Bukmacher MMAPolskie MMATechnika MMAUFC

Analiza UNIBET: Damian Grabowski vs. Derrick Lewis, UFC FN 82

W swoim debiucie w organizacji UFC Damian Grabowski podejmie Derricka Lewisa. Czy Polski Pitbull ubije Czarną Bestię?

Jeden z najlepszych polskich ciężkich, Damian Grabowski (20-2) zadebiutuje w oktagonie UFC w starciu przeciwko Derrickowi Lewisowi (13-4). Do walki dojdzie na gali UFC Fight Night 82 w Las Vegas. Jak przedstawiają się szanse Polaka na pokonanie potężnego Amerykanina? Przyjrzyjmy się bliżej…

Tło pojedynku

35-letni Grabowski związał się z UFC we wrześniu ubiegłego roku. Pierwotnie miał zadebiutować w organizacji w październiku w Australii, ale nic z tego nie wyszło.

W ostatnich latach walczył dla rosyjskiej organizacji M-1 Global, zdobywając tytuł mistrzowski kategorii ciężkiej po tym, jak pokonał Kenny’ego Garnera. Stracił go jednak na rzecz Marcina Tybury, by następnie stoczyć swoją ostatnią jak dotychczas walkę, w listopadzie 2014 roku, w której pokonał Konstantina Gluhova.

W przeszłości toczył też boje dla Bellatora czy MMA Attack. Zwyciężył siedem z ostatnich ośmiu pojedynków.

30-letni Lewis po zdobyciu i obronie pasa mistrzowskiego Legacy FC przeszedł do UFC, udanie debiutując w oktagonie w kwietniu 2014 roku. Jego pierwszą ofiarą był Jack May, którego los kilka miesięcy później podzielił Guto Inocente.

Później jednak mocarstwowe zapędy Lewisa zastopował w 41 sekund Matt Mitrione, ale najbliższy rywal Polaka szybko się pozbierał, nokautując Ruana Pottsa. W kolejnym starciu ponownie sprezentowano mu rywala z szerokiej czołówki i ponownie musiał przełknąć gorycz porażki, tym razem padając po kopnięciu hakowym Shawna Jordana. Ostatnio jednak, na październikowej gali UFC 192, Lewis powrócił na zwycięski szlak, ubijając Viktora Pestę.

Analiza

Jak walczy Damian Grabowski

Polski Pitbull to przede wszystkim zawodnik lubujący się w walce na chwyty w parterze, gdzie z góry walczy niezwykle konsekwentnie i efektywnie. Posiada bardzo dobrą kontrolę, nieustannie szuka okazji do poddań lub przejścia pozycji, jednocześnie wykorzystując każdą lukę, by rozpuścić z góry ręce z gnp.

W parterze jest bardzo wszechstronny, potrafiąc zaatakować z każdej pozycji, różnymi technikami. W swoim CV ma zwycięstwa przez kimury, trójkąty rękami, gilotyny, balachy czy duszenie zza pleców.

Polak prezentuje agresywny styl w stójce, narzucający skojarzenia z Cainem Velasquezem, z którym przecież swego czasu trenował. Idzie ostro do przodu, wywiera presję, jest dynamiczny. W wymianach bokserskich potrafi atakować dobrymi kombinacjami, obniżać pozycję, balansować.

Świetnie czuje się w klinczu, do którego generalnie dąży. Ma co prawda tendencję do oddawania podwójnych podchwytów, ale nawet wtedy trudno go przewrócić. Gdy natomiast ma okazję, męczy rywali kolanami na uda, korpus i głowę oraz brudnym boksem. Jeśli nadarza się sposobność, chętnie przenosi walkę do parteru haczeniami, choć również w płaszczyźnie zapaśniczej pokazał ostatnio spory progres, demonstrując mocne wejścia w nogi z dystansu.

Walczy inteligentnie, dobrze rozkładając siły i nie podpalając się niepotrzebnie.

Jak walczy Derrick Lewis?

Styl walki Amerykanina nie jest skomplikowany, a wszystko to z powodu jego ogromnych gabarytów i niesłychanej siły z jednej strony, oraz przeciętnych szlifów technicznych z drugiej.

W stójce korzysta przede wszystkim z ciosów sierpowych, szczególnie prawego, atakując w linii prostej i po prostu drepcząc szybciej bądź wolniej za rywalem, którego stara się zamknąć na siatce, by tam rozpuścić ręce.

Ostatnio coraz częściej kopie – i to z obu nóg. Zarówno na korpus, jak i, chętniej, na głowę.

Gdy nadarza się możliwość, ochoczo wywraca rywali – zwłaszcza takich, którzy w stójce dysponują przewagą szybkości – by zaprzęgnąć do działania naprawdę ciężkie ciosy z góry. Powtórzę – naprawdę ciężkie. Lewis potrafi bowiem wygenerować ogromną moc w gnp, co powoduje, że w parterze, będąc z góry, niemal cały czas jest o jedno soczyste uderzenie od skończenia walki.

Jak jednak wspomniałem, nie grzeszy techniką – ani w stójce, gdzie jego defensywa jest dziurawa, a garda praktycznie nie istnieje, ani w parterze, gdzie ma poważne trudności z łączniem kilku ruchów jednocześnie. Jeśli uderza, to skupia się tylko na tym, nie zwracając uwagi, że, dla przykładu, jednym ruchem mógłby przejść z półgardy do dosiadu.

Przeciętnie czuje się w klinczu, gdzie jego walka o podchwyty i generalnie defensywa oraz ofensywa zapaśnicza pozostawiają wiele do życzenia.

Jak wspomniałem jednak, mnóstwo braków technicznych nadrabia gabarytami i zwierzęcą siłą, czego absolutnie nie można lekceważyć. Nawet bowiem najlepsza technika przy zbyt dużej różnicy siły może okazać się niewystarczająca.

Lewis dysponuje też zaskakująco – jak na tak potężnie zbudowanego zawodnika – dobrą kondycją, co w kategorii ciężkiej jest sporym atutem.

Konfrontacja

Warunki fizyczne

Derrick Lewis będzie wyższy o około 5 centymetrów oraz znacznie masywniejszy. Damian najprawdopodobniej wniesie do oktagonu około 110 kilogramów, podczas gdy w Amerykanin w każdym niemal pojedynku w oktagonie ważył prawie 120 kilogramów.

Od strony czysto siłowej Lewis będzie miał zapewne przewagę, którą jednak w jakimś stopniu Grabowski powinien neutralizować lepszym wyszkoleniem technicznym oraz szybkością.

Stójka

Pochodzący z Houston zawodnik posiada oczywiste deficyty stójkowe. Jego ulubiony cios to prawy sierpowy lub prosty, często wyprowadzany z poziomu bioder. Cechuje go jednak nieumiarkowanie w szarżach, co przypłaca czasami przyjmowaniem potężnych uderzeń w kontrze. Ręce bowiem trzyma wówczas nisko, głowa jest statyczna, atakuje frontalnie.

Nasz zawodnik powinien dysponować przewagą szybkości oraz techniki. Grabowski potrafi składać zwarte, szybkie kombinacje, potrafi balansować ciałem, jego głowa nie jest statyczna. Nie wydaje się jednak wysoce prawdopodobne, aby był w stanie znokautować Lewisa, bo ten dysponuje niebywale twardą głową – i nawet nokaut, jaki zafundował mu Matt Mitrione, tego nie zmienia. Polak nie porusza się aż tak dobrze na nogach jak Meathead, ale spodziewam się podobnej przewagi szybkościowej, jaką cieszył się właśnie Mitrione, choć trzeba koniecznie odnotować, że Lewis ostatnio mocno pracował nad boksem (przykład znajdziecie niżej) i kto wie, jak obecnie prezentuje się w tej płaszczyźnie.

Amerykanin czasami inicjuje też akcje bezpośrednim lewym sierpowym i również tutaj Grabowski musi być czujny. Z drugiej jednak strony będzie to okazja do ewentualnej kontry, bo, jak wspominałem, Lewis nie z tych, którzy szczególnie dbają o defensywę w momentach szarży.

Derrick Lewis od czasu do czasu inicjuje ataki lewym sierpowym, co jednak daje też okazję dla Grabowskiego do obalenia, zwłaszcza, że po pierwsze, jest on lepszym zapaśnikiem od Ruana Pottsa, którego próby obaleń widzimy powyżej, po drugie, Lewis, jak już wspominałem, nie jest zawodnikiem, który walczy w stylu doskok-cios-odskok. Nie – on atakuje w stylu doskok-cios-ciosy/klincz/próba obalenia. Można to skontrować.

Warto odnotować, że generalnie Amerykanin nie atakuje pojedynczymi ciosami – w tym sensie, że gdy wyprowadza pierwszy cios, po nim niemal zawsze następuje szarża z kolejnymi uderzeniami, ewentualnie skrócenie dystansu i przeniesienie walki do klinczu i parteru. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Czarna Bestia wielokrotnie atakuje na przysłowiową pałę i delikatne zejście z linii ataku z zostawieniem kontrującego ciosu byłoby dobrym rozwiązaniem.

Na powyższym przykładzie widzimy najważniejsze elementy stójki Derricka Lewisa zmieszczone na jednym gifie. Po pierwsze, Czarna Bestia irytuje się, gdy jest uwięziony pod siatką i nie może rozpuścić rąk ani przenieść walki do parteru – wtedy rusza z ostrym atakiem. Oczywiście jest to frontalny atak prawą ręką (bardziej prostym niż sierpowym), który idealnie nadaje się na kontrę. Tak też czyni Shawn Jordan, zostawiając prawego sierpa i schodząc do swojej lewej strony i tym samym kładąc Lewisa na deski. Ten jednak wstaje i wdaje się w szalone wymiany, w których zbiera jeszcze dwa bardzo mocne ciosy z uwagi na odsłoniętą, wysoko uniesioną głowę. Innymi słowy, często szarżuje zupełnie bez głowy, z morderczymi intencjami – ale bez większego pomyślunku i techniki. Co nie zmienia faktu, że jeśli trafi, Grabowski będzie miał poważne kłopoty.

Powyżej kluczowa akcja (normalna i powtórka) z jedynej porażki Derricka Lewisa przez techniczny nokaut, jaki zafundował mu Matt Mitrione. Jak widać, Czarna Bestia próbuje swojego standardowego prawego, ale bity z dołu prawy Meatheada jest szybszy (lewa ręka Lewisa oczywiście nie znajduje się przy brodzie), a dodatkowo rywal Grabowskiego niemal nadziewa się na ten cios, poruszając się do przodu i z impetem kolidując z pięścią Mitrione.

Opolanin będzie musiał uważać też na kopnięcia ze strony rywala. Co prawda, praktycznie nigdy nie atakuje on lowkingami, ale jego kopnięcia na korpus lub na głowę mogą stanowić zagrożenie, choć, powiedzmy sobie otwarcie, nie jest mistrzem w ich kamuflowaniu.

Lewis lubi od czasu do czasu zaatakować lewą nogą po przekroku, najczęściej na głowę. Powyżej dwie akcje z jego walki przeciwko Ruanowi Pottsowi. Polski Pitbull będzie musiał uważać na tego rodzaju akcje, choć rodzić będą też one szansę na kontrę – Amerykanin nie jest bowiem zawodnikiem, który „zjadł” zęby na trenowaniu kopnięć. Zanim ustabilizuje po nich pozycję, mija trochę czasu, a czas ten Grabowski może wykorzystać na przeniesienie walki do parteru.

Ostatnimi czasy jednak Amerykanin chętniej odwołuje się też do kopnięć zakroczną nogą. I trzeba mu oddać, że jak na swoją ogromną posturę, jego elastyczność prezentuje się bardzo dobrze. Powyżej atakuje w ten sposób Shawna Jordana. Na pierwszym przykładzie warto też zwrócić uwagę na szarżę, jaką rozpoczyna właśnie tym kopnięciem Lewis – szczególnie na końcowy jej fragment, gdy próbuje dwumetrowym podródkowym ustrzelić znajdującego się na siatce rywala, jednocześnie całkowicie się odsłaniając.

Grabowski nie jest może szczególnym fanem niskich kopnięć, ale być może warto będzie kilku spróbować, bo Amerykanin zdecydowanie nie przywykł do ich bronienia.

W swoim debiucie przeciwko solidnemu kickboserowi, Jackowi May’owi, obrona przed niskimi kopnięciami w wykonaniu Derricka Lewisa nie wyglądała dobrze. Trzeba mu jednak oddać, że w następnych walkach pomimo tego, że nadal nie wyrobił sobie nawyku ich blokowania poprzez uniesienie nogi, to jednak zwraca na nie baczniejszą uwagę, starając się przed nimi odskakiwać – z niezłym skutkiem.

Przy wszelkiego rodzaju kopnięciach Polski Pitbull musi jednak mieć się na baczności, bo o ile Lewis generalnie po prostu nie kontruje (nie zobaczymy, jak, dla przykładu, unika ciosu, zbija go czy blokuje, by odpłacić kontrą), ale nieprzygotowane ataki nożne traktuje jako okazję do wyprowadzenia prawej bomby i skrócenia dystansu tym sposobem.

Guto Inocente, swoją drogą bardzo dobry kickbokser, nie zapamięta dobrze starcia z Derrickiem Lewisem. Praktycznie każdą próbę kopnięcia Amerykanin wykorzystywał, aby zaatakować prawym cepem i skrócić dystans. Na pierwszej akcji odpowiada w ten sposób na frontalne kopnięcie Brazylijczyka, minimalnie uchodząc do boku, czym spowodował, że rywal przestrzelił. Atakując prawym, lewą ręką próbuje trzymać nogę Inocente, aby go przewrócić, ale nie dopina swego.

Za drugim razem było już jednak lepiej. Jak widać na kolejnym gifie, Lewis przyjął co prawda mocnego lowkinga, ale przechwycił nogę, rzucając jeszcze cepem z wysokości bioder. Dopiął jednak swego i przewrócił rywala, co okazało się gwoździem do trumny Inocente, który już nie wstał, padając kilkadziesiąt sekund później pod uderzeniami z góry Czarnej Bestii.

Powyżej jeszcze jedna bliźniaczo podobna akcja. Guto Inocente zamarkował tylko kopnięcie, w odpowiedzi na co Lewis przyszpilił go do siatki potężny prawym. Grabowski raczej nie będzie chciał znajdować się plecami na siatce, bo Amerykanin lubi też rozerwać klincz, żeby wystrzelić z serią sierpów, więc i na to opolanin będzie musiał uważać.

Podsumowując stójkowe umiejętności obu zawodników – Grabowski to lepiej technicznie poukładany, szybszy zawodnik, który prawdopodobnie przy pomyślnych wiatrach i przy dobrej pracy na nogach byłby w stanie wypunktować Lewisa. Jednak to bardzo ryzykowna taktyka, bo pomimo tego, że szlify techniczne ciemnoskórego Amerykanina zdecydowanie nie są najwyższe, a jego defensywa chwilami prezentuje się jak dobry szwajcarski ser, to stójkowa szermierka przeciwko niemu będzie bardzo ryzykowna – dysponuje bowiem ciężkimi rękami oraz bardzo twardą szczęką, której skruszenie przez nie będącego przecież artystą nokautu Grabowskiego będzie bardzo trudne.

Migawki z treningów Lewisa przed galą wyglądają całkiem obiecująco, co może, ale nie musi, zwiastować poprawę w technice bokserskiej.

Spodziewam się, że krótkie wymiany stójkowe będą jednak tylko wstępem do gry klinczerskiej i ewentualnie parterowej, choć – wiadomo, błąd Polaka może go bardzo wiele kosztować.

Zapasy i parter

W tym właśnie obszarze najprawdopodobniej rozegra się pojedynek. Grabowski lubi bowiem walczyć w klinczu, a i nieposkromiona żądza ataku u Lewisa często prowadzi go właśnie na siatkę.

Przede wszystkim zaznaczmy, że defensywa zapaśnicza Czarnej Bestii jest bardzo przeciętna. Walcząc o obronę przed obaleniem pod siatką, rzadko rozstawia szeroko nogi, odpowiednim rozłożeniem ciężaru ciała utrudniając rywalowi finalizację sprowadzenia. Nie cofa odpowiednio szybko bioder, gdy przeciwnicy próbują wchodzić w jego nogi.

Jednak kluczowy element to walka o pochwyty w wykonaniu Lewisa – wygląda ona naprawdę słabo. Owszem, Polak również w poprzednich pojedynkach dawał sobie wielokrotnie zakładać podchwyty z obu stron, ale Amerykanin jest w tym obszarze o wiele gorszy.

Na pierwszym przykładzie z walki z Shawnem Jordanem – zapaśnikiem niezłym, ale absolutnie nic ponad to – Lewis wydaje się być w pozycji dominującej. Ma podchwyt z jednej strony, dociska rywala do siatki. Bardzo szybko go jednak traci, lądując chwilę potem na deskach po haczeniu.

Podobnie ma się sprawa na drugim przykładzie, tym razem z walki przeciwko Viktorowi Peście. Lewis w bliźniaczo podobnej sytuacji – mając podchwyt z jednej strony i rywala na siatce – oddaje dominującą pozycję, tracąc podchwyt, w konsekwencji czego zostaje odwrócony.

Grabowski w klinczu czuje się bardzo dobrze i spodziewam się, że nie będzie sobie radził w walce o podchwyty gorzej od wymienionej dwójki, zwłaszcza, że dysponuje też dobrymi kolanami na korpus. Jeśli więc nie popełni błędu z walki przeciwko Marcinowi Tyburze i nie wyląduje na plecach, może skutecznie razić Lewisa kolanami, zwłaszcza że Amerykanin w poprzednich walkach przyjął ich całkiem sporo.

Powyżej kwintesencja słabości klinczersko-zapaśniczych Derricka Lewisa. W wyniku kotłowaniny zdobywa plecy rywala, Shawna Jordana, który uwięziony jest pod siatką. Najpierw jednak oddaje jeden podchwyt, potem drugi. Gdy sytuacja robi się dramatyczna, próbuje odzyskać ten z prawej strony, ale jest już za późno i chwilę potem ląduje na deskach.

Nie tylko jednak nieumiejętna walka o dogodną pozycję w klinczu powoduje, że defensywa zapaśnicza Lewisa prezentuje się słabo. Innym powód to jego umiłowania do ataku – często, mając na sobie rywala próbującego go wywrócić, woli zadać kilka ciosów łokciami w stylu Travisa Browne’a i jeszcze bardziej ułatwić zadanie przeciwnikowi, zamiast powalczyć o ustabilizowanie pozycji czy rozerwanie chwytu.

Z drugiej strony jednak, oznacza to też, że przy wejściach w obie nogi pod siatką Grabowski będzie musiał bardzo na rzeczone łokcie uważać, nie tracąc zbyt dużo czasu na mocowanie się z Amerykaninem.

Powyżej widzimy, czym grozi zbyt długa walka o obalenie w starciu z Lewisem. Gotowy jest oddać obalenie, byle tylko zadać kilka ciosów łokciami w drodze na deski. Kilka można ich przyjąć, ale akcje rodem z walki GSP przeciwko Hendrickowi, gdy Kanadyjczyk przyjął kilkanaście takich uderzeń, nie finalizując ostatecznie obalenia, są wysoce niewskazane.

Zaraz po obaleniu Lewisa istnieje dogodna szansa, by od razu zająć dogodną pozycję. Amerykanin rzadko zapina gardę – generalnie zaraz po oddaniu obalenia próbuje wracać do stójki, narażając się właśnie na znalezienie się w jeszcze gorszej pozycji. Powyżej Jack May od razu zdobywa dosiad, a i wejście w nogi w wykonaniu Shawna Jordana przynosi sukces, choć, odnotujmy, przyjmuje on w międzyczasie omawiane wyżej łokcie na głowę.

Dodajmy w nawiązaniu do Damiana Grabowskiego – nasz zawodnik dysponuje naprawdę dobrym „wjazdem” w nogi, co dobrze mu wróży.

Ofensywne zapasy Lewisa nie są specjalnie wyszukane. Ot, potrafi zastawić nogi w klinczu, przewracając rywali, czasami spróbuje wejścia w nogi i to wszystko. Gdyby nie jego deficyty techniczne, nieumiejętna walka o pozycję rąk, wyglądałoby to lepiej, ale i tak nie można go lekceważyć w tym obszarze – jak wspominałem, dysponuje dużą siłą, dzięki której rekompensuje szereg niedoskonałości technicznych.

Takich akcji w wykonaniu Lewisa nie obejrzymy wiele. Powyżej wejście w nogi obala kickboksera Jacka May’a, ale prawdopodobnie każdy przeciętny przynajmniej zapaśnik spokojnie by ten atak powstrzymał.

Gdy Amerykanin znajdzie się na plecach, prezentuje się bardzo przeciętnie, nieszczególnie dbając nawet o zamknięcie gardy. To byłoby jak pogodzenie się z niedogodną pozycją.

Zapinanie gardy to nie styl Lewisa, który z pleców jest zupełnie bezbronny, szukając jedynie okazji do powrotu do stójki, ewentualnie przetoczenia rywala. Powyżej widzimy, że gdyby Ruan Potts chciał, szybko mógłby dojść do jeszcze lepszej pozycji.

Nie ma jednak dramatu, bo Amerykanin zachowuje na plecach spokój, czekając na dogodną pozycję do wystrzelenia. Niewiele w tym techniki, ale jego siła rekompensuje jej niedobory.

Na pierwszej akcji Jack May znajduje się w dosiadzie, a próbując rozerwać uchwyt Lewisa i unosząc biodra, naraża się na oddanie pozycji – co też Czarna Bestia błyskawicznie wykorzystuje, odwracając się i zrzucając z pleców nie będącego w stanie odpowiednio szybko zareagować i wpiąć nóg za plecy May’a. Oczywiście chwilę potem Lewis rzuca już gromami z góry.

Podobnie sytuacja przedstawia się na drugim przykładzie. Ruan Potts znajduje się w półgardzie – choć spokojnie z uwagi na rozpięte nogi Lewisa mógłby przejść do bocznej lub dosiadu – i pracuje nad kimurą. Amerykanin wykorzystuje to jednak do przetoczenia rywala i ataku z góry.

Kontrola z góry w wykonaniu Grabowskiego jest jednak o wiele lepsza, nie wspominając o jego jiu-jitsu.

Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, gdy 30-latek znajdzie się na górze. Wtedy rozpuszcza ręce w naprawdę ciężkich uderzeniach. Podkreślmy, że – podobnie jak w stójce – atakując w parterze, również zapomina o Bożym świecie, koncentrując się wyłącznie na ciosach, co daje oczywiście szanse na skontrowanie go, przetoczenie czy zapięcie techniki kończącej. Ryzykowna to jednak gra, bo przyjęcie choćby jednego uderzenia z góry od Czarnej Bestii może zakończyć pojedynek.

Będąc z góry, Derrick Lewis zapomina o przechodzeniu pozycji czy innych nieistotnych sprawach – jego celem jest dosięgniecie szczęki rywala. Powyżej ciężkimi uderzeniami z góry zasypuje Jacka May’a, tracąc przy okazji pozycję, oraz Guto Inocente, którego w tej właśnie akcji znokautował.

Nie ma w tym wielkiej finezji, za to jest siła i agresja, które same w sobie mogą stanowić ogromne niebezpieczeństwo.

Powyżej jeszcze dwie akcje z Lewisem na górze z walki przeciwko Ruanowi Pottsowi. Na pierwszej widać to, o czym pisałem – nieumiarkowanie w ofensywie. Amerykanin daje się złapać w balachę na nogę i w późniejszej części akcji – nie widać jej na gifie – był bliski klepania. Grabowski też będzie miał swoje okazje, jeśli znajdzie się na plecach – ważne jednak, aby „skorzystał” z tych właściwych. Zła ocena sytuacji może bowiem grozić przyjęciem bomb z góry.

Na drugim przykładzie natomiast końcówka walki Lewisa z Pottsem naznaczona atomowymi kowadłami z góry.

Treningi ground and pound Derricka Lewisa przed walką z Damianem Grabowskim.

Czarna Bestia upodobał sobie taktykę odrzucania nóg rywala znajdującego się na plecach i atakowania potężnym prawym z góry. Grabowski będzie musiał mieć się na baczności, jeśli trafi na deski z Lewisem na nogach.

Wszystkie powyższe akcje są bliźniaczo podobne – Lewis chwyta prawą nogę rywali, odrzuca ją na bok i atakuje prawym z góry, wpadając w gardę/półgardę/boczną.

Jeśli złapie prawą nogę Polaka w takiej sytuacji – wiecie, czego się spodziewać.

Podsumowując, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jeśli Polish Pitbull znajdzie się na górze, będzie miał ogromną, gargantuiczną wręcz przewagę. Będzie musiał jedynie uważać na zrywy Lewisa, który spróbuje wykorzystać każdą okazję, aby przetoczyć Polaka lub wrócić do stójki. Grabowski musiał zatem będzie inteligentnie łączyć kontrolę z przechodzeniem pozycji, ciosami i próbami poddań. A jest w tym dobry.

Wydaje się, że w klinczu także to nasz zawodnik powinien mieć przewagę, bo od strony technicznej prezentuje się w tej płaszczyźnie o wiele lepiej. Nie zapominajmy jednak, że Lewis w starciu z Viktorem Pestą w końcu zaczął bronić obaleń Czecha. Wynikało to jednak głównie z ich powtarzalności oraz coraz gorszej kondycji Pesty, który w drugiej i trzeciej rundzie nie miał już wiele sił.

Grabowski ma szansę przenosić pojedynek do parteru zarówno z dystansu, atakując w nogi, jak i z klinczu, hacząc Lewisa. Istotne, by nie natrafił na jakiś zbłąkany cios Amerykanina w drodze do tegoż klinczu.

Czynniki pozaoktagonowe

Przede wszystkim warto odnotować bardzo długą przerwę od występów Damiana Grabowskiego. Polak ostatnio walczył w listopadzie 2014 roku, co oznacza aż 14-miesięczny rozbrat z klatką. Zapewnia, że jest głodny walki, trenuje mądrze i o rdzy nie będzie mowy, ale po tak długiej przerwie kto wie, jak to rzeczywiście będzie wyglądać. Zwłaszcza, że Lewis lubi zaczynać walki bardzo ostro, więc szczególnie pierwsze minuty będą dla Polaka niebezpieczne.

Nie zapominajmy też, że jest to debiut Grabowskiego w UFC. Wiem, że zjadł już zęby na występach w innych organizacjach, jest zaprawiony w bojach, doświadczony i ma mocną psychikę. Debiut w UFC trudno jednak porównać z czymkolwiek innym.

Z materiałów video na temat przygotowań Polaka można też wysnuć niepokojący wniosek, że nie do końca miał czas i możliwości, aby skupić się wyłącznie na swoich przygotowaniach, łącząc je z rolą trenera w nowo otwartym przez siebie klubie. Co gorsza, z powodu problemów formalnych nie leżących po stronie Damiana nie był też w stanie spędzić ostatniego miesiąca przygotowań w American Kickboxing Academy, jak to pierwotnie planował.

Z drugiej natomiast strony swego czasu Derrick Lewis zapowiadał, że walczy tylko i wyłącznie po to, aby spłacić kredyt za mieszkanie. Z pobieżnych analiz i jego wypowiedzi można wysnuć wniosek, że kredyt powinien być już spłacony. Jak zatem z jego dalszą motywacją?

Kluczowe elementy

  • przewaga szybkościowa i techniczna Grabowskiego
  • kowadła w pięściach Lewisa
  • siła, warunki fizyczne Amerykanina
  • klincz Polaka
  • zapasy Grabowskiego
  • kondycja Derricka
  • słaba walka o podchwyty w wykonaniu Lewisa
  • ciężkie gnp Amerykanina
  • kontrujące łokcie przy próbach obaleń
  • spokój, opanowanie, inteligencja Polaka
  • gra parterowa Grabowskiego
  • twarda szczęka Amerykanina
  • debiut w oktagonie Grabowskiego

Typ

Damian Grabowski jest faworytem bukmacherów. Kurs na jego zwycięstwo wynosi obecnie 1.62, podczas gdy za Amerykanina bukmacherzy płacą 2.20. Nie ukrywam, że za bardziej oddające rzeczywistość uznawałem te pierwotne, wedle których bukmacherzy ocenili starcie na 50/50.

Może bowiem Amerykaninowi brakuje techniki w każdej w zasadzie płaszczyźnie, ale ma ciężkie ręce, twardą głowę, jest piekielnie silny, a do tego, co może zaskakiwać, ma naprawdę solidną kondycję, nawet wtedy, gdy zmuszony jest siłować się w klinczu i raz po raz walczyć o powrót do stójki.

Damiana czeka zatem niezwykle trudne zadanie, ale z drugiej strony nie zapominajmy, że w swojej karierze przegrywał tylko dwukrotnie – z niepokonanym Colem Konradem oraz w niefortunnych, tak bym je nazwał, okolicznościach z Marcinem Tyburą.

Pomimo kilku znaków zapytania na temat formy Polaka bez najmniejszego przekonania postawię na to, że jego przewaga techniczna będzie wystarczająca, aby zneutralizować fizyczność i dobrą kondycję Lewisa. Polski Pitbull będzie potrzebował prawdopodobnie jednego udanego obalenia na rundę, aby nie wypuścić już z parteru Amerykanina. Szalenie istotne wydaje się, aby atakował poddaniami tylko i wyłącznie po dobrym ustawieniu sobie pozycji – w przeciwnym bowiem razie silny jak tur Amerykanin wykorzysta takową próbę do przetoczenia lub powrotu do sójki.

Podsumowując, minimalnie bardziej skłaniam się ku Grabowskiemu, ale zwycięstwo Lewisa nie będzie stanowić żadnej niespodzianki.

Zwycięzca: Damian Grabowski przez decyzję

Kursy bukmacherskie

Wszystkie poniższe kursy dostępne na stronie UNIBET

Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.

Zwycięstwo Damiana Grabowskiego – 1.62
Zwycięstwo Derricka Lewisa – 2.20
Walka potrwa nie dłużej niż 1,5 rundy – 1.67
Walka potrwa powyżej 1,5 rundy – 2.10

Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.

*****

Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.

Powiązane artykuły

Back to top button