuerxuna, ale 1.40 nie wygląda zbyt zachęcająco, biorąc pod uwagę bardzo ograniczone informacje, jakie mamy na temat jego rywala.
Propozycja – no bet.
Tragiczna rozpiska. Gdyby nie walka w HW to chyba w ogóle bym nie włączał tej gali. Nie podoba mi się ostatnia polityka UFC.
Jak to zwykle bywa, po bliższym zapoznaniu się z wszystkimi walkami, moja ochota na obejrzenie tej gali odrobinę wzrosła :) Tym bardziej, że nie trzeba będzie zarywać nocki.
Ja postawiłem dubla Jordan + Hioki po 2.3. Tak czy inaczej uważam, że gala będzie nudna i słaba sportowo. Stawianie tutaj to spore ryzyko.
Ja póki co tylko Mitrione w singlu i jedyny nad czym się jeszcze waham, to Hathaway za drobne, ale to po ważeniu się okaże. Liczę na to, że Anglik nie da się skończyć w pierwszych rundach, a w kolejnych przejmie władzę w oktagonie w swoje ręce.
Ja na Hathawaya za nic w świecie nie postawię, a na Mitrione i owszem, myślę jeszcze nad Phanem
Obstawianie gali zakończyłem na Mitrione oraz… Hathaway’u. Na ważeniu był może jakiś apatyczny, ale warunkami fizycznymi wcale nie będzie ustępował szczególnie – jeśli w ogóle – Kimowi. Kluczem do jego zwycięstwa będzie lepsza kondycja.
Rozpiska tej gali niewiele lepsza niż tej w Singapurze, ale jak zwykle czytając „Przed burzą” bardziej się wciągam w pojedynki.
„Jordan ma kilka atutów po swojej stronie – jest o sześć lat młodszy od 35-letniego Mitrione.”
Wg moich statystyk, zawodnicy młodsi w zakresie lat 4-6 od rywala, wygrali 17 walk na 28 pojedynków (60,4 %).
„Meathead będzie górował nad rywalem warunkami fizycznymi – 6 centymetrów przewagi wzrostu i aż 17 centymetrów przewagi zasięgu ramion.”
Zawodnicy wyżsi w zakresie 4-6cm od przeciwnika wygrali 41,9 % walk (62 walki w moich danych).
„ale do Japończyka należeć będzie aż 12-centymetrowa przewaga wzrostu i 16-centymetrowa przewaga zasięgu”
Na 17 pojedynków dla takiej różnicy wzrostu, 11 wygrali zawodnicy wyżsi (64,7%). A w wadze piórkowej od kiedy spisuje wyniki odbyły się dwa takie pojedynki, i w obu przypadkach wygrali zawodnciy niżsi.
Jeśli chodzi o zasięg, zawodnicy o zasięgu większym od rywali wa zakresie 16-18 cm wygrali wszystkie walki, ale było ich tylko 3 od kiedy prowadzę statytyki.
Coś Mittrione wyjątkowo spasiony wszedł na wagę, czy mi się tylko wydaje?
Miałem podobne wrażenie, co nie wróży mu zbyt dobrze, ale… zobaczymy.
Ma ktoś linkzora jakiegoś i były chętny si podzielić? Nic dzisiaj nie mogę znaleźć, a zobaczyłby ostatnie 3 walki.
http://www.sportlemon.tv/20140227/vv530fa15aa2eb99.29895109-758282.html
Dzięki Puczens
Dzięki!
Jeśli chodzi o większą próbkę – zawodnicy młodsi o 4-6 lat wygrywają około 55% w UFC.
Co do przewagi wzrostu, to trochę trudno rozpatrywać jej bez przewagi zasięgu, ale… bez względu na wszystkie inne okoliczności zawodnicy wyżsi o 5 cm lub więcej wygrywali 54% walk, wyżsi o 7 cm lub więcej – 56% walk.
Jeśli chodzi o zasięg, to ci mający przewagę w granicach 6-10 cm wygrywali 55% walk. Jeśli mieli przewagę zasięgu 11-15 cm, wygrywali już 70%, a jeśli więcej, to aż 74%.
Dane z książki ze statystykami? Czyli generalnie, jedynie zasięg ma bardziej znaczący wpływ na wynik walk.
Tak, autor Reed Kuhn, wygooglujesz. Jeśli jesteś fanem statystyk, będziesz w siódmym niebie :)
A taki miałem piękny kurs z Matta i Anglika.
Dziś zrozumiałem, że obrotowe łokcie sprawią, że stanę bogiem stójki ;)
Kim zawsze na propsie, liczę, że moje „prognozy” dla niego na ten rok się sprawdzą.
Oglądałem tylko do walki Hiokiego, ale cieszę się, że fan Fallon Fox wygrał, bo to znaczy, że jestem na plusie :) Czy Hathaway zaprezentował się jakoś przyzwoicie?
http://cdn.fansided.com/gif/John_Hathaway_vs._Dong_Hyun_Kim_ktfo.gif
Raczej nie, Kim miał sporą przewagę. Ale ja oglądałem jednym okiem.
Aż dziw bierze, że po tych kilku zamroczeniach po ciosach koreańca dalej nisko ręce trzymał
WW teraz jest według mnie najbardziej interesującą kategorią. Chciałbym zobaczyć Kima z MacDonaldem.